Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów
4 z 7
Przeglądaj galerię za pomocą strzałek na klawiaturze
Poprzednie
Następne
Przesuń zdjęcie palcem
„Ty mosz tak na imię, czy tylko tak na ciebie godoją?”...
fot. Lech Poznań

Lech Poznań: Krzysztof Gajtkowski - człowiek anegdota. Wspominamy czasy i historie "Gajtka" przy Bułgarskiej

„Ty mosz tak na imię, czy tylko tak na ciebie godoją?”

Anegdot o Krzysztofie Gajtkowskim jest naprawdę sporo, a do historii przeszły dwie związane z przedszkolem. Pierwsza to wspólny wypad naszego bohatera z Piotrem Reissem i Arkadiuszem Kaliszanem na Dębiec.

- Pojechaliśmy w trójkę do przedszkola na spotkanie z dziećmi. Na koniec przyszło do rozdawania autografów. „Gajtek” skończył to robić jako pierwszy i jedna z pań wychowawczyń poprosiła go, żeby wpisał się do pamiątkowej księgi odwiedzin. Krzysiek otworzył tę księgę i skonsternowany pyta panią: „A co ja mam tutaj napisać?”. Na co wychowawczyni zaproponowała, żeby napisał „Piłkarze Lecha Poznań dla grupy skrzatów”. W tym zdaniu zrobił sporo błędów i pani przedszkolanka była w ciężkim szoku i szybko zamknęła księgę – wspomina wspólną wizytę Piotr Reiss.

Druga to już ta bardziej znana o zapisywaniu syna przez „Kuszę” do przedszkola. Napastnik pojechał wraz z dwoma ludźmi z klubu i otrzymał do wypełnienia kilka formularzy. Problemy zaczęły się już na rubryce „imię i nazwisko”, bo „Gajtek” wpisał… imię i nazwisko zamiast „Krzysztof Gajtkowski”. Jednak nie był to koniec problemów. Na nowym formularzu, gdzie udało się przejść pierwszą pozycję, był „wiek syna”. Zakłopotany Krzysiek chciał się upewnić, więc dla pewności zadzwonił do matki dziecka.

Prawdziwe schody zaczęły się, kiedy po wypełnieniu danych ojca przyszło do wypełnienia informacji o partnerce. Zresztą już wcześniej były plotki, że koledzy często wkręcali „Gajtka”, że imię „Sunia” (chodziło o Sonię, matkę dziecka, ale Krzysiek wymawiał "Sunia") nie do końca jest pełnym imieniem. Krzysiek się o to spierał, ale koledzy mocno go przekonywali, że nie ma takiego imienia. Stąd kiedy pojawiła się rubryka „imię matki”… "Kusza" wyciągnął telefon i przedzwonił do Sonii z następującym pytaniem: - Sunia, ty naprawdę mosz tak na imię czy tylko tak na ciebie godoją?

Podobno nie był to jedyny telefon do Sonii. Kiedy przyszło do wypełniania rubryki z datą urodzenia dziecka także pojawił się problem.
- Powiedz mi, kiedy nasz mały się urodził? Wiem, że w marcu, ale nie wiem którego.

Na to Sonia: - 12 października.

Krzysztof Gajtkowski miejsca pochodzenia się nie wyzbył. Często mówił śląską gwarą i jak wspomina prezes Radosław Majchrzak „było widać przepaść” między Śląskiem a Wielkopolską. Zresztą Majchrzak później dodaje, że wówczas [wytloczenie]dla „Gajtka” przeprowadzka do Poznania była niczym jak do Nowego Jorku.[/wytloczenie]

I z tym też wiąże się jeszcze jedna historia. Kiedy "Kusza" przyszedł do Poznania w Lechu był jeszcze jeden Ślązak - bramkarz Mariusz Luncik. Kiedy Krzysztof Gajtkowski wykonywał pierwszy telefon do domu rodzinnego, to sytuację w zespole zanalizował w następujący sposób.

- Strasznie tu jest dziwnie. Tylko ja i "Luna" jesteśmy normalni, a reszta to same poloki.

Kolejny powrót do Katowic

Krzysztof Gajtkowski w barwach Lecha Poznań zaliczył najwięcej meczów w swojej karierze (występował także m.in. w Koronie, Polonii Warszawa, GKS Katowice czy Warcie Poznań). Łącznie dla Lecha w 73 meczach zdobył 22 gole i zaliczył 8 asyst. Piłkarzem Kolejorza był przez 3 lata, ale na pół roku wrócił ponownie do Katowic, ale tym razem bez skakania przez okno.

Lech miał problemy ze spłatą trzeciej transzy pieniędzy za „Kuszę”. Trzecia transza wynosiła ok. 100 tysięcy złotych i miała zostać przelana równo rok po transferze. Na co wpadł prezes Dziurowicz? Wypożyczymy „Gajtka” na pół roku i anulujemy wam trzecią transzę. W Lechu „Gajtek” miał wówczas cięższy okres i klub na to poszedł, a Krzysiek na pół roku trafił do Katowic. Dzisiaj sytuacja praktycznie niemożliwa.

Zresztą „Gajtek” początek w Lechu mógł mieć lepszy, ale przez swój brak obycia i lekkie gapiostwo nie było tak łatwo. Starsi kibice do dzisiaj pamiętają, że w Kotle wisiał rysunek z narysowanym szybem od kopalni. Plotka niosła, że miało to pomóc Krzyśkowi trafiać do bramki. Kibice go lubili, bo na boisku walczył i pokazywał śląski charakter. A dodatkowo czasami udało mu się coś strzelić.

Czytaj dalej --->

Zobacz również

Potrącenie rowerzysty na Alei Solidarności w Przemyślu [ZDJĘCIA]

NOWE
Potrącenie rowerzysty na Alei Solidarności w Przemyślu [ZDJĘCIA]

Kielczanin napadnięty przez dwóch mężczyzn

Kielczanin napadnięty przez dwóch mężczyzn

Polecamy

Jones zakpił z Błachowicza po zaczepce Polaka

Jones zakpił z Błachowicza po zaczepce Polaka

PZPN nagrodzi kluby Ekstraklasy? Przepis o młodzieżowcu w nowej odsłonie

PZPN nagrodzi kluby Ekstraklasy? Przepis o młodzieżowcu w nowej odsłonie

Powstał Parlamentarny Zespół ds. Sportu Żużlowego. ''Chcemy wspierać sport żużlowy''

Powstał Parlamentarny Zespół ds. Sportu Żużlowego. ''Chcemy wspierać sport żużlowy''