18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Małżeństwo wini spółdzielnię i swego prawnika

Monika Kaczyńska
Bogusław Narożny mówi, że adwokat nie dopilnował spraw
Bogusław Narożny mówi, że adwokat nie dopilnował spraw Andrzej Szozda
Stracili ponad 10 tysięcy złotych z książeczki mieszkaniowej, bo nie opłacili apelacji. Sąd odrzucił wniosek o przywrócenie terminu, co pozwoliłoby złożyć ją ponownie, twierdząc, że zawinili adwokaci. Ale Okręgowa Rada Adwokacka uznała, że obrońcy reprezentujący państwa Narożnych nie zaniedbali swoich obowiązków.

Sprawa zaczęła się w latach 80, kiedy Narożni starali się o mieszkanie spółdzielcze. Zgromadzili pełny wkład na M-3. Połowa tych pieniędzy była na książeczce mieszkaniowej, stanowiącej podstawę do wpisania na listę oczekujących, połowę wpłacili bezpośrednio do spółdzielni. - Żona wzięła na ten cel pożyczkę z zakładu pracy - opowiada Bogusław Narożny.

Jednak nie doczekali się mieszkania. Zmienił się ustrój, spółdzielnie przestały budować lokale lokatorskie. Hiperinflacja sprawiła, że pieniądze straciły wartość. Chyba że wykorzystało się je na kupno mieszkania. Wtedy państwo wypłacało tzw. premię gwarancyjną. Jej wysokość była ściśle związana z wkładem na książeczce mieszkaniowej. Kiedy Narożni stanęli przed koniecznością wykupienia mieszkania w kamienicy, które zajmowali, mieli prawo do realizacji premii. Spółdzielnia z mocy prawa była zobowiązana do przekazania zebranych od kandydatów wkładów mieszkaniowych na ich książeczki.

Dlaczego nie przekazała wkładu Narożnych? Bo ponoć nie mogła ustalić ich adresu. Narożni w 2006 roku wystąpili więc do sądu, żądając od spółdzielni rekompensaty utraconej części premii gwarancyjnej. Jednocześnie poprosili o zwolnienie z kosztów postępowania i adwokata z urzędu. Sąd do tych próśb się przychylił, ale zwolnił ich tylko z kosztów pozwu. Gdyby doszło do rozpraw w następnych instancjach, musieliby albo koszty ponosić, albo ponownie prosić sąd o zwolnienie z nich.

W pierwszej instancji przegrali. Adwokat z urzędu zapowiedział apelację, sąd jednak odrzucił ją, bo nie wpłacili około 3 tysięcy zł opłaty. Adwokat nie wystąpił wcześniej o zwolnienie ich z niej. - Przedstawiliśmy mu wszystkie dokumenty - twierdzi Bogusław Narożny. - To on powinien wiedzieć, że trzeba o zwolnienie z kosztów wystąpić.

Poskarżyli się na adwokata do sądu, ten przekazał skargę Okręgowej Radzie Adwokackiej. W lipcu 2009 roku otrzymali odpowiedź, że brak wniosku o zwolnienie z kosztów to skutek ich zaniedbania. Narożni są oburzeni. - Przecież gdybyśmy się znali na prawie, nie potrzebowalibyśmy adwokata. A tu okazuje się, że to my mamy go pilnować.

Były pełnomocnik Narożnych nie chce sprawy komentować. Twierdzi, że wszystkie wyjaśnienia złożył Radzie, rozpatrującej skargę jego klientów. Wynika z nich, że ci ostatni zapewnili go, że są zwolnieni z kosztów postępowania w całości, ale nie przedstawili dokumentów zaświadczających o tym, zwłaszcza że gdy sąd postanowienie wydawał, nie był jeszcze ich pełnomocnikiem.

To o tyle istotne, że sąd wysłał postanowienie tylko do Narożnych. Twierdzą, że adwokat postanowienie sądu widział. A jeśli nawet nie, to nie sprawdził, jaki jest stan faktyczny. Czy słusznie? Dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Poznaniu, Andrzej Reichelt, twierdzi, że jak najbardziej.

- Zaufanie to podstawa kontaktów między adwokatem a klientem - mówi. - Jeśli klient mówi, że stan faktyczny jest taki, a nie inny, adwokat postępuje zgodnie z tym. Oczywiście, jeśli to, co mówi klient, wydaje się niedorzeczne, pełnomocnik to weryfikuje, ale w tym przypadku nie było takiej sytuacji. Jeśli sąd przyznaje adwokata z urzędu, to z reguły zwalnia też z kosztów.

Narożni wystąpili do sądu o przywrócenie terminu apelacji. Sąd odmówił. Mogliby wystąpić do sądu przeciwko byłemu pełnomocnikowi i od niego żądać straconych 10 tysięcy złotych. Ale... - Nas, rencistów, nie stać na opłacenie prawnika - tłumaczy Narożny. Zresztą rozmawialiśmy z kilkoma adwokatami i żaden nie zgodził się występować przeciwko koledze po fachu.

Co mogą zrobić? - Na pewno odwołać się od naszej decyzji do Naczelnej Rady Adwokackiej - stwierdza Andrzej Reichelt.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski