Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marcin Grochal: W Londynie chcę zbierać doświadczenie

Jacek Pałuba
Marcin Grochal jest 28-letnim arbitrem hokeja na trawie z Poznania. Wkrótce będzie sędziował spotkania turnieju mężczyzn, podczas igrzysk olimpijskich w Londynie. W rozmowie mówi między innymi o swoich oczekiwaniach związanych z imprezą, ale też opowiada i swojej pracy.

W wieku 28 lat jedzie Pan na igrzyska olimpijskie, aby sędziować spotkania w turnieju mężczyzn. A przygoda z hokejem na trawie trwa od ilu lat?
- Najpierw grałem w hokeja w Warcie Poznań, od piątej klasy szkoły podstawowej. W wieku 17 lat zakończyłem grać, ale po ukończeniu 18 lat zacząłem sędziować. Jako arbiter biegam więc po hokejowych boiskach dziesięć lat. Pan Jerzy Białecki był tym arbitrem, który mi pomagał na początku. Pamiętam swoje pierwsze mecze, jakie sędziowała ze Zbigniewem Kustoniem na mączce na boisku Pocztowca. Na pewno było łatwiej sędziować, bo przecież wcześniej grałem. A zaczynałem tak jak wszyscy, od spotkań młodzików, juniorów. A mecze pierwszoligowe zacząłem sędziować po półtora roku. Początki były trudne, bo jako młody chłopak sędziowałem zdecydowanie starszym zawodnikom i to prawdziwym wyjadaczom na hokejowym boisku. Parę lat musiało minąć, aby zasłużyć sobie na szacunek graczy.

Ale dość szybko zaczął Pan wyjeżdżać poza granice kraju. Czym to było spowodowane?
- Na pewno brakowało w środowisku sędziowskim młodych arbitrów. W 2005 roku zacząłem reprezentować nasz kraj najpierw na zagranicznych turniejach młodzieżowych. Po turnieju Junior Challenge Open w Gnieźnie otrzymałem międzynarodową licencję. Dwa lata później otrzymałem miejsce na liście przejściowej na wyższy szczebel arbitrów, a w 2009 roku na tak zwaną koronkę, czyli grade 1. Najpierw jest sędzia międzynarodowy, potem lista przejściowa sędziów przyszłościowych, a potem koronka, czyli lista trzydziestu sędziów z całego świata. Z Polski przede mną arbitrem był na niej Paweł Linkowski. Nad tym jest grupa pięciu sędziów, a jeszcze nad tym lista olimpijska. W Londynie będzie dwunastu arbitrów, a tym czterech z tej listy pięciu.

Jak to się stało, że dowiedział się Pan o nominacji olimpijskiej do Londynu?
- To było w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia w 2011 roku. Rano tego dnia otrzymałem maila z Międzynarodowej Federacji Hokeja (FIH). Kiedy zobaczyłem tę wiadomość, to oczywiście przeżyłem wielki szok. Na pewno w kwietniu 2011 roku, kiedy znalazłem się w grupie 29 sędziów, nazwanej Droga do Londynu, nie do końca myślałem, że mogę pojechać na igrzyska. Przez następne miesiące sami musieliśmy wysyłać swoje wyniki testów wydolnościowych, jakie mieliśmy obowiązek przeprowadzać. Natomiast podczas kolejnych turniejów międzynarodowych, byliśmy też jeszcze oceniani przez obserwatorów FIH. To wszystko składało się na ogólną ocenę każdego sędziego. Dlatego potem ten świąteczny mail rzeczywiście wywołał ogromną radość. Jednocześnie musiałem jeszcze sędziować w jednym dużym turnieju rangi międzynarodowej przed igrzyskami. Był z tym mały problem, bo kwalifikacje olimpijskie w Japonii odbywały się w okresie, gdzie ja musiałem pracować podczas turnieju Euro 2012 w Poznaniu. Ale na szczęście obie strony wykazały wiele dobrej woli i mogłem pojechać do Japonii.

No właśnie. Bo przecież ma Pan za sobą, obok sędziowania, jeszcze sporo innych zajęć związanych także ze sportem.
- Dzięki wyjazdom na międzynarodowe imprezy hokejowe, poznałem wielu ludzi. Dzięki tym kontaktom, zaproponowano mi w 2006 roku dwumiesięczną pracę w Katarze, podczas igrzysk azjatyckich. I rzeczywiście pojechałem do Kataru, gdzie byłem menedżerem hali do siatkówki podczas wspomnianych igrzysk. Ta praca mnie zainteresowała, bo przynosiła wiele satysfakcji. Potem wróciłem do Polski, skończyłem studia na Politechnice Poznańskiej i oczywiście nadal sędziowałem w kraju i poza granicami Polski. Przez dwa następne lata pracowałem też w Polskim Związku Hokeja na Trawie. W 2010 roku ponownie odezwali się ludzie z Kataru z zapytaniem, czy nie chciałbym tam pojechać na roczny kontrakt, aby pracować przy mistrzostwach Azji w piłce nożnej. To był strzał w dziesiątkę, bo już wtedy świtało mi w głowie, że chciałbym pracować przy Euro w Polsce i na Ukrainie. A takie doświadczenie z Azji bardzo by się przydało. W Katarze było pięć stadionów, a ja zarządzałem jednym z nich z ramienia komitetu organizacyjnego. W Azji poznałem Portugalkę, która pracowała podczas Euro w swoim kraju i potem dzięki kontaktom z nią, znalazłem się w "orbicie" UEFA przed turniejem w Polsce i na Ukrainie. Ale latem 2011 roku znajomi z Azji zaproponowali półroczny kontrakt w Abu Dhabi na torze Formuły 1. Byłem tak jednym z czterech menedżerów.

No i wreszcie zbliżało się Euro 2012?
- Jeszcze podczas pobytu w Azji napisałem maila do krajowego menedżera Euro w Polsce, który zajmował się stadionami. On przesłał moje cv do Poznania, do Konrada Klechy, który został menedżerem stadionu z ramienia UEFA. Zanim wróciłem z Abu Dhabi, złożyłem aplikację do UEFA. Zaraz po Nowym Roku podpisałem kontrakt w Warszawie i rozpocząłem pracę asystenta menedżera stadionu przy Bułgarskiej. To były fantastyczne doświadczenia, które dużo mi dały i ma nadzieję, że w przyszłości będą z nich korzystał.

Czyli w jednym roku będzie Pan na dwóch wielkich imprezach międzynarodowych. Po piłkarskim Euro, teraz sędziowanie na igrzyskach olimpijskich w Londynie.
- Przede wszystkim bardzo się cieszę, że pojadę do Londynu. To są moje pierwsze igrzyska, ale mam wielką nadzieję, że nie ostatnie. Moim celem jest jak najlepsze sędziowanie spotkań, do których zostanę wyznaczony. Chciałbym, aby było ich jak najwięcej. Nie ma znaczenia, jakie to będą mecze. Ja tam jadę zbierać doświadczenie, które będzie procentowało w przyszłości. Będę chciał udowodnić, że w tym gronie nie znalazłem się przez przypadek.
Rozmawiał Jacek Pałuba

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski