Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Liga Światowa już bez Polaków, ale czy to ma aż takie znaczenie dla piknikowych kibiców?

Radosław Patroniak
Radosław Patroniak
Radosław Patroniak archiwum
Liga Światowa siatkarzy to od kilku lat najlepszy produkt marketingowy i biznesowy w polskim sporcie. Doszło do tego, że w mediach wszyscy biją na alarm, że polskie hale są za małe i koniecznie trzeba chłopców Anastasiego przeflancować na Stadion Narodowy. Zresztą już w tym roku siatkarze Brazylii i Polski spacerowali po tym obiekcie.

Pewnie za rok ten plan się ziści, bo „ciśnienie” na wejściówki jest potworne i działacze PZPS prześcigają się tylko w przekazywaniu informacji o rekordowej frekwencji w poszczególnych halach. Teraz siatkarska centrala żyje już wizją gry w powstającym obiekcie w Krakowie, gdzie widownia jest przewidziana na 18 tys. miejs. Oczywiście LŚ ma już tam za rok zawitać i nikt nie ma wątpliwość, że pod Wawelem też nie będzie kłopotów ze sprzedażą biletów, chociaż męska siatkówka w naszej byłej stolicy ma tak samo pod górkę jak w Poznaniu.

Jak mowa już o naszym podwórku to trzeba jednak dodać, że są symptomy poprawy sytuacji. Na razie niewinne, ale za wsze. Mam na myśli choćby wrześniowy Memoriał im. Arkadiusza Gołasia w Murowanej Goślinie (brawa dla Anny Sumelki za wytrwałość i pasję do sprowadzania najlepszych polskich drużyn do Wielkopolski) czy październikowy Superpuchar PlusLigi w Arenie. Bardzo rozsądnie do naszej hali i umowy z PZPS w sprawie tego ostatniego wydarzenia podszedł prezez WZPS, Damian Gapiński, mówią że skoro nie mamy szans w walce o najbardziej prestiżowe imprezy siatkarskie, to organizujmy chociaż te z drugiego szeregu i róbmy wszystko, by rozkochać Wielkopolan w siatkówce, która w naszym kraju w ostatnich latach zyskała na popularności najbardziej.

Warto jednak pamiętać, że LŚ stała się zjawiskiem socjologicznym i w dużej mierze przypomina Małyszomanię z okresu prosperity. Ludzie idą do hal z pomalowanymi twarzami, by potańczyć, posłuchać pieśni o małym rycerzu i ewentualnie zobaczyć zwycięstwo biało-czerwonych. Porażka też jednak specjalnie nikogo nie smuci. Siatkarze bowiem stali się dodatkiem do pikniku, w którym boiskowe wydarzenia nie są już wcale najważniejsze.

Dla budżetu związku taka sytuacja absolutnie nia ma znaczenia, dla przyszłości kadry już tak, bo pełne hale i bezkrytyczny odbiór poziomu gry nie skłania do autorefleksji, tylko do obojętnego traktowania swoich obowiązków. Nie chcę powiedzieć, że siatkarze w tym sezonie Ligę Światową odpuścili, ale w jakiejś mierze zostali uśpieni przez narodową akceptację ich istnienia, bez względu na osiągane wyniki. A przecież wiadomo, że w sporcie show musi iść w parze z poziomem sportowym, bo jak ten drugi się za bardzo obniży, to kiedyś i show się też skończy.

Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski