Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak wiejski chłopak z Krępy został rektorem

Marek Weiss
Antoni Kalina należy do tych ostrowian, którym udało się wybić bardzo wysoko, a może nawet najwyżej. Z jednej strony gimnazjalista wyrzucony ze szkoły, z drugiej wybitny naukowiec i rektor, którego pochowano w cudzym grobowcu.

Urodził się 23 maja 1846 roku w podostrowskiej Krępie, w rodzinie chłopskiej. Już w wieku sześciu lat stracił matkę, która zmarła na cholerę. Naukę rozpoczął w szkole powszechnej w rodzinnej wiosce, a jako jedenastolatek został uczniem ostrowskiego Królewskiego Katolickiego Gimnazjum Męskiego. Nie ukończył go z powodu porywu patriotyzmu. Jako wyraz wsparcia dla trwającego w zaborze rosyjskim powstania styczniowego 20 kwietnia 1863 roku podczas mszy, wraz z grupą 60 gimnazjalistów, odśpiewał zakazaną wówczas pieśń ,,Boże coś Polskę”. Z całą grupą został w trybie natychmiastowym wydalony ze szkoły.

Miesiąc później przekroczył granicę prusko-rosyjską. Nie są znane szczegóły jego udziału w powstaniu, ale z pewnością spotkały go z tego powodu spore perypetie, bo przerwaną naukę mógł podjąć dopiero w 1865 roku w gimnazjum śremskim. Dopiero tam, jako 21-latek, zdał maturę.

Naukowiec - wędrownik

Rodzice chcieli, aby został księdzem, ale zdecydował się na studia historyczne i filozoficzne na uniwersytetach we Wrocławiu i Berlinie. Złożył egzamin państwowy, lecz kierując się pobudkami patriotycznymi nie objął posady w niemieckim szkolnictwie. Rozpoczął karierę naukową, która potoczyła się bardzo szybko.

Dzięki stypendium Towarzystwa Pomocy Naukowej wyjechał do Pragi i przystąpił do studiów nad językami słowiańskimi. Odbył podróże naukowe po Czechach, Morawach, Słowacji, Serbii, Bośni i Hercegowinie. Zawędrował nawet na tereny dzisiejszej Bułgarii, Grecji i Turcji. W 1877 roku osiadł na stałe we Lwowie, gdzie przedstawił rozprawę habilitacyjną i objął nowo utworzoną Katedrę Slawistyki. Już w wieku 46 lat uzyskał tytuł profesora zwyczajnego.

Radny i społecznik

Należał do wielu towarzystw, opublikował liczne prace z dziedziny gramatyki historycznej języków słowiańskich. Mimo wielu obowiązków działalność naukową łączył z dużą aktywnością społeczną. Przez szereg lat był radnym miasta Lwowa i pracował w Komisji Szkolnej. Uczestniczył we wszystkich akcjach charytatywnych. W 1904 roku został wybrany na rektora Uniwersytetu Lwowskiego. Wkrótce musiał jednak złożyć urząd ze względów zdrowotnych, ale pracował do swoich ostatnich dni. 3 maja 1906 roku przed południem egzaminował studentów. Wieczorem doznał udaru serca, a w nocy zmarł.

Tablica pamięci na domu rodzinnym

Antoni Kalina pozostawił żonę Marię. Była ona córką zubożałego ziemianina Franciszka Piwkowskiego, któremu rząd carski odebrał majątek za udział w powstaniu styczniowym. Dożyła sędziwego wieku. Zmarła w dramatycznych okolicznościach, wycieńczona skrajnie trudnymi warunkami egzystencji podczas ewakuacji ludności cywilnej po powstaniu warszawskim. Nie wiadomo gdzie została pochowana. Z trójki dzieci Antoniego i Marii syn Leon - lekarz ortopeda - zginął w czasie okupacji. Drugi syn Andrzej zmarł w dzieciństwie. Natomiast córka Cecylia wyszła za mąż za inżyniera Stanisława Różańskiego, który był twórcą przedwojennych planów urbanizacyjnych stolicy, bliskim współpracownikiem prezydenta Stefana Starzyńskiego.

Ulica, przy której przyszedł na świat profesor Antoni Kalina nosi obecnie jego imię. Jest jedną z najdłuższych w mieście. Jego rodzinny dom zachował się do naszych czasów. Na jego ścianie 12 listopada 1977 roku odsłonięto poświęconą profesorowi tablicę pamiątkową. Na uroczystości obecni byli m.in. żyjąca wtedy jeszcze córka profesora i jej mąż.

Historia zatoczyła koło

O ile miejsce urodzenia było od dawna znane i upamiętnione, o tyle z miejscem spoczynku był problem. Przez prawie 100 lat we wszystkich wydawnictwach podawano tylko, że profesora pochowano na Cmentarzu Łyczakowskim. Nie sposób było jednak znaleźć jego grobu. Burzliwe losy rodziny utrudniały dotarcie do jakichkolwiek informacji na ten temat.

Przełomowy okazał się dopiero wyjazd zorganizowany w roku 2003 przez Towarzystwo Miłośników Kresów Południowo - Wschodnich w Ostrowie. Jego uczestnikom udało się przeanalizować archiwalne księgi pochówków na Łyczakowie. Okazało się, że Kalina został pochowany w najstarszej części nekropolii, w grobowcu rodziny Ciemniewskich. Trudno po tak długim czasie znaleźć odpowiedź na pytanie, dlaczego ani krewni, ani władze uniwersytetu czy miasta nie zatroszczyły się choćby o najmniejszą tabliczkę z nazwiskiem tak zasłużonej osoby.

Ostatecznie tę zaległość nadrobiono kilka tygodni temu, 109 lat po zgonie rektora. Na miejscu jego spoczynku pojawiła się mosiężna tabliczka w dwóch wersjach językowych - polskiej i ukraińskiej. Podaje ona, że profesor Antoni Kalina urodził się we wsi Krępa pod Ostrowem Wielkopolskim. Jej umieszczenia na nagrobku dokonano podczas walnego zgromadzenia delegatów Polskiego Towarzystwa Ludoznawczego z okazji jego jubileuszu 120-lecia. Spotkanie takie odbyło się we wrześniu we Lwowie, czyli w mieście, gdzie zostało powołane, właśnie przez profesora Antoniego Kalinę. Historia zatoczyła więc wielkie koło.

ZiemiaKaliska.com.pl Dołącz do naszej społeczności na Facebooku!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski