- Sport motorowodny na igrzyskach zaistniał tylko raz, ale co ciekawe było to właśnie w Londynie, w 1908 r. Całe szczęście, że teraz nie ma go w programie olimpijskim, bo wokół naszej dyscypliny byłoby za dużo szumu i kontrowersyjnych wypowiedzi - przyznał Synoracki, który w ten sposób nawiązał do niefortunnego komentarza tenisistki Agnieszki Radwańskiej. - Mówienie, że igrzyska to impreza drugorzędna nie uchodzi takiej zawodnicze. Podobnie jak nie wypada płakać z powodu zajęcia czwartego miejsca. W moim zespole nikt nie płacze bez względu na wynik. Zwycięstwa to powód do radości, a porażki do przemyśleń i wyciągania wniosków - przekonywał motorowodniak PKMLOK.
W Bitterfeld będzie on walczył nie tylko o jak najwyższą pozycję, ale również o odzyskanie pozycji lidera, którą utracił po zawodach w węgierskiej miejscowości Baja. Tam eliminacja rozgrywana była na rzece. W Bitterfeld ślizgacze pojawią się na dużym jeziorze, ale na zmienionej trasie.
- Jestem optymistą, bo w Bitterfeld lubiło zawiać i zagrozić bezpieczeństwu zawodników. Obecny układ trasy uspokoi rywalizację. Co do wytrzymałości silnika, to też nie mam powodów do zmartwień, bo to, co się zepsuło na MŚ w Tallinnie zdążyliśmy odrestaurować - zakończył Synoracki.
Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?