Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krystyna Sienkiewicz: Ciągle mi się wydaje, że jestem dzieckiem [FOTO, WIDEO]

Mirosława Zybura
Śpiewała, opowiadała żarty, wspominała dawne lata - z dystansem do siebie samej, własnej kariery i wielu innych, także tych najbardziej bolesnych spraw. Zachwycona publiczność jeszcze długo po spotkaniu nie chciała rozstać się z Krystyną Sienkiewicz.

Ikona polskiej sceny kabaretowej gościła w Kaliszu 9 lutego. Przyjechała tutaj na zaproszenie Miejskiej Biblioteki Publicznej.

Pretekstem do spotkania z Krystyną Sienkiewicz była wydana w październiku ubiegłego roku biografia aktorki. Grzegorz Ćwiertniewicz, autor tego wydawnictwa, przyznał, że jest wielkim fanem bohaterki swojego dzieła.

- Miałem szesnaście lat, kiedy zakochałem się w Krystynie Sienkiewicz - wspomina autor. - Krystyna doskonale wie, że stało się to w Międzyzdrojach. Miała tam swój recital. Na scenie zobaczyłem filigranową kobietę, która dosłownie rozsadza amfiteatr. Jest aktorką fenomenalną: publiczność ją kocha, a Krystyna Sienkiewicz pokochała tę publiczność dużo wcześniej - podsumował.

Tak jest do dzisiaj i widać to było także podczas spotkania w Kaliszu. Faktycznie aktorka jest ulubienicą publiczności. Trudno uwierzyć, że ostatnio los jej nie oszczędzał - zmagała się z czerniakiem oka (o którym mówi ,,srak”) i nadal dochodzi do siebie po udarze.

- Daję wam energię, a wy tę energię dajecie mnie - mówi Krystyna Sienkiewicz. - Śmiech to zdrowie. Jestem już starym pudłem, a mnie się ciągle zdaje, że jestem dziecko. To nieuleczalne dzieciństwo, ja bez tego w ogóle nie mogłabym żyć. Cały czas się wygłupiam - dodaje.

Śmiech to jej sposób na wszystko. Aktorstwo było ucieczką od trudnej rzeczywistości. Grzegorz Ćwiertniewicz nazywa Krystynę Sienkiewicz komediantką liryczną.

- Wrodzona komiczność jest przepuszczana przez tragiczność, naznaczenie nieszczęściem. To komedianctwo wrażliwe, głębokie. To rodzaj zasłony dymnej, za którą aktor chowa się, by mówić o swoich uczuciach i nie być odbieranym dosłownie, ale dosłownie do ludzi mówić - definiuje ten termin Ćwiertniewicz.

Krystyna Sienkiewicz sporo przeszła: jej rodziców zamordowali hitlerowcy, była w sierocińcu. Świadomie nie zdecydowała się na dzieci, bo - jak mówi-,,bycie sierotą jest straszne”. W późniejszych latach gwiazdę Kabaretu Starszych Panów, teatru STS i kabaretu Olgi Lipińskiej dopadły problemy zdrowotne - w 2004 roku po krwotoku straciła 85 proc. wzroku. Nie przerywając pracy, poddała się terapii, która poprawiła jej stan. Mówi, że jest siłaczką, obdarowaną wieloma talentami - nie tylko występuje, ale także maluje, pisze książki, opiekuje się zwierzętami - i dlatego nie ma powodów do smutku.

- Byłam trzy tygodnie w szpitalu. Ciągle pracowałam, rysowałam anioły - wspomina. - Nie chodzę do kościoła, bo jestem obrażona za moich rodziców. I koniec. Modlę się jednak cały czas, bo praca to modlitwa.

-Biografia Krystyny Sienkiewicz nosi podtytuł: ,,Różowe zjawisko”. Tak debiutującą w STS aktorkę nazwał Krzysztof Teodor Toeplitz.

- Tak napisał po rewii tego teatru ,,Trzeba mieć ciało” - wyjaśnia Grzegorz Ćwiertniewicz.

- A ja miałam ciało... - wtrąciła szybko Krystyna Sienkiewicz z lekką nostalgią i wspomniała swoje subtelne, nagie sesje zdjęciowe z młodych lat.

- Nikt mnie wtedy nie znał, ale chodziło o to, by nie było widać mojej twarzy - opowiada. - Później przychodziły listy: ,,pokaż twarz”. Odpowiadałam, że twarz mam jeszcze ładniejszą niż dupę... - dodała, wywołując salwę śmiechu na sali.

Krystyna Sienkiewicz znała wielkich twórców lat PRL. Przyjaźniła się z Kaliną Jędrusik i Agnieszką Osiecką. Występowała w teatrze, grała w filmach. W Kaliszu sypała anegdotami z planów filmowych. Tak wspomina pracę nad komedią ,,Rzeczpospolita babska”:

- Siedziałyśmy w restauracji. Wszedł facet, spojrzał na nas i mówi: jakie piękne wojsko! My na to: -wie pan, my jesteśmy umalowane, bo jesteśmy aktorkami. A on: - no tak, słup pomalować - też będzie ładny... Po udarze uczyła się mówić na nowo. O tym doświadczeniu chce napisać kolejną książkę.

- Po udarach do mózgu nie przyklejają się słowa - wspomina. - Logopedka pokazywała mi pocztówki z obrazkami. Mówi: to jest kot i pies. A ja nie wiem. Potem mówi: to zaśpiewajmy ,,sto lat” i ja to wtedy wyśpiewałam. Potem znowu nie znałam żadnych słów...

Mimo tych problemów Krystyna Sienkiewicz ciągle pracuje. Na koniec spotkania udowodniła, że z jej zdrowiem jest coraz lepiej - śpiewała piosenki i opowiadała żarty, a zachwycona publiczność na pożegnanie życzyła aktorce właśnie stu lat.

ZiemiaKaliska.com.pl Dołącz do naszej społeczności na Facebooku!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski