Ksiądz prof. Paweł Bortkiewicz uważa, że TA ideologia dewastuje człowieka i rodzinę. W jego świecie mężczyźni są na ołtarzu, kobiety służą. Piszę o perspektywie życia codziennego, nie o perspektywie teologicznej. Dla dziekana Wydziału Teologicznego UAM, podobnie jak innych duchownych zrozumienie przesłania i przyjęcie TEJ ideologi oznaczałoby podzielenie się codzienna pracą w kuchni, sprzątaniem i konieczność podzielenia czasu na ten dla pracy i ten dla domu. Trudno więc oczekiwać, że przyjmie argumenty mężczyzny w złotej sukience, który wskakuje na stół w czasie jego ideologicznego wykładu. Bo przecież nie naukowego. Bo nie da naukowo się udowodnić tego, że to kobieta powinna pytać: Co chcesz na obiad? A mężczyzna powinien powiedzieć: Kochanie, ślicznie wyglądasz! Tak jak nie da się naukowo dowieść tego, że Bóg tak chce!
Mężczyzna w złotej sukience z wymalowanymi ustami uważa, że TA ideologia jest lepsza od głoszonej przez księdza i jemu podobnych. W jego świecie normą jest to, że razem z kobietami walczy z ideologią, według której kultura i tradycja sankcjonują to, że chłopcy ubierani są na niebiesko, a dziewczynki na różowo, że mężczyźni pracują zawodowo, a kobiety zajmują się domem i nie jest to traktowane jako praca tylko obowiązek. Trudno więc oczekiwać od niego, że będzie siedział cicho i czekał aż jego życie ułoży się tak jak chcą tego konserwatyści. Dlatego przerywa wykład i niszczy dobre samopoczucie tych, którzy jego zdaniem są – delikatnie pisząc – w błędzie. Robi to z pobudek ideologicznych. Bo przecież nie naukowych. Bo trudno przecież naukowo usankcjonować to, że kobieta może powiedzieć: Kochanie, dzisiaj ty sprzątasz, a ja idę z koleżankami na piwo! Tak jak naukowo nie da się udowodnić tego, że tak powinno być!
Problem chciała wyjaśnić policja, ale jak mówi stare przysłowie: Pałą nie zatrzymasz myśli. Myślą nie zatrzymasz pały!
TO słowo funkcjonuje w uniwersyteckich sporach od wielu lat. Jest atrakcyjne, obco brzmi i kojarzy się z kolejną odsłoną rewolucji moralnej i ideologicznej. Ale od niedawna, po tym jak równouprawnienie przestało rozpalać głowy, a feminizm zyskał religijne odmiany stało się atrakcyjną kanwą ideologicznych przepychanek. W tych przepychankach konserwatyści uważają, że za nimi stoi tradycja i dlatego ordynariusz warszawsko-praski abp Henryk Hoser mówi: „Proszę zauważyć, że połowa ludzkości jest męska, połowa żeńska. To jest strukturalne zjawisko zakodowane w całym akcie stwórczym Boga. W tych przepychankach etyczka prof. Magdalena Środa mówi, że perspektywa kościoła katolickiego to głupstwa, a zwolenniczki TEJ ideologi to dzisiejsze czarownice i kandydatki na stos.
W sporze publicznym problem równości kobiet i mężczyzn był do niedawna na dobrej drodze. Media mówiły o tym, że kobiety zarabiają mniej niż mężczyźni, policja nie ma sprawnych procedur żeby walczyć z przemocą domową, a tradycja klepania sekretarki w tyłek to żadna tradycja tylko chamstwo. Tak było do czasu, kiedy gadające głowy wrzuciły do publicznego sporu TO słowo. Pojawił się lęk i hałas z którego wynika, że jedni uważają, że nie ma czegoś takiego jak płeć, a drudzy, że to ona jest podstawą naszych zachowań i ról w życiu. Co z tego mamy? Nic!
Kto dziś gotuje obiad?Kto tworzył historię świata? To proste pytania! Ale jeśli szukanie odpowiedzi na nie trzeba sfinansować z publicznych pieniędzy dla uniwersytetów zróbmy to. Szkoda, że to co proste jest tak skomplikowane.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?