Lech Poznań: Jagiellonia to twardy orzech do zgryzienia. Jak Kolejorz radził sobie z Dumą Podlasia?
W 2017 roku najważniejszy dla obu drużyn był mecz w ostatniej kolejce. Ważyły się wtedy losy tytułu mistrzowskiego. W Białymstoku padł remis 2:2, choć Lech do przerwy prowadził 2:0. Zespół prowadzony przez Michała Probierza dokonał historycznego osiągnięcia, zdobywając tytuł wicemistrza Polski. Gdyby zdołał strzelić gola, w ostatnich dziesięciu minutach, które sędzia doliczył po zadymie na trybunach, zostałby mistrzem.
Niewiele jednak też brakowało do tego, by Kolejorz wyrzucił Jagiellonię za podium. W 11. minucie, bowiem Majewski, po otrzymaniu doskonałego podania od Makuszewskiego, pokonał bezradnego Kelemena. Od tego momentu żółto-czerwoni prezentowali się już coraz gorzej. Poskutkowało to w końcu utratą kolejnej bramki - trzy szybkie podania gości i w 39. minucie na 2:0 podwyższył Łukasz Trałka. Ponownie nasz bramkarz nie miał szans.
W drugiej połowie Jaga próbowała cokolwiek zmienić, ale nie dała rady. Brakowało dokładności i skuteczności. Wyraźnie lepszy był Lech. W końcu spotkanie całkowicie odmieniło się, gdy w 77. minucie w pole karne Lecha wpadł Jacek Góralski i z ostrego kąta oddał potężny strzał na bramkę Putnocky'ego. Lech w końcówce był przyparty do muru. W piłkarzy Jagiellonii wstąpiły nowe siły i przystąpili do ofensywy na bramkę gości, raz po raz stwarzając zagrożenie w ich polu karnym. W końcu, po zamieszaniu przed bramką Putnocky'ego, do remisu doprowadził Novikovas. Blisko podwyższenia na 3:2 był w 93. minucie Piotr Tomasik (obecny zawodnik Lecha), jednak piłka minęła się ze słupkiem bramki Putnocky'ego o milimetry.
Po tym spotkaniu Marcin Robak pokłócił się z trenerem Bjelicą.
Czytaj dalej ----------------->