Lech Poznań: Krzysztof Gajtkowski - człowiek anegdota. Wspominamy czasy i historie "Gajtka" przy Bułgarskiej
Barwna postać, dusza towarzystwa. Dbał o atmosferę w zespole, ale trochę gapa
Gdzie się o Krzysztofa Gajtkowskiego się nie zapyta, to wszędzie można usłyszeć same pozytywne rzeczy na jego temat.
- Nasza dusza towarzystwa. Jak przyjechał z Bytomia, to wyglądał jak z innego świata. Musiał się tu trochę oswoić. To jest taka osoba, że możesz się z nim nie widzieć dłuższy czas, ale jak go spotkasz, to jest tak, jakbyśmy widzieli się tydzień temu. Cały czas żartował, a co najważniejsze – dobry człowiek – mówi Zbigniew Zakrzewski.
- Postać barwna i bardzo pozytywna. W tych cięższych czasach wprowadził u nas wiele kolorytu. Z kibicami miał dobry układ, bo czasami dostawaliśmy informacje, że siedzi tutaj w knajpie albo zasiedział się gdzieś u innego znajomego – wspomina z uśmiechem Radosław Majchrzak.
- „Gajtek” był przede wszystkim duszą towarzystwa. Bardzo śmieszny, prosty chłopak, ale zawsze można było na niego liczyć. Zawsze dbał o dobrą atmosferę w zespole. Był ważnym ogniwem zespołu, a do tego potrafił czasami coś strzelić. Czasem lubił wybrać się na solarium. Jajczarz, który pasował do naszej szatni. Wspominam go jako osobę z dużym dystansem do siebie, a co najważniejsze umiał się śmiać sam z siebie – Piotr Reiss.
Czytaj dalej --->