Apogeum popularności karaibskich rytmów przypadła na lata 40. XX wieku. Ale dopiero pod koniec lat 90. Wim Wenders wpadł na świetny pomysł, by nakręcić o niej film. Opowieść o kilkunastu kubańskich muzykach, mimo statecznego wieku wciąż przygrywających ludziom w zadymionych cygarami klubach i zaangażowanych w nagranie albumu, nazwał go "Buena Vista Social Club". Film wszedł na ekrany w 1999 roku i odniósł spory sukces. Triumfem cieszyła się jego ścieżka dźwiękowa, która wywołała za oceanem i w Europie kolejny wybuch szaleństwa na punkcie karaibskiej muzyki.
Jak widać, nawiązanie do tradycji pasuje w przypadku Pasión de Buena Vista jak ulał. Gdy zaś spojrzymy na listę płac grupy, okaże się, że większość jej członków miała udział w muzycznym fenomenie unieśmiertelnionym przez Wendersa. I z dumą nazywają siebie kontynuatorami tamtej tradycji.
Dziś grupa triumfalnie objeżdża świat, występując na renomowanych scenach. I pomyśleć, że początek tego zjawiska zahaczył o przypadek. Producent widowiska Uwe Dannbacher zapłonął miłością do Kuby podczas pracy na filmem Wendersa. Miłość obejmowała głównie piękną Kubankę Yasirę Plazenzię-Rodrigues, która namówiła go do stworzenia grupy. Znaleziono muzyków, stworzono scenariusz koncertów i jeden z najciekawszych zespołów rozpoczął pełną sukcesów działalność. Zresztą, warto to zobaczyć na własne oczy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?