Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Euro 2012: Cały Poznań wspierał Polaków. Opłaciło się! [ZDJĘCIA]

Mateusz Ludewicz Jakub Błoszyk
Tysiące fanów reprezentacji Polski dopingowało wczoraj kadrę Franciszka Smudy. W Oficjalnej Strefie Kibica na placu Wolności, w pubach i ogródkach na starym rynku, w miasteczku Carlsberg FanCamp przy Arenie i w wielu innych miejscach.
Tysiące fanów reprezentacji Polski dopingowało wczoraj kadrę Franciszka Smudy. W Oficjalnej Strefie Kibica na placu Wolności, w pubach i ogródkach na starym rynku, w miasteczku Carlsberg FanCamp przy Arenie i w wielu innych miejscach. Grzegorz Dembiński
Tysiące fanów reprezentacji Polski dopingowało wczoraj kadrę Franciszka Smudy. W Oficjalnej Strefie Kibica na placu Wolności, w pubach i ogródkach na starym rynku, w miasteczku Carlsberg FanCamp przy Arenie i w wielu innych miejscach. Kibice, którzy przyszli na plac Wolności byli pewni, że reprezentacja Polski wygra mecz z Rosją i zrobi duży krok w kierunku ćwierćfinału Euro 2012.

- Inny scenariusz po prostu nie wchodzi w grę - mówił Robert Janus, który do stolicy Wielkopolski przyjechał aż z Kamienia Pomorskiego. - Byłem tu już na meczu Irlandii i Chorwacji i wtedy atmosfera była niesamowita. Jestem pewien, że dzisiaj będzie podobnie.

Zanim jednak emocje sięgnęły zenitu, a na boisko wybiegła reprezentacja Polski, kibice w poznańskiej Strefie Kibica oglądali mecz Czechów i Grecji. - Moim zdaniem będzie dwa do zera dla naszych południowych sąsiadów - mówił tuż przed pierwszym gwizdkiem sędziego Przemysław Nawrocki. W szóstej minucie spotkania zmienił już zdanie. - Tu będzie minimum cztery do zera. Czesi grają naprawdę fantastyczny futbol i ogląda się ich z największą przyjemnością - dodał.

Większość poznaniaków kibicowała wczoraj właśnie Tomaszowi Rosickiemu i jego kolegom. Byli jednak i tacy, którzy większą sympatią darzyli reprezentację Grecji. - Lubię defensywny futbol, taka gra wymaga ogromnej koncentracji i dyscypliny - mówił Szymon, który na mecze do Fan Zone przyjechał z Owińsk. - W tym spotkaniu właściwie najlepszy byłby remis. Taki wynik, nawet w przypadku porażki, nie zamknąłby Polsce drogi do kolejnej fazy mistrzostw - dodał. Remisu jednak nie było. Mecz skończył się wygraną Czechów 2:1.

O remisie, a tym bardziej przegranej, nie myśleli jednak kibice, którzy przyszli wczoraj do na plac Wolności. - Musimy wygrać i to najlepiej dwoma bramkami - mówił Piotr Klupś, który kibicował razem z żoną. - Stawiam na Lewandowskiego i Tytonia. Ten pierwszy powinien strzelić gola a ten drugi zagrać mecz życia - dodał.

Podobnie myślała większość fanów, którzy dopingowali Polaków. W Poznaniu było ich tak wielu, że już około godziny 19.30 policja nie wpuszczała nikogo do strefy. - To ze względów bezpieczeństwa - tłumaczyli organizatorzy.

Emocje na dobre zaczęły się kiedy na murawę wybiegli podopieczni Franciszka Smudy, a tysiące poznańskich gardeł odśpiewały Mazurka Dąbrowskiego.

Po hymnie w strefie rozpoczęły się prawdziwe emocje. Kibice na przemian głośnym śpiewem i klaskaniem wspierali reprezentację Polski. Prawdziwa eksplozja radości miała jednak w 18 minucie meczu. Najpierw po bramce strzelonej przez biało - czerwonych wszyscy wpadli sobie w ramiona by po chwili tylko głośno jęknąć z zawodu. Spalony, gol nie został uznany.
Jeszcze większe rozczarowanie spotkało fanów, kiedy piłka wpadła do siatki Przemysława Tytonia. Pomimo to większość z nich nie traciła wiary w końcowy sukces. "Nic się nie stało, Polacy nic się nie stało" i "Gramy do końca" - krzyczeli wszyscy.

Wielu poznańskich fanów kibicowało w innych miejscach. Kilka tysięcy osób odwiedziło miasteczko Carlsberg FanCamp przy Arenie. Niestety również tam liczba miejsc była ograniczona. Na chwilę przed meczem strefa wypełniła się po brzegi - trzema tysiącami kibiców.

- Oczywiście wierzę w wygraną naszej reprezentacji, ale nie ma co ukrywać mecz zapowiada się bardzo ciężko. Trzymamy jednak kciuki i jak przystało na oddanych kibiców, dopingujemy do samego końca - Anna Szewczyk, która na mecz do strefy Carlsberga wybrała się z całą swoją rodziną.

Już o godz. 20 wszystkie stoliki na rynku były zajęte. Podobnie w okolicznych pubach. Coco Cafe nie było wyjątkiem.
- Będzie remis - mówiła Kasia ubrana w oficjalną koszulkę Euro 2012.
- Nie, będzie 2:1 dla nas- przekonywał jej kolega, z twarzą wymalowaną w biało-czerwone barwy.
- Nie mamy szans! Nie po tym co widziałem w pierwszych meczach w naszej grupie - to już kibic stojący przed pubem.

W 56 minucie, na placu Wolności, przed Areną i w setkach innych zapełnionych przez poznańskich kibiców miejscach rozległ się krzyk radości. Po pięknym golu Jakuba Błaszczykowskiego wróciła nadzieja.

Poznaniacy oglądali mecz do końca na stojąco. Teraz czekamy na mecz z Czechami

Współpraca: M. Gutkowski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski