Lech Poznań. Matus Putnocky: Chciałem pokazać Lechowi, że zrobił błąd, bo nie podpisał ze mną nowej umowy - mówi bramkarz dla Weszło
O współpracy z Ivanem Djurdejviciem
Za to słowacki bramkarz nie najlepiej wspomina okres współpracy z trenerem Ivanem Djurdjeviciem. Głównie przez błędy w komunikacji z zespołem oraz zawodnikami. Bramkarz w porównaniu do Bjelicy, nie wspomina za dobrze współpracy z obecnym trenerem Chrobrego Głogów.
- Jednemu trener mówił, że będzie grał i w meczu nie grał. Drugiemu powiedział: przygotuj się na mecz. Przychodzi spotkanie – nie gra.
O Adamie Nawałce:
Matus Putnocky za kadencji Adama Nawałki nie dostawał szans w pierwszym zespole (wystąpił tylko w dwóch pierwszych meczach za Nawałki), a występy zaliczał głównie w rezerwach. W kuluarach mówiło się, że wynikało to ze zwrócenia uwagi Jarosławowi Tkoczowi (ówczesnemu trenerowi bramkarzy) na jego metody treningowe.
– Może on to odebrał jako pyskówkę, a ja wcale nie chciałem, żeby tak pomyślał. Ja bym sobie świadomie na pyskówkę nie pozwolił. Może powiedziałem coś ubierając to w złe słowa. Nie wiem, naprawdę, nie wiem - mówi w wywiadzie dla Weszło Putnocky.
O pożegnaniu z Lechem:
Następnie Szymon Podstufka zapytał bramkarza o "listę skreślonych". Matus mówi, że o odejściu z Lecha dowidział się z mediów. Wcześniej ze Słowakiem nie było rozmowy o nowym kontrakcie.
– Nie. Rozmowa była potem, jak już wszystko zostało ogłoszone. Kolejna bardzo dziwna decyzja. Kibice chcieli rewolucji, to od razu klub musiał ogłosić, z kim kończy współpracę. Takie coś ogłasza się po sezonie, a nie, gdy rozgrywki trwają. W pewien sposób rezygnujesz wówczas z walki w pozostałych meczach.
O organizacji poznańskiego klubu
Na koniec Matus Putnocky powiedział, że Lech jest profesjonalnym klubem, ale nie rozumie decyzji, jakie podejmowali włodarze Kolejorza. Bije to z całej rozmowy. Dodaje także, że w Poznaniu czuł się bardzo dobrze.
– Jest to bardzo dobry klub. Organizacja pod kątem zawodników była na najwyższym poziomie spośród moich dotychczasowych zespołów.