Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kosiniak-Kamysz: Kilkanaście świąt w roku wystarczy, by Polacy mogli odpocząć

Marek Weiss
Min. Władysław Kosiniak-Kamysz podczas pobytu w Ostrowie
Min. Władysław Kosiniak-Kamysz podczas pobytu w Ostrowie Marek Weiss
Kilkanaście świąt w roku, kiedy obowiązuje zakaz handlu, to wystarczająco dużo, aby Polacy mogli odpocząć - mówi Władysław Kosiniak-Kamysz, minister pracy i polityki społecznej w rozmowie z Markiem Weissem

Praca w niedziele ciągle budzi sporo emocji w Polsce. Tylko w tym roku mieliśmy dwie inicjatywy postulujące zakaz otwierania sklepów w dni ustawowo wolne. Czy podziela pan argumenty wskazujące na potrzebę wprowadzenia takiej nowelizacji przepisów?
Władysław Kosiniak-Kamysz: To prawda, że takie głosy się pojawiają. Wydaje się jednak, że po zmianach, jakich dokonał poprzedni parlament, sytuacja jest optymalna. Mamy określonych kilkanaście świąt, kiedy handel jest zakazany i to jest wyjście naprzeciw oczekiwaniom Polaków i możliwościom odpoczynku. Nie widzę obecnie potrzeby rozszerzania tych zapisów.

A co z umowami śmieciowymi, po które coraz chętniej sięgają pracodawcy? Bardzo często osoby tak zatrudnione w praktyce pracują tyle samo co etatowcy. Czy ministerstwo dostrzega ten problem?
Władysław Kosiniak-Kamysz: Nie należy walczyć z samymi umowami o dzieło i umowami zlecenia, ale z ich nadużywaniem. Patologią nie jest sam dostęp do tychże umów, a ich niezgodne z założeniem wykorzystywanie. Tutaj istnieje potrzeba wzmocnienia roli Państwowej Inspekcji Pracy i większego nadzoru, zarówno nad formą, jak i nad legalnością zatrudnienia. Konieczne jest jasne postawienie sprawy - duże kary dla tych, którzy łamią przepisy, ale też promowanie tych, którzy postępują uczciwie. W czasach kryzysu nie można całkowicie rezygnować z elastycznego zatrudnienia. Umowy-zlecenia i o dzieło nie są głównym sposobem zatrudniania w Polsce.

Przyjechał pan do południowej Wielkopolski by wziąć udział m.in. w forum samorządowym, na którym jednym z głównych tematów była reforma urzędów pracy.
Władysław Kosiniak-Kamysz: Reforma ta jest wśród naszych priorytetów. Urzędy muszą zrozumieć, że przychodzi do nich klient, niezależnie, czy jest to bezrobotny szukający pracy, czy też przedsiębiorca szukający pracowników. Powinny one być wynagradzane za aktywność i efektywność. Urzędy pracy muszą same wychodzić z inicjatywą, poszukiwać potencjalnych pracodawców i szkolić ludzi pod ich potrzeby. To właśnie na poziomie lokalnym, w powiatach muszą być podejmowane decyzje, który instrument dobrać do konkretnej osoby. Czy lepszy jest staż, dofinansowanie działalności gospodarczej, subsydiowanie miejsca pracy czy może preferencyjna pożyczka.

Podczas debaty w Ostrowie pojawiły się głosy, że ministerialne środki na walkę z bezrobociem wpłynęły bardzo późno, co utrudniło ich wykorzystanie. Czy w przyszłym roku uniknie się tego poślizgu?
Władysław Kosiniak-Kamysz: W tym roku moją rezerwę wypłaciłem przed wakacjami, ale faktem jest, że dużo później dzieliłem kwotę 100 mln zł zebraną od wojewodów, którzy nie wykorzystali swojej puli. Wszystkiego nie da się wypłacić urzędom na początku roku choćby z tego względu, że muszę utrzymywać rezerwę na wypadek klęski żywiołowej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski