Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lech Poznań: Co się dzieje z Kolejorzem? Tak fatalnie nie grał już dawno!

Maciej Lehmann
Co się dzieje z Lechem? Tak fatalnie nie grał już dawno!
Co się dzieje z Lechem? Tak fatalnie nie grał już dawno! Grzegorz Dembiński
Kibice Lecha są wściekli. "Blamaż, żenada, kompromitacja, sabotaż, prowizorka w składzie" - to najczęściej powtarzane słowa, na określenie tego co w tej chwili prezentuje Kolejorz na murawie.

- Musimy przede wszystkim poprawić jakość w graniu. Z Cracovią zagraliśmy za wolno i to jest największy mankament. Wiem, że spadnie na nas wiele słów krytyki, które trzeba przyjąć po męsku. Musimy wykonać dużo pracy i walczyć dalej - mówi ostro krytykowany trener Mariusz Rumak.

Szkoleniowiec Lecha liczył na to, że dzięki krótkiej letniej przerwie w rozgrywkach, jego drużyna nie straci formy z rundy wiosennej. Tymczasem stało się coś odwrotnego. Plaga kontuzji wśród czołowych graczy storpedowała pracę w okresie przygotowawczym. Podczas kluczowych treningów, Rumak miał do dyspozycji często tylko 13 piłkarzy.

PRZECZYTAJ:
OCENY LECHITÓW PO MECZU Z CRACOVIĄ

Trener jednak robił dobrą minę do złej gry.
- Mam nadzieję, że jeśli pojawią się jakieś problemy, to tylko na początku sezonu, bo duża część kontuzjowanych zawodników już dołączyła do zespołu i ma tylko zaległości treningowe. Ale paradoksalnie może nam to bardzo pomóc w drugiej części rundy, bo ci piłkarze, którzy dopiero teraz zaczęli trenować na pełnych obrotach będą mieli krótszy sezon. Dlatego teraz musimy sobie radzić z nieco węższą ławką rezerwowych i wprowadzać do składu tych, którzy się wyleczą i będą gotowi do gry - mówił szkoleniowiec w rozmowie z "Głosem Wielkopolskim" tuż przed rozpoczęciem sezonu.

Rumak liczył na to, że rekonwalescenci i ci, którzy solidnie trenowali w okresie przygotowawczym bez problemu poradzą sobie z ligowymi słabeuszami jak Ruch czy Cracovia. Okazało się jednak, że grając wolno, bez pomysłu, bez determinacji trudno strzelić gola nawet tak przeciętnym rywalom.

- Nadszedł moment, w którym trzeba było podjąć ryzyko. Wiedziałem, że większość z tych, których wpuściłem na boisko nie jest w rytmie meczowym - mówił trener, ale jego zdaniem tylko w ten sposób, czyli w grach o stawkę, bo na sparingi nie ma już czasu, Ceesay, Ślusarski czy Pawłowski mogą odrobić zaległości.

Mimo wszystko spodziewaliśmy się dużo lepszej gry. Ale Rumak do roszad w składzie, dodał też rotację pozycji swoich zawodników. Możdżenia grającego do tej pory w obronie przerzucił do pomocy, Lovrencicsa z prawego skrzydła przeniósł na lewą flankę, a Pawłowskiego na środek pomocy. To był błąd, za który odpowiedzialność ponosi już wyłącznie trener. Cała trójka wyraźnie bowiem źle czuła się w nowych rolach. Jeśli dodamy do tego, iż z konieczności na lewej obronie zagrał młody Kędziora, który na tej pozycji traci połowę swojej wartości, to nic dziwnego, że podczas oglądania Kolejorza można było dostać choroby lokomocyjnej.

Oddzielny problem to tempo przechodzenia z obrony do ataku. Para Trałka - Drygas rozgrywa akcje w tak ślamazarnym tempie, że przypominają się czasy, kiedy Lecha trenował Jose Bakero. Drygas to w tej chwili chyba największe rozczarowanie. Powinien być w dobrej formie, bo przecież nie narzekał na zdrowie. Ten piłkarz ma jednak fatalne nawyki, nie potrafi grać do przodu. W Zawiszy, gdzie dominował siermiężny, fizyczny futbol był przydatny. Ale wymagania w Lechu są zdecydowanie wyższe. I, niestety, już teraz widać, że nie jest w stanie ich spełnić.

Kolejorz popełnia zresztą błędy w każdej formacji, do poprawki jest nie tylko przygotowanie fizyczne. Poznaniacy w każdym meczu tracą gola. Ten z Cracovią był kuriozalny.

- Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, że straciłem piłkę na krótko z oczu i byłem pewien, że ktoś przetnie jej lot. Tam było kilku graczy, sporo nóg. No tak założyłem. Teraz wiemy, że czekałem za długo, powinienem się rzucić i przepchnąć tę piłkę na róg czy aut - mówił Krzysztof Kotorowski, który chyba znów usiądzie na ławce rezerwowych.

- Wyglądaliśmy naprawdę słabo, bardzo dużo jest do poprawy. Ani temperatura, ani nic podobnego nie miały związku z naszą kiepską grą. Stworzyliśmy sobie po prostu zbyt mało sytuacji bramkowych, aby spokojnie wygrać - stwierdził przytomnie Bartosz Ślusarski, który jak większość kolegów, zawiódł na całej linii.

- Nie ma żadnych wymówek. Na mecz przychodzi kilkanaście tysięcy ludzi, więc musimy wygrywać. Za mocno pchaliśmy się środkiem, zamiast grać bokami. Brakowało dośrodkowań - podsumował mecz niezadowolony Rumak. Zapewniał jednak, że za dwa tygodnie jego zespół będzie dużo lepiej przygotowany. Czasu na rozpamiętywanie słabych występów na ma dużo. Już w czwartek Lecha czeka w Wilnie starcie z Żalgirisem w III rundzie eliminacyjnej Ligi Europy.

- Jest w nas sportowa złość. Trzeba się ogarnąć, wziąć do pracy i dobrze przygotować się do meczu z Litwinami - zapowiedział Szymon Pawłowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski