- Czułem się dobrze, nic mnie nie bolało. Nie widziałem przeszkód, by wystąpić, więc zgłosiłem trenerowi pełną gotowość. To do niego należał decyzja, czy zagram, czy nie - powiedział po meczu Marcin Kamiński.
Spotkaniem z wrocławianami Lech chciał po raz pierwszy od prawie dwóch miesięcy wygrać na wyjeździe. Jednak pomimo prowadzenie nie udało się wywieźć trzech punktów z niezdobytego jeszcze w tym sezonie Stadionu Miejskiego we Wrocławiu.
- Ostatnio mamy duży problem z wygrywaniem meczów wyjazdowych. Prowadzimy, jednak zawsze nie jesteśmy na tyle konsekwentni, aby dowieźć to zwycięstwo do końca. To nas martwi, ponieważ gubimy ważne punkty. Przyjechaliśmy tu z zamierzeniem zdobycia trzech punktów, ale to się nam znowu nie udało. Nie wiem jak Śląsk, ale my jesteśmy rozczarowani tym wynikiem - przyznał stoper Kolejorza.
- Widać już, że nasza gra może wyglądać dobrze i że potrafimy osiągać wysoki poziom. Chwała za występ zwłaszcza chłopakom, którzy w czwartek w Pucharze Polski rozegrali 120 minut. Mimo tego potrafili biegać, walczyć, choć mieli w nogach bardzo ciężki mecz. Pokazaliśmy, że dla nas taki wysiłek to nie problem, że jesteśmy gotowi - dodał.
Kamiński po raz drugi w tym sezonie zagrał u boku Paulusa Arajuuriego. Jednak od tego pierwszego występu minęło już sporo czasu. Czy w związku z tym nie było problemu ze współpracą na boisku?
- Nie mogę narzekać na współpracę z Paulusem. Oczywiście może ona wyglądać jeszcze lepiej, jednak na wszystko potrzeba czasu. Chciałbym jeszcze raz obejrzeć ten mecz, jednak chyba większych nieporozumień między nami nie było - stwierdził.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?