Tuz przed weekendem w Poznaniu miała miejsce skromna, aż ważna uroczystość. Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski uhonorowana została (pośmiertnie) idąca przez życie cicho i skromnie, szerzej nikomu nie znana kobieta – Bronisława Bachmatiuk. Nigdy nie żądała oklasków, uznania, nie wyciągała ręki po zaszczyty. A przecież była prawdziwą Bohaterką. Cichym herosem naszych czasów.
Jako siedmioletnia dziewczynka, wespół z rodzicami podczas niemieckiej okupacji, w ten straszny czas pogardy i nienawiści, czas leku i zbrodni, udzielała schronienia i pomocy żydowskiej rodzinie Bergmanów zbiegłej z transportu do Auschwitz. Dziewczynka, ryzykując życie pilnowała kryjówki, w której schronili się Żydzi, nosiła im jedzenie. Ocaleli. Małe, przecież dziecko stawiło czoła złu, okrucieństwu jakie granice Polski przynieśli niemieccy najeźdźcy. Wygrała z nienawiścią.
Z dziennikarskiej ciekawości sprawdziłem – ile miejsca wspaniałej historii pani Bronisławy poświęciły w ostatnich dniach poznańskie i ogólnopolskie media. Te mówiące o budowaniu pozytywnych wzorców, zakopywaniu podziałów, tolerancji, szacunku. I wiecie Państwo co? Poza „Głosem Wlkp”, Radiem Poznań i lokalną telewizją o heroicznej postawie p. Bachmatiuk nie zająknął się prawie nikt. Jej bohaterstwo okazało się nieważne. W pewnej gazecie, w której niemal codziennie oskarża się kłamliwie Polaków o współudział w Zagładzie – dziecku, które ratowało Żydów nie poświęcono słowa.
Zabrzmi to może gorzko – większym bohaterem medialnych doniesień głównych, opiniotwórczych, także konserwatywnych mediów w miniony weekend był stalinowski zbrodniarz, morderca sądowy Stefan Michnik, który zmarł ostatecznie wymykając się ziemskiej sprawiedliwości niż kobieta, która ryzykując własne – ratowała ludzkie życia.
Gorzej – głównym bohaterem medialnych relacji, wynoszonym na piedestał przez niektóre – samozwańczo nazywające się „tolerancyjnymi”, „demokratycznymi” środowiskami stał się grajek Adam Zieliński ps. „Łona”.
Rzeczony typ w przededniu rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego ku zachwytowi części środowisk opiniotwórczych – na festiwalu Jerzego Owsiaka siał zło i nienawiść - krzycząc kogo należy „jeb. ć”. W kilkanaście godzin prymitywny huncwot stał się gwiazdą sporej części mediów i środowisk politycznych.
Powtórzę: w naszej i tak podzielonej politycznie Polsce bohaterem, autorytetem, wzorem do promowania - za sprawą mediów w miniony weekend - stała się nie niezłomna kobieta, ale szuszwol dokładający swoją cegiełkę w budowie wzajemnej pogardy, podziałów, wrogości, polsko-polskiego antagonizmu. Temu, że zyskało to aprobatę samego Jerzego Owsiaka akurat się nie dziwię, zbyt dobrze osobiście słyszałem jak w 2002 lub 2003 r jeszcze w Żarach Owsiak wrzeszczał, że „pieprzy Polskę”, więc dziś – zero zdziwień.
W sumie też mam coraz mniej złudzeń, co do roli sporej części medialnych autorytetów – im głośniej będą wylewać łzy nad podziałami w Polsce tym chętniej, promując celebrytów pokroju Łony – będą te podziały budować.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?