Dlatego tak ciekawy był pomysł Adama Ziajskiego z Teatru Strefa Ciszy, by wykorzystać debatę do zorganizowania quasi-teatralnej gry strategicznej, w której nastąpić mogło odwrócenie ról. Mogliśmy się zatem dowiedzieć, czy Jacek Bachalski potrafi wczuć się w duszę wrażliwego artysty, Tadeusz Dziuba w zatroskanego upadkiem swej dzielnicy mieszkańca Śródki, Piotr Quandt w zadłużonego kamienicznika, a Ryszard Grobelny w inwestora, który ma na oku konkurencyjne oferty z Poznania i Rzeszowa. Był jeszcze urzędnik, którego zakładaną troskliwość mógł okazać Jacek Jaśkowiak oraz obserwujący grę z myślą o artykule reporter... Grzegorz Ganowicz.
Wbrew pozorom nie chodziło tylko o zabawę. Prezydent nie musi być aktorem (choć Ronaldowi Reaganowi ta kariera zapewne nie zaszkodziła), ale umiejętność zrozumienia interesów różnych grup, splątanych wokół realizowanego z udziałem samorządu celu, jest dla polityka absolutnie nieodzowna, a jej brak naraża na ostracyzm nie tylko jego samego, ale i reprezentowaną przez niego zbiorowość.
Kultura to dziedzina życia mało ekspansywna, w pewnej mierze elitarna, choć ze snobizmem na jej "konsumpcję" ciągle jeszcze w Poznaniu słabo. Jej doniosłość kandydaci ocenili jednak wyżej niż w przypadku sportu - to ważny znak, że wyborców nie szukają jedynie na wielotysięcznych trybunach świeżo wybudowanego stadionu. To także znak respektu - wszak Sławomirowi Hincowi nic tak nie zaszkodziło w karierze, jak nieumiejętność rozmowy z artystą, a później doprowadzenia do rozwiązania wspólnego - już medialnego - problemu.
Oczywiście to nie stosunek do sztuki ani nawet inwestycyjne plany na Starą Gazownię czy Rzeźnię zadecydują o wyroku wyborców. Kreując aż trzy - coraz ciekawsze i bardziej merytoryczne - debaty przedwyborcze o tej tematyce, środowisko kulturalne dokonało jednak czegoś istotnego. Wymusiło na kandydatach mniej lub bardziej wyraźną deklarację, że ich styl rządzenia stolicą Wielkopolski będzie uwzględniał w znacznie większej mierze zdanie środowisk, których będą dotyczyły ich decyzje. I nie chodzi jedynie o artystów.
Nie tylko poznańskim problemem jest bowiem udrożnienie przepływu informacji między obywatelem i urzędnikiem, także tym obdarzonym najwyższą rangą w swym mieście. On naprawdę nie musi się znać na potrzebach teatrów alternatywnych i niuansach nagłośnienia koncertów. On tylko powinien czuć potrzebę pytania o to tych, którzy się na tych szczegółach znają najlepiej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?