" Gdybym wiedział, że w jego trakcie będę miał możliwość raz na zawsze oczyścić się z zarzutów, to skorzystałbym z tej szansy. Nie chcę jednak brać udziału w czymś, co jest tak jednostronne i niesprawiedliwe - napisał w oświadczeniu Armstrong. - Przez ostatnie lata byłem obiektem niekonstytucyjnego śledztwa prowadzonego przez Travisa Tygarta, które przypominało polowanie na czarownice. Dziś kończę z tym nonsensem, nie będę się już do tych spraw odnosił".
Z jego słów wynika, że nie będzie się odwoływał od werdyktu USADA do międzynarodowego Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu (CAS) w Lozannie. Ale czy pozbawiony trofeów zostanie też strącony z panteonu herosów? Na pierwszy rzut oka to afera jeszcze większa niż historia Bena Johnsona, ale nie wszystko w tej sprawie jest oczywiste. - Nawet jak odbiorą mu wszystkie tytuły, to dla mnie i tak będzie legendą. Przestałby nią być dopiero wtedy, gdyby udowodnili mu czarno na białym, że wszystkie Toury wygrywał, będąc na dopingu. A nie wierzę, że tak się stanie. Tu wszystko opiera się na słabo udokumentowanych podejrzeniach, donosach - uważa Czesław Lang, jeden z najlepszych polskich kolarzy w historii, organizator wyścigu Tour de Pologne.
Każdy, tylko nie Armstrong - myśli dziś wielu. Nie bohater taki jak on, któremu kibicowali bez wyjątku wszyscy. Wygrał walkę z rakiem, przeszedł cztery cykle chemioterapii, a potem siedem razy z rzędu wygrał najbardziej prestiżowy kolarski wyścig na świecie. - Nawet jeśli czymś się podrasowywał, to z medycznego punkty widzenia i tak jest fenomenem - twierdzi prof. Jerzy Smorawiński, szef Komisji do Zwalczania Dopingu w Sporcie.
USADA zarzuca 40-letniemu dziś Amerykaninowi stosowanie erytropoetyny (EPO), testosteronu, kortyzonu oraz hormonu wzrostu. - Gorąco popieram walkę z dopingiem, ale jestem zbulwersowany zasadami, które ostatnio stosowane są w kolarstwie - mówi szef TdP. - Przecież kiedy badano Armstronga, kryteria były jasne. Próbka moczu, krwi. Coś u niego wyszło? Nie, a był kontrolowany kilkaset razy. To powinno kończyć sprawę. A tymczasem nagle po kilku latach okazuje się, że coś było nie tak. Niedługo zaczną sprawdzać, czy Eddie Merckx i Fausto Coppi byli na dopingu - ironizuje. I dodaje: - Takie badania są o kant d… potłuc.
Tygart jest jednak przekonany, że złapał największego oszusta w historii sportu. - To smutny dzień dla wszystkich, którzy kochają sport i jego bohaterów - stwierdził.
Idola z piedestału nie będzie jednak łatwo zrzucić. To przecież nie tylko sportowiec, ale też twarz kampanii walki z rakiem "Livestrong". Wczoraj tysiące osób dodawało mu otuchy na Facebooku.
A Armstrong, który oprócz zwycięstw w TdF straci też brązowy medal olimpijski z igrzysk w Sydney i został dożywotnio zdyskwalifikowany, pisze tak: "Wiem, że to ja wygrywałem TdF. Nikt mi tego nie odbierze".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?