Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mariusz Puszakowski/Victoria Piła: Musimy jakoś przetrwać ten sezon

Tomasz Sikorski
Mariuszem Puszakowskim
Mariuszem Puszakowskim archiwum
Z Mariuszem Puszakowskim, zawodnikiem Victorii Piła, rozmawia Tomasz Sikorski

Jak wrażenia po pierwszym w tym sezonie spotkaniu ligowym w Pile?
Bardzo pozytywne, bo wygraliśmy z Wandą Kraków, do tego wywalczyliśmy bonus, a ja wreszcie zdobyłem komplet punktów. Cały czas w głowie mam jednak to, co się stało przed tygodniem we Wrocławiu i dlatego radość z dobrego wyniku, swojego oraz zespołu, była stonowana. Nie ukrywam, że w tym meczu jechałem dla Lee Richardsona.

Z tego, co widać, tor w Pile chyba Panu bardzo odpowiada?

Dla mnie to żadne zaskoczenie, bo ja się na tym torze praktycznie wychowałem. Jako młody zawodnik klubu z Torunia startowałem w lidze pomorskiej oraz innych imprezach młodzieżowych. Często więc do Piły przyjeżdżałem. Czasami nawet dwa razy w tygodniu. Miałem więc okazję, aby ten tor doskonale poznać. I nie przypominam sobie, abym kiedykolwiek wypadł na tym obiekcie słabo. Nawet jak był turniej z okazji 25-lecia startów Piotra Śwista, to zająłem w nim dobre trzecie miejsce, za Jarkiem Hampelem i Rafałem Okoniewskim.

O co w tym roku jedzie Victoria?
O pietruszkę. Nie mamy prawa awansu, w drugiej części sezonu pojedziemy z ujemnymi punktami, co dla mnie jest trochę niezrozumiałe. Najważniejsze jednak, że zespół z Piły w ogóle wystartował w lidze. Dzięki temu my, czyli zawodnicy, mamy okazję do regularnych startów. Przy okazji możemy też pokazać się z jak najlepszej strony.

Do końca rundy zasadniczej będziecie jeździć już tylko w Pile. Jest więc szansa na awans w tabeli, bo w tej chwili zajmujecie dopiero przedostatnie miejsce.
Też na to liczę. Już w meczach wyjazdowych pokazaliśmy, że stać nas na wiele. Wygraliśmy przecież w Opolu, a więc na torze głównego faworyta do awansu. Gdyby nie moja słabsza postawa w Krośnie, to tam też byśmy wygrali. Żal również meczu w Krakowie, gdzie miałem dwa defekty i to w momencie, gdy jechałem na prowadzeniu. Gdyby nie te problemy, to tam też wynik mógł być zdecydowanie lepszy. Niestety, nie zawsze jest tak jak w Opolu, że wszystko zagra i każdy jedzie na sto procent swoich możliwości. Mamy jednak bardzo dobrą drużynę, tworzymy monolit, każdy każdemu pomaga w parkingu, więc o wyniki jestem spokojny.

A nie żal Panu, że zespół z Piły zamiast w pierwszej, jeździ w drugiej lidze? Przecież Pan podpisując kontrakt jeszcze z Polonią liczył na starty na zapleczu ekstraligi.
Mój mechanik często powtarza, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. I ja to potwierdzam. Teraz nie ma już zresztą sensu płakać nad rozlanym mlekiem. Ze swej strony mogę jedynie dodać, że czasami lepiej być liderem w słabszej drużynie niż ostatnim zawodnikiem w mocnym zespole. Ten sezon wszyscy musimy jakoś przetrwać. Jak to się uda, to jest duża szansa na to, że w Pile będzie naprawdę niezły żużel.

Rozmawiał Tomasz Sikorski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski