Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miałem wypadek w pracy, po którym nikt nie chce mi pomóc

Mariusz Kurzajczyk
Mariusz Kurzajczyk
Kaliszanin Adam Trzciński miał ponad miesiąc temu wypadek w pracy i od tego czasu nie dostał ani grosza. Zakład Ubezpieczeń Społecznych uważa, że to sprawa pracodawcy, a ten, że to obowiązek ZUS.

Adam Trzciński pracował jako stolarz w Firmie "David" w Kucharach, która dostarcza meble do dużych sieci handlowych. W piątek, 7 sierpnia, rozpoczął pracę tak jak zwykle przy montażu stelaży do mebli tapicerowanych. Robił to już z przygotowanych elementów, wyrównując je tylko za pomocą strugarki. Po kilku godzinach pracy ręka ześlizgnęła mu się prosto na włączoną wyrównarkę.

- Wydawało mi się, że straciłem palce u lewej ręki. Krzyczałem, było pełno krwi - opowiada.

Pierwszej pomocy udzielili mu koledzy. Ktoś wsadził go do auta i zabrał do szpitala. Z karty informacyjnej szpitalnego oddziału ratunkowego wynika, że doszło do "częściowej amputacji paca drugiego, trzeciego i czwartego lewej reki" oraz rany "palca czwartego prawej ręki". Później okazało się, że jeden z palców został tylko mocno przecięty, ale w dwóch innych ucięta została część kości. Palce zostały zszyte, a pacjent dostał na początek dwa tygodnie zwolnienia lekarskiego, które trwa do dzisiaj, bo rana jeszcze się nie zagoiła. Pensję wypłacaną 10 sierpnia odebrał za niego znajomy, a kilka dni potem odwiedził pracodawcę. Od tego momentu są dwie wersje wydarzeń.

- Szef mówił, że to nic wielkiego, więc nie ma potrzeby nigdzie tego zgłaszać. Jednocześnie zapewniał, że nie ma się o co martwić, że wszystko załatwi tak jak trzeba. Potem okazało się, że nie robi nic - opowiada Trzciński, który zapewnia, że o sprawie zawiadomił Państwową Inspekcję Pracy.

Właściciel firmy widzi tę sprawę inaczej. Jego zdaniem od samego początku robił, co mógł, żeby wesprzeć pracownika.
- Od razu otrzymał pomoc, a potem zapłaciłem mu za lekarza i lekarstwa - zapewnia Dawid Gałczyński.

Obaj panowie są zgodni w jednej kwestii - do 10 sierpnia firma nie wypłaciła pracownikowi ani grosza. Właściciel powołuje się na przepisy, zgodnie z którymi ofiara wypadku w pracy od pierwszego dnia zwolnienia lekarskiego otrzymuje pieniądze z ZUS. I to prawda, tyle że niecała.

- Jeżeli pracownik ulegnie wypadkowi w pracy, podstawą do wypłaty zasiłku chorobowego z ubezpieczenia wypadkowego od pierwszego dnia niezdolności do pracy jest zaświadczenie lekarskie oraz protokół powypadkowy sporządzony i uznany przez pracodawcę. Im wcześniej zostanie dostarczona do ZUS niezbędna dokumentacja, tym szybciej zostanie przeprowadzone postępowanie w sprawie uznania zdarzenia za wypadek przy pracy i w konsekwencji wydana decyzja wraz z wypłatą świadczenia - wyjaśnia Dariusz Bieganek, rzecznik oddziału ZUS w Ostrowie.

Tymczasem według pracownika dokumenty te trafiły do ZUS dopiero w... poniedziałek, 14 września, a więc ponad miesiąc po wypadku.

- Pracownik ZUS pokazywał mi pieczęć z datą - zapewnia Adam Trzciński.

Jego szef przyznaje, że z dostarczeniem dokumentów zwlekał, ale tylko przez dwa tygodnie, bo zakładowy behapowiec był na urlopie.

- Nie mam siebie nic do zarzucenia i dziwię się, skąd te pretensje, bo pomogłem mu tyle, na ile mogłem pomóc - podkreśla.
W każdym bądź razie Trzciński od ponad miesiąca nie dostał ani grosza i twierdzi, że pieniędzy nie chce mu wypłacić ani ZUS, ani pracodawca. Ten ostatni tłumaczy, że zgodnie z przepisami to problem ubezpieczalni. Tymczasem według pracownika, ZUS ma duże wątpliwości w tej sprawie.

Jakie? Niestety, nie udało się nam ustalić, bowiem ZUS nie udziela informacji mediom w konkretnych przypadkach, oczywiście w interesie ubezpieczonego...

ZiemiaKaliska.com.pl Dołącz do naszej społeczności na Facebooku!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski