Jak nie mobbing to komputery. Kto zaczarował ZKZL?

Zobacz komentowany artykuł: Poznań: Drogie komputery i komisja antymobbingowa w ZKZL

Ta wydała całkiem spore pieniądze na zestawy komputerowe sprzed czterech lat. Żeby - jak twierdzi rzeczniczka miejskiej spółki - zaoszczędzić. Trudno orzec jakimi meandrami krążyły myśli zamawiających sprzęt, bo nie trzeba być informatykiem, żeby wiedzieć, że komputer około piątego roku życia osiąga wartość zabytkową.

Nie dlatego, że przestaje działać, skąd. Z komputerem jak z samochodem - już w chwili wyniesienia z salonu jego wartość spada. Choćby dlatego, że to co jeszcze kilkadziesiąt miesięcy temu było szczytem technologicznych możliwości, dziś nie jest już nawet standardem. Co za tym idzie jest do kupienia za naprawdę niewielkie pieniądze.

Nasz ZKZL zapłacił znacznie więcej. Bo ktoś nie sprawdził? Bo komuś się zdawało, że cena jest w porządku? Bo komputery były markowe więc kosztowały więcej? Nie sposób w tej chwili rozstrzygnąć. Ale trzeba sprawdzić. Kolejny raz zaangażować ileś osób, które będą analizowały, porównywały, dociekały... Znowu.

Nie mam pojęcia co wisi nad ZKZL-em, czy może jakaś zła wróżka nie została zaproszona na inaugurację działalności, ale od kiedy powstał w 2000 roku jest jedną z tych miejskich jednostek, w których problemy wyrastają jak grzyby po deszczu.
„Afera mailowa”, która była książkowym przykładem zakulisowych rozgrywek, żeby nie powiedzieć zwyczajnego knucia okazała się być początkiem serii co najmniej niefortunnych zachowań, zbiegów okoliczności i tym podobnych.

To się nie zmienia. I właściwie nie wiadomo dlaczego. Może ZKZL-owi szkodzi znaczna odległość od Placu Kolegiackiego i prezydenta, pod którego kierownictwem spółka ma działać, a może przez blisko dwie dekady nikomu specjalnie nie zależało, żeby sprawy w spółce raz i na zawsze uporządkować. Najwyższa pora to zrobić. Zanim w ZKZL-u wyniknie kolejny problem. Tym razem być może przy zakupie koszy na śmieci.