- Nasze wspaniałe życie tylko we dwoje tak bardzo się zmieniło! - to zdanie mój cierpliwy mąż słyszy najczęściej. Skończyły się wieczorne wypady do kina i śniadania do łóżka (no chyba ,że można do nich zaliczyć poranne karmienie o godzinie 5 rano). Beztroskie wylegiwanie się w weekendy - bez niecierpiących zwłoki obowiązków. Sukienki z pięknymi dekoltami powędrowały do pudeł, w końcu jestem teraz matką karmiącą i wszystkie ubrania muszą być praktyczne...
Pomiędzy jednym a drugim szlochem staram się myśleć racjonalnie: że będzie to zmiana na lepsze, że dziecko w rodzinie to przecież samo szczęście, że taka jest kolej rzeczy... Niewiele to jednak pomaga. Przecież ja to wszystko wiem, tyle tylko, że w hormonalnym szaleństwie nie liczą się racjonalne argumenty (to tak jakbyśmy próbowali wytłumaczyć nałogowemu palaczowi, że papierosy szkodzą - powodzenia).
- Co myśmy najlepszego narobili? - to kolejna moja wątpliwość, którą dzielę się z najbliższym otoczeniem (czyli przede wszystkim tatą Zuzy) licząc, że pocieszy, przytuli, wysłucha. I - choć nie podziela moich wątpliwości (przecież to ja jestem w emocjonalnym szaleństwie) - to znosi to z anielską cierpliwością.
Łzy napływają też do oczu, kiedy patrzę na naszą córeczkę. Jeszcze niedawno była w brzuszku, jeszcze niedawno nie wiedzieliśmy, czy będziemy mieć synka, czy córeczkę (nie tak po cichu mówiłam, że wolę małą kobietkę i się udało!). A teraz jest już z nami: nasze małe szczęście. Takie cudne, że aż się płakać chce. Więc płaczę (całe szczęście, że z przerwami). Znajome mamy mówią, że to normalne - że w tym okresie jest gorzej (z hormonami) niż w ciąży. Trudno, w końcu jestem w połogu. Wolno mi...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?