Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

MTB: Hubert Spławski z Agrochestu podsumowuje sezon

Radosław Patroniak
Hubert Spławski na trasie jednego z wyścigów zaliczanego do cyklu Grand Prix Wielkopolski w MTB
Hubert Spławski na trasie jednego z wyścigów zaliczanego do cyklu Grand Prix Wielkopolski w MTB Fot. Archiwum Huberta Spławskiego
Rozmowa z Hubertem Spławskim, utalentowanym juniorem z grupy kolarskiej MTB Agrochest Kostrzyn, zwycięzcą kategorii M1 w Grand Prix Wielkopolski.

Na wielkopolskim podwórku w swojej kategorii wiekowej nie miał Pan sobie równych. W klasyfikacji drużynowej GP WIelkopolski Gogol MTB 2015 zajął Pan ze swoją grupą czwarte miejsce. Pierwsze zajął Euro Bike Kaczmarek Electric Team, drugie – Duda-Cars TP -Link Rybczyński Tea, a trzecie – Colex Racing Team. Do podium zabrakło mniej niż na mistrzostwach Polski?
Na pewno 37 miejsce w klasyfikacji open nie było szczytem marzeń, ale do Obiszowa nie pojechałem po to, by walczyć o medal. Wykręciłem czas poniżej trzech godzin, więc podstawowy cel udało się zrealizować. Na to, by więcej zdziałać na MPprzyjedzie jeszcze czas. Czy można porównać rywalizację o prymat w kraju ze zmaganiami w Grand Prix Wielkopolski? Oczywiście na nasze zawody przyjeżdżają czasami zawodnicy z czołówki krajowej, ale to nie zmienia faktu, że w GP Wielkopolski startują głównie zaawansowani amatorzy.

Z wiekiem juniorskim musię już Pan jednak powoli żegnać. Czy nie obawia się Pan, że ściganie wśród seniorów może okazać się zwłaszcza w pierwszej fazie zupełnie inną historią?
Starty w kategorii open to na pewno są dużo bardziej wymagające, ale z drugiej strony walkę z seniorami nawiązuję już od kilku lat, więc takiego totalnego przeskoku nie będzie. Kluczowa sprawa to wytrzymanie tempa starszych zawodników. Kilka razy mi się już to udało. Najlepiej wypadłem na GPw Krzywinie, gdzie zająłem drugie miejsce w klasyfikacji open. Zimą będę musiał jednak solidnie popracować na siłowni, żeby takich dobrych startów było jeszcze więcej.


Jak pan ocenia cykl Grand Prix Wielkopolski pod względem sportowym i organizacyjnym?

Bez najlepszych kolarzy w Polsce trudno porównywać cykl do innych tego typu zawodów w Polsce. Pozytywne na pewno jest to, że co roku pojawiają się nowi zawodnicy i nowe grupy. To jest najlepsze potwierdzenie, że cykl się rozwija. Ocenianie debiutantów i mniej zaawansowanych amatorów jest dość trudne, bo na każdej imprezie istnieje podział na sektory. W elicie startuje 50-60 zawodników. O nich wiem bardzo dużo, o pozostałych dowiaduję się dopiero z końcowych komunikatów na mecie.


Który wyścig podczas minionego sezonu najbardziej przypadł Panu do gustu, a o którym chciałby Pan jak najszybciej zapomnieć?

Najbardziej podobały mi się zawody w Połczynie-Zdrók, bo trasa wiodła przez najbardziej atrakcyjne krajobrazowo miejsca Szwajcarii Połczyńskiej. Okolica podobała mi się wtedy dużo bardziej niż moja jazda. Najgorzej natomiast wspominam wyścig w Górznie koło Leszna, rozgrywany w ramach ligi leszczyńskiej. Po prostu trasa jest tam źle oznaczona i zdarza się, że trzeba robić dodatkowe kilometry.


A jak się zaczęła Pana przygoda z kolarstwem i czy zawsze MTB było Pana największą sportową pasją?

Pochodzę z Tworzanic koło Leszna. Mój tata pracuje w Agrocheście Kostrzyn. Prezes Tomasz Rybaryczk postanowił założyć kilka lat temu amatorską grupę kolarską. Znalazło się w niej miejsce dla taty, a ja jako młody chłopak zacząłem z nim regularnie jeździć na wyścigi. Szybko spodobała mi się atmosfera zawodów i szybko wciągnąłem się w poważniejsze ściganie. Tata startuje zresztą nadal w wyścigach, ale bardziej rekreacyjnie niż pod kątem śrubowania wyników. Mój wujek, Sebastian Szerszeń też jest zresztą członkiem grupy.

Czy uprawia Pan też inne dyscypliny i ile czasu pochłaniają Panu treningi?

Po sezonie biegam, pływam i przede wszystkim chodzę do Zespołu Szkół Rolniczo-Budowlanych w Lesznie, gdzie mocno wspiera mnie nauczyciel wychowania fizycznego. Trening biegowy mam zazwyczaj w okolicy domu, a na pływalnię jeżdżę do leszczyńskiego Akwawitu. W weekendy, w czasie sezonu, zdarza mi się startować nawet w dwóch wyścigach. Nie narzekam na częstotliwość wyjazdów, bo lubię sport i rywalizację. To ważna część mojego życia. Tak samo zresztą jak kibicowanie najlepszym polskim kolarzom, Rafałowi Majce i Michałowi Kwiatkowskiemu.

Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski