Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lech Poznań - Legia Warszawa. Zaczęło się fatalnie, a potem było jeszcze gorzej [ZDJĘCIA]

Maciej Lehmann
Lech Poznań - Legia Warszawa.
Lech Poznań - Legia Warszawa. Marek Zakrzewski
Ten mecz fatalnie rozpoczął się dla Lecha już w piątek. Trener Mariusz Rumak na konferencji prasowej poinformował o urazie Manuela Arboledy. W sobotę okazało się, że kontuzja jest bardzo poważna. Kolumbijczyk zerwał więzadła krzyżowe i być może w tym sezonie już nie zagra.

Ile znaczy Arboleda dla Lecha mogliœśmy się przekonać od pierwszych minut meczu z Legią. Najlepsza dotąd defensywa w Ekstraklasie rozsypała się jak domek z kart. Nagle okazało się, że proste błędy w ustawieniu popełnia nie tylko młody Marcin Kamiński, ale także doœświadczony Hubert Wołąkiewicz. W Legii przed meczem wypadł też Vrdoljak, ale to dla warszawskiej drużyny nie była tak dotkliwa strata. Lukę po dośœwiadczonym pomocniku bez problemów zapełnili Furman z Golem.

- Zagramy ofensywnie, ponieważ przed taką wspaniałą publicznoœcią nie wypada inaczej - deklarował przed meczem trener Mariusz Rumak. - Na Bułgarskiej nie możemy zagrać tak jak wiosną na Łazienkowskiej. Teraz to my będziemy w dwunastu i to my musimy być przy piłce, oraz kontrolować boiskowe wydarzenia - mówił szkoleniowiec i pewnie nie spodziewał się, że jego zespół tak szybko zostanie sprowadzony na ziemię.

Legia spodziewała się, że poznaniacy ruszą do szturmu i cierpliwie czekała na swoją szansę do kontry. Nadarzyła się ona nadspodziewanie szybko. Lechici próbowali zastawić pułapkę ofsajdową, ale nie wyczuli tempa i zza ich pleców jak z katapulty wyskoczył Jakub Kosecki. Młodemu pomocnikowi warszawskiej drużyny wystarczyło tylko trafić do siatki. Trzeba przyznać, że zrobił to bardzo dobrze technicznie.

Jak odpowie Lech? - zastanawiali się kibice. Przecież kiedy nasza drużyna traciła pierwszą bramkę nie potrafiła odrabiać strat. Ta czarna seria trwa już blisko dwa lata. Lech w ataku pozycyjnym słabo sobie radzi i rywale zwykle nie maja problemów z obroną wyniku.

W niedzielę przy Bułgarskiej zadanie było jeszcze trudniejsze. Legia to przecież zespół o największym potencjale ofensywnym w naszej lidze i niestety w pełni pokazała to także przy Bułgarskiej.

Nawet nie zdążyliœmy ochłonąć po pierwszym trafieniu, a już było 0:2. Wawrzyniak wykorzystał brak asekuracji na prawej i szedł do końca niczym taran. Próbował go zatrzymać Murawski, ale nie dał rady. Legionista strzelił z bliska w długi róg i Burić znów był bezradny.

Lecz nie tylko bramkarz Kolejorza sprawiał po pierwszym kwadransie wrażenie zamroczonego boksera po nokaucie. Lechici zupełnie nie wiedzieli co się dzieje. Strach, że może dojśœć do klęski zaczął pętać im nogi. Tak chwalona przez wszystkich obrona popełniała juniorskie błędy. Wołąkiewicz wręcz zapraszał Ljuboję do strzelenia trzeciego gola. Serb z prezentu nie skorzystał. Do czasu...

W 32 minucie zagapił się Henriquez i na 3:0 podwyższył Radović. Tak słabo grającego Kolejorza w defensywie nie widzieliœmy od dawna. Kibice rwali sobie włosy z głów, bo również w ataku Lech był beznadziejnie nieskuteczny. Obrona Legii wcale nie sprawiała wrażenia muru nie do przejśœcia. Kolejorz, by ją sforsować musiałby mieć jednak snajpera o klasę lepszego niż Bartosz ŒŚlusarski.

Nasz œśrodkowy napastnik dał wczoraj popis nieskutecznoœści. Rozpoczął się on w 4 minucie, kiedy po znakomitym dograniu Murawskiego będąc kilka kroków od bramki nie trafił w piłkę. W 24 minucie sytuację wypracował mu Lovrencsics. Ale "ŒŚlusarz" trafił tylko w słupek. Kolejną stuprocentową sytuację zmarnował już przy stanie 0:3. ŚŒlusarskiego nic jednak nie usprawiedliwia, bo z 6 metrów trudniej posłać piłkę nad poprzeczką niż trafić do siatki. Ale niestety jest to napastnik, który nigdy nie był prawdziwym snajperem.

Paradoksem tego meczu był też fakt, że tak wielu okazji Kolejorz nie miał w dwóch ostatnich wygranych pojedynkach, a jednak sromotnie przegrywał.

Szkoda, że Lechowi nie udało się strzelić gola do przerwy, bo pewnie w drugiej częœci powalczyłby z większym animuszem. Co prawda tuż po zmianie stron okazję miał Vojo Ubiparip, ale potem widowisko straciło na atrakcyjnoœści. Legia nie miała problemów z rozbijaniem anemicznych i schematycznych ataków Lecha. Tak jak w meczu z Jagiellonią, Lech nie miał żadnych atutów w grze ofensywnej. Tymczasem Legia mogła nawet podwyższyć prowadzenie ale Burić wygrał pojedynek sam na sam z Kucharczykiem.

Nadzieja na końcowy zryw Lecha na moment zaœwitała kwadrans przed końcem, kiedy ŚŒlusarskiemu wreszcie udało się trafić do siatki. Gośœcie jednak bardzo szybko zag궜cili swoje szyki obronne i nie pozwolili Lechowi na więcej.

Kolejorz przegrał bitwę, ale na szczęœcie jeszcze nie wojnę. Teraz Piotr Rutkowski oraz ludzie odpowiedzialni za transfery przekonali się na jakich pozycjach konieczne są wzmocnienia, by gonić Legię wiosną.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski