Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lech Poznań: Piotr Reiss ma już 400 meczów w Kolejorzu!

LEM
Piotr Reiss.
Piotr Reiss.
Piotr Reiss doczekał się swojego 400. występu w barwach Lecha. Kiedy w 74. minucie meczu z Pogonią Szczecin zastępował Aleksandara Tonewa, kibice Kolejorza przyjęli go owacją na stojąco. To był niezapomniany, wzruszający moment, który przejdzie do historii poznańskiego klubu.

- Ponad tysiąc trzysta dni czekałem na ponowny występ w oficjalnym meczu Lecha, a dokładnie 1362, bo tyle minęło od momentu, gdy wszedłem na końcówkę meczu Pucharu Europy w Rotterdamie, w zwycięskim meczu z Feyenoordem. Jeszcze dłużej, bo 1369 dni czekałem na moje ponowne spotkanie z publicznością przy Bułgarskiej jako zawodnik Kolejorza… I stało się... Dostałem szansę powitać 30 tysięcy kibiców w niebiesko-białych barwach i poczuć smak boisk Ekstraklasy po blisko 4 latach przerwy - napisał na swoim blogu Piotr Reiss.

- Pomysł wpuszczenia Piotra na boisko pojawił się w momencie, gdy czerwoną kartkę zobaczył Andradina. Sędziowie często w takich sytuacjach podświadomie dążą do wyrównania szans. W moim zespole Tonew miał już żółtą kartkę i do tego ma "gorącą krew", więc wolałem go zdjąć. A wybór padł na Reissa - tłumaczył swoją decyzję trener Mariusz Rumak.

Niewiele brakowało, by był to powrót okraszony asystą. "Rejsik" świetnie zacentrował na głowę Mateusza Możdżenia, który uderzył wzdłuż bramki i pomylił się naprawdę niewiele.

- Trochę szkoda tej sytuacji, bo wystarczyło lepiej uderzyć - mówił młody pomocnik. Co ciekawe, nie był to jego pierwszy mecz w jednej drużynie z legendą Lecha.

- Było takie spotkanie w Pucharze Ekstraklasy, gdy jeszcze trenerem był Franciszek Smuda - przypomniał Możdżeń. - Jak się gra z Piotrem? Bardzo dobrze. Widać u niego inteligencję, doświadczenie i dobrą technikę. Tego się nie traci z wiekiem - dodał Możdżeń, który bardzo żałował, że Lechowi nie udało się odnieść zwycięstwa.

- To jakiś paradoks, że wygrywamy w Bełchatowie po beznadziejnej grze, a tylko remisujemy u siebie z Pogonią po grze dobrej.
W podobnym tonie wypowiadał się też Luis Henriquez. - Serce boli, kiedy się nie wygrywa takich meczów. Ale taki jest futbol, piłkarze nie są robotami, popełniają błędy. Robiliśmy wszystko, by wygrać, nie udało się, ale możemy poprawić się w następnym meczu - dodał Panamczyk, który wypracował pierwszą bramkę.

- Myślę, że cała drużyna pokazała, że - niezależnie od końcowego wyniku - potrafi "grać na całego i walczyć do upadłego". W imieniu wszystkich zawodników deklaruję, że takiej walki nie zabraknie w kolejnych spotkaniach i w ten sposób będziemy pracować na uznanie publiczności, a nasi fani będą z dumą śpiewać: "Dumą Polski jesteśmy od lat". Dzięki Wam mam motywację do dalszej pracy. Obiecuję, że zobaczycie jeszcze Piotrka Reissa takiego jak dawniej, czyli strzelającego lub asystującego przy decydujących bramkach… - zakończył wpis na swoim blogu "Rejsik".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski