Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kacper Gomólski: W ekstralidze błędy są bardzo kosztowne

TS
Kacper Gomólski lubi jeździć na torze w Gnieźnie
Kacper Gomólski lubi jeździć na torze w Gnieźnie Dawid Stube
Z Kacprem Gomólskim, brązowym medalistą Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów, rozmawia Tomasz Sikorski

W tym sezonie świetnie pojechałeś w turniejach finałowych mistrzostw świata juniorów. Brąz to satysfakcjonujący Ciebie medal?
Jasne. Tym bardziej, że w ubiegłym roku nie odegrałem znaczącej roli w tej imprezie. Teraz było zdecydowanie lepiej. W turniejach w Pile i Berwick zająłem drugie miejsca. Gorzej po-szło mi tylko w Terenzano. To wystarczyło jednak, aby stanąć na podium, za Patrykiem Dudkiem i Piotrkiem Pawlickim.

W Anglii mogłeś jednak nawet wygrać...
Czułem się tam naprawdę dobrze i pewnie gdyby nie wpadka w pierwszym wyścigu, to mógłbym tam zająć pierwsze miejsce. Niestety, w tym biegu, po starcie zabrakło dla mnie miejsca w pierwszym łuku i upadłem na tor, za co zostałem wykluczony. Nie podłamałem się jednak i później zdobyłem jeszcze sporo punktów. W Be-rwick ściganie w ogóle było dość specyficzne, bo ten tor miał szerokie łuki, a wąskie proste.

Jako trzeci junior świata pewnie masz pretensje do trenera Marka Cieślaka, że nie zabrał Ciebie do Pardubic na finał rywalizacji drużynowej?
Widocznie selekcjoner uznał, że w tamtej chwili byli ode mnie lepsi zawodnicy. W żadnym wypadku nie mam jednak żadnego żalu do trenera. Żałuję tylko, że kolegom nie udało się zdobyć złota i na samym finiszu ulegli Duńczykom, którzy w odpowiednim momencie skorzystali z jokera.

Już drugi sezon jeździłeś w barwach Unii Tarnów. Po ubiegłorocznym mistrzostwie Polski, teraz wywalczyliście brąz. Traktujecie go w kategoriach sukcesu?
Tak, bo pamiętajmy, że tym razem musieliśmy sobie radzić bez Grega Hancocka. Zastąpił go Artiom Łaguta i spisywał się naprawdę bardzo dobrze, ale wiadomo, że Amerykanin, to nie tylko zawodnik gwarantujący dużą liczbę punktów, ale także ktoś, kto swoim doświadczeniem wpływa na cały zespół. Do tego Maciej Janowski nie jeździł już jako junior, co poważnie osłabiło naszą siłę formacji młodzieżowej. Jego akurat ja starałem się możliwie jak najlepiej zastąpić i chyba nie wyszło to najgorzej. Jedno jest pewne, w porównaniu do poprzedniego sezonu zanotowałem sporą progresję wyników.

Z perspektywy czasu można powiedzieć, że w tym poprzednim sezonie zapłaciłeś frycowe za debiut w ekstralidze.

Coś w tym jest, bo w lidze szło mi gorzej niż w zawodach indywidualnych. Na szczęście, teraz było już zdecydowanie lepiej i ze swoich występów w barwach Unii jestem zadowolony.

Zostajesz w Tarnowie?
Bardzo bym chciał. Ten klub ma pierwszeństwo w rozmowach. Te wstępne już się zresztą odbyły. Z tego co wiem szefowie klubu widzą mnie w składzie na przyszły rok, ja też jestem zainteresowany dalszą jazdą, więc chyba się dogadamy.

Nie żal Ci, że z Enea Ekstraligi spadł Start, w którym stawiałeś pierwsze żużlowe kroki?
Pewnie, że żal, bo Gniezno nadal jest moim miastem. Tutaj cały czas mieszkam i fajnie było przyjechać na mecz ligowy na stadion przy ul. Wrzesińskiej. Inna sprawa, że nie zostałem tutaj zbyt miło przyjęty przez kibiców. Start awansował po trzynastu latach przerwy i na własnej skórze przekonał się, jaka jest różnica między ekstraligą a jej zapleczem. Zawodnicy, którzy zimą przyszli do klubu, nie spełnili pokładanych w nich nadziei, a na tym poziomie nie można już sobie pozwolić na błędy, bo te są bardzo kosztowne, o czym przekonał się właśnie Start.

Rozmawiał Tomasz Sikorski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski