Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Muraś" nie podbił San Siro

Radosław Patroniak
Na San Siro od pierwszej minuty wybiegł na boisko były pomocnik Lecha, Rafał Murawski
Na San Siro od pierwszej minuty wybiegł na boisko były pomocnik Lecha, Rafał Murawski G. Dembiński
Ostatni dzień fazy grupowej piłkarskiej Ligi Mistrzów nie przyniósł niespodzianek. Do 1/8 finału awansowały te drużyny, które były faworytami, czyli Barcelona, Inter, Stuttgart i Olympiakos. Wiosną zobaczymy więc w akcji Michała Żewłakowa, który wczoraj nie grał w zespole Olympiakosu, ale zazwyczaj jest jego podporą. Drugim Polakiem w tej fazie rozgrywek będzie Tomasz Kuszczak z Manchesteru United, a trzecim Łukasz Fabiański z Arsenalu.

Na San Siro od pierwszej minuty wybiegł na boisko były pomocnik Lecha, Rafał Murawski. Tym razem nie był to jednak tak udany występ jak kilka tygodni temu na Nou Camp. Rubin w pierwszej połowie odgryzał się Włochom, ale nie był w stanie wytrzymać ich naporu. Pierwsza bramka padła po efektownej akcji Mario Balotelliego. 19-latek wyłożył piłkę Samuelowi Eto'o, który jak na lisa pola karnego przystało nie miał problemów z umieszczeniem jej w siatce. Zanim padł gol bramkarza Interu postraszył "Muraś", ale jego uderzenie zablokowali obrońcy mistrza Włoch. W końcówce pierwszej odsłony bliski podwyższenia wyniku był Maicon (trafił w poprzeczkę).

Po zmianie stron ekipa z Tatarstanu nie rezygnowała z walki o awans do fazy play-off i tym samym nadziewała się na kontry. Drugi gol padł jednak ze stałego fragmentu gry. Znowu w roli głównej wystąpił Balotelli, który huknął jak z armaty prawie z 30 m. Inna sprawa, że przy tym strzale bramkarz Rubina lekko przysnął. Przy wyniku 2:0 podopieczni Jose Mourinho grali z coraz większą swobodą i pewnością siebie. Dowodem na to był choćby strzał w słupek Wesleya Sneijdera.

Z kolei w Pireusie zobaczyliśmy innego Polaka i nie był to wcale Michał Żewłakow, będący podporą defensywy Olympiakosu. Tym razem nie było go nawet na ławce rezerwowych. Od początku wystąpił natomiast w bramce Arsenalu Łukasz Fabiański. Jego zespół do Grecji udał się w celach towarzyskich, ale nawet bez dodatkowej presji nikt nie lubi tracić bramek. Sposób na Fabiańskiego znalazł w 47 minucie Leonardo. Mistrz Grecji nie musiał się stresować, bo na całej linii zawiedli gracze Standardu Liege w meczu na własnym boisku z AZ Alkmaar.

Wreszcie spore emocje zapowiadały się też na stadionie w Stuttgarcie, gdzie miejscowi walczyli o awans z rewelacją rozgrywek grupowych, rumuńską Unireą. Zamiast bitwy kibice zobaczyli jednak Blitzkrieg. Wojnę błyskawiczną gospodarze zakończyli po 11 minutach, kiedy trzecią bramkę zdobył Pavel Pogrebnyak. Drugie spotkanie, w Sevilli nie miało znaczenia dla końcowego układu tabeli. Ekipie Dana Petrescu na osłodę pozostaje wiosną gra w Lidze Europejskiej.

Liverpool potwierdził w pojedynku z Fiorentiną, że nie zasłużył na wyjście z grupy E. "The Reds" będą jednak faworytem do zdobycia głównego trofeum w Lidze Europejskiej. Z kolei Olympique Lyon nie miał kłopotów z ograniem Debreczyna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski