Pewnie za rok ten plan się ziści, bo „ciśnienie” na wejściówki jest potworne i działacze PZPS prześcigają się tylko w przekazywaniu informacji o rekordowej frekwencji w poszczególnych halach. Teraz siatkarska centrala żyje już wizją gry w powstającym obiekcie w Krakowie, gdzie widownia jest przewidziana na 18 tys. miejs. Oczywiście LŚ ma już tam za rok zawitać i nikt nie ma wątpliwość, że pod Wawelem też nie będzie kłopotów ze sprzedażą biletów, chociaż męska siatkówka w naszej byłej stolicy ma tak samo pod górkę jak w Poznaniu.
Jak mowa już o naszym podwórku to trzeba jednak dodać, że są symptomy poprawy sytuacji. Na razie niewinne, ale za wsze. Mam na myśli choćby wrześniowy Memoriał im. Arkadiusza Gołasia w Murowanej Goślinie (brawa dla Anny Sumelki za wytrwałość i pasję do sprowadzania najlepszych polskich drużyn do Wielkopolski) czy październikowy Superpuchar PlusLigi w Arenie. Bardzo rozsądnie do naszej hali i umowy z PZPS w sprawie tego ostatniego wydarzenia podszedł prezez WZPS, Damian Gapiński, mówią że skoro nie mamy szans w walce o najbardziej prestiżowe imprezy siatkarskie, to organizujmy chociaż te z drugiego szeregu i róbmy wszystko, by rozkochać Wielkopolan w siatkówce, która w naszym kraju w ostatnich latach zyskała na popularności najbardziej.
Warto jednak pamiętać, że LŚ stała się zjawiskiem socjologicznym i w dużej mierze przypomina Małyszomanię z okresu prosperity. Ludzie idą do hal z pomalowanymi twarzami, by potańczyć, posłuchać pieśni o małym rycerzu i ewentualnie zobaczyć zwycięstwo biało-czerwonych. Porażka też jednak specjalnie nikogo nie smuci. Siatkarze bowiem stali się dodatkiem do pikniku, w którym boiskowe wydarzenia nie są już wcale najważniejsze.
Dla budżetu związku taka sytuacja absolutnie nia ma znaczenia, dla przyszłości kadry już tak, bo pełne hale i bezkrytyczny odbiór poziomu gry nie skłania do autorefleksji, tylko do obojętnego traktowania swoich obowiązków. Nie chcę powiedzieć, że siatkarze w tym sezonie Ligę Światową odpuścili, ale w jakiejś mierze zostali uśpieni przez narodową akceptację ich istnienia, bez względu na osiągane wyniki. A przecież wiadomo, że w sporcie show musi iść w parze z poziomem sportowym, bo jak ten drugi się za bardzo obniży, to kiedyś i show się też skończy.
Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?