Policyjne samochody, które uległy awarii lub muszą przejść przegląd techniczny trafiają do... Konina, gdzie jednak mechanicy nie nadążają z usuwaniem usterek.
Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że z całej południowej Wielkopolski około 70 radiowozów czeka tam jedynie na przegląd, który muszą przejść pojazdy po przejechaniu 20 tysięcy kilometrów.
- W Koninie z naszymi radiowozami czasami dzieją się też cuda - zdradza nam jeden z kaliskich funkcjonariuszy. - Bywało, że auto trafiało do naprawy, ale po powrocie było na przykład na innym komplecie opon.
To jednak nic w porównaniu z naprawą jednego ze służbowych aut, która trwała aż... dziewięć miesięcy!
- Pojazdy dostarczane do Konina są sukcesywnie naprawiane. Zdarzył się przypadek jednorazowy, że pojazd kaliskiej komendy był kilka miesięcy w warsztatach w Koninie. Wynikało to z konieczności uzyskania stanowiska co do naprawy pojazdu, czy też jego wycofania z eksploatacji. Leżało to w gestii Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu - wyjaśnia asp. Sebastian Taranek, oficer prasowy KMP w Kaliszu. - Obecnie w dyspozycji komendy w Kaliszu są 62 pojazdy służbowe z czego 9 znajduje się w naprawie i na przeglądzie okresowym w Koninie. Taka sytuacja nie wpływa na prawidłową pracę kaliskich policjantów.
Sami funkcjonariusze oficjalnie się nie skarżą na przedłużające się naprawy.
- Do mnie przynajmniej takie sygnały nie docierały - mówi Marek Witkowski, przewodniczący
Zarządu Terenowego NSZZ Policjantów Komendy Miejskiej Policji w Kaliszu.
W nieoficjalnych rozmowach mundurowi nie kryją jednak irytacji całą tą sytuacją.
- Jakie mamy tutaj oszczędności, gdy po zepsute auto trzeba wysyłać z Konina lawetę? Później samochód trzeba jeszcze sprowadzić do Kalisza - dodaje jeden z naszych rozmówców. - Kiedyś klocki hamulcowe, czy inne elementy, które się w aucie zużywają można było wymienić na miejscu "od ręki". Teraz można wymienić co najwyżej przepaloną żarówkę, jeśli znajdą się na nią pieniądze.
A radiowozy ulegają częstym awariom. Nie wszystkie psują się w wyniku intensywnej eksploatacji.
Zdarza się, że uszkodzenia powstają z winy samych policjantów. Tak było choćby we wrześniu ubiegłego roku, kiedy funkcjonariusz prowadzący służbową "kijankę" (tak policjanci określają auta marki Kia ) spowodował kolizję na ul. Łódzkiej. Auto ścięło sygnalizację świetlną i uderzyło w ogrodzenie posesji. Przód samochodu został rozbity, a mundurowy dostał 500 zł mandatu.
Niestety, w ubiegłym roku kaliska jednostka należała do czołowych pod względem radiowozów uszkodzonych z winy policjantów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?