Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lech Poznań przegra mistrza w szatni?

Maciej Lehmann
Lech Poznań przegra mistrza w szatni?
Lech Poznań przegra mistrza w szatni? Grzegorz Dembinski
Cisza przed burzą. Tak można określić sytuację w Lechu przed najważniejszym meczem sezonu. Na razie konflikt w zespole nie przybiera na sile.

Ekipa Nenada Bjelicy na kolejkę przed zakończeniem rozgrywek ma dwa punkty straty do Legii. Jeśli warszawski zespół przegra z Lechią Gdańsk, a Kolejorz pokona w Białymstoku Jagiellonię, to nasz zespół zdobędzie mistrzostwo. To wariant optymistyczny. Może jednak zdarzyć się tak, że poznaniacy wypadną poza podium i po raz drugi z rzędu nie zagrają w europejskich pucharach. Dla Lecha byłby to ogromny cios. Musi więc się zmobilizować i w ostatnim meczu zagrać, jak najlepiej potrafi. Tymczasem w szatni Kolejorza atmosfera nie jest najlepsza. Konflikt trenera z najbardziej doświadczonymi piłkarzami - Szymonem Pawłowskim, Łukaszem Trałką i Marcinem Robakiem stał się tajemnicą poliszynela.

Bjelica przez kilka miesięcy odnosił z Lechem spektakularne sukcesy. Chwalił wszystkich swoich piłkarzy, mówił, że zespół nie potrzebuje wzmocnień, że jest już lepszy niż Austria Wiedeń, z którą grał w Lidze Mistrzów. Tchnął nowego ducha w piłkarzy, nie tylko tych czołowych, ale też - z drugiego planu. Podziwialiśmy jego mądrość objawiającą się też umiejętną rotacją składem. Wszyscy piłkarze czuli się potrzebni, byli „pod parą”. To miało być kluczem do sukcesu w końcówce sezonu, kiedy Kolejorz miał walczyć o dublet. - Nie ma żadnych niesnasek, podziałów, wszyscy jesteśmy skoncentrowani, gotowi, by w każdej chwili wejść na boisko. Na treningach wyglądamy bardzo dobrze, w meczach również i trener ma zaufanie do wszystkich - to słowa Macieja Makuszewskiego po wygranym w marcu meczu z Arką.

Zobacz też: Kulisy meczu Lech-Wisła

Kolejny mecz z gdyńskim klubem półtora miesiąca później w finale Pucharu Polski okazał się wielką klapą. Objawy tego, że „Poznańska Lokomotywa” traci impet, były już wcześniej. Dużym rozczarowaniem był już mecz z Górnikiem Łęczna, po którym nasza drużyna nie wykorzystała szansy na objęcie fotela lidera. Porażki z Legią przy Bułgarskiej, na Narodowym z Arką, a potem znów z Legią przy Łazienkowskiej sprawiły, że pojawiły się symptomy choroby, która od wielu lat dręczy Lecha. Piłkarze nie radzą sobie z emocjami i presją w meczach o wysoką stawkę. Tracą pewność siebie, są słabi mentalnie. Potrafią wygrywać po 3:0 ze słabeuszami, ale w pojedynkach, kiedy następuje prawdziwa weryfikacja ich umiejętności, są często bezradni.
Zmienił się też trener. Zaczął nerwowo reagować na krytykę, stracił zaufanie do doświadczonych zawodników. Szymonowi Pawłowskiemu zarzucił brak zaangażowania i wysłał na trybuny. - Nie potrafiliśmy upilnować Ofoe - powiedział po meczu z Legią w Warszawie. Kto nie sprostał temu zadaniu, Chorwat otwarcie nie powiedział, ale można się było domyślić, kogo miał na myśli. Frustracji nie krył też Marcin Robak, który stracił miejsce w składzie po meczu z Pogonią, w którym zdobył gola. Na nieskazitelnym długo wizerunku Bjelicy pojawiły się rysy. Najgorsze, że stało się to w najważniejszym momencie sezonu. W szatni zawrzało, a kapitan Trałka stracił opaskę, gdy potrzeba koncentrować się na meczu o wszystko z Jagiellonią.

Jak się potoczy sytuacja, pokażą najbliższe dni. Trener Bjelica wysłał sygnał do piłkarzy, że z jego decyzjami się nie dyskutuje i to on jest najważniejszą osobą w zespole. Kto się do tego nie dostosuje, boleśnie to odczuje. Zaznaczył, że jest gotowy sprowadzić latem nawet siedmiu piłkarzy, jeśli trzeba będzie przebudować zespół.

Prawie 20 tysięcy widzów obejrzało na żywo niedzielne zwycięstwo Lecha Poznań z Wisłą Kraków (2:1). Byliście na meczu? Znajdźcie się na zdjęciach!Przejdź do kolejnego zdjęcia ------>

Kibice na meczu Lech Poznań - Wisła Kraków. Znajdź się na zdjęciach!

Na razie szkoleniowiec zignorował demonstracyjne zachowanie Robaka i Trałki, którzy nie wyszli na rozgrzewkę przed meczem z Wisłą, a nawet ich rozgrzeszył. W język ugryźli się też piłkarze. Choć byli niezadowoleni ze swojej sytuacji, nie chcieli wywlekać problemów, które powinny być wyjaśnione wewnątrz drużyny. Pojednawczy ton miała też wypowiedź Bjelicy po meczu z Wisłą. Znów pochwalił swój zespół, domagał się szacunku dla jego dokonań i stwierdził, że jest dumny z drużyny, która ciężko pracowała przez cały rok, by znaleźć się w tym miejscu, w którym jest. Nie wiadomo, czy jest to próba załagodzenia konfliktu, czy tylko „gra na czas”. Sytuację trenerowi komplikują kontuzje dwóch podstawowych piłkarzy Macieja Gajosa oraz Macieja Wilusza. Tego drugiego może zastąpić Duńczyk Lasse Nielsen. Trudnej będzie zapełnić lukę po Gajosie. Możliwości są dwie. Albo porozumie się z Łukaszem Trałką, albo dokona dużych roszad w ustawieniu zespołu, co może mieć negatywny wpływ na grę w Białymstoku. Bjelica jest rozczarowany postawą Trałki, ale z niego nie zrezygnował tak jak z Szymona Pawłowskiego. To świadczy o tym, że rozsądek bierze górę nad emocjami. I oby tak było do niedzieli.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski