Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na majówkę: Zobacz najbardziej kuriozalne filmy świata [FILM]

Jacek Sobczyński
Kadr z "Planu 9 z kosmosu"
Kadr z "Planu 9 z kosmosu" archiwum
Na ekrany polskich kin trafia "Iron Sky", opowieść o nazistach, którzy powrócili z Księżyca i zaatakowali naszą planetę. Głupie, prawda? No właśnie, hm... Sięgając w głąb kinematografii natrafimy na dzieła, przy których scenariusz "Iron Sky"; wygląda niewinnie.

- Czy ten film ma scenariusz?
- Och, nie. Ale za to ma już plakat.

Ten cytat z "Eda Wooda" Tima Burtona doskonale obrazuje strategię produkcji amerykańskiego kina masowego w latach 50. Superpopularne wówczas filmy science fiction i horrory kręcono szybko, tanio i niedbale. Nikt nie przejmował się ich zawartością, liczył się tylko pomysł i, przede wszystkim, oprawa. Im bardziej chwytliwy tytuł, tym większa szansa na przyciągnięcie widzów do kin.

Dlaczego akurat wtedy te gatunki przeżywały w Stanach apogeum popularności? Głównym czynnikiem była stale obecna atmosfera niepokoju, podsycana zimną wojną i polowaniem na czarownice senatora Josepha McCarthy’ego. Zwykli ludzie bali się, że za chwilę kraj spotka jakiś kataklizm Po pamiętanych jeszcze atakach na Hiroszimę i Nagasaki zdali sobie sprawę z zagrożenia, płynącego z tajemniczych, potężnych sił. Tymczasem kino zamiast koić, tylko podsycało społeczną niepewność. Ekrany wypełniły się wszelakiej maści kosmitami, potworami i innymi straszydłami, które obrały sobie naszą planetę za główny cel ataku. Oczywiście w zalewie fantastycznych produkcji trafiały się obrazy bardzo dobre; "Najeźdźcy z Marsa" (1953) Williama Camerona Menziesa, "Wojna światów" (1953) Byrona Haskina lub "Inwazja porywaczy ciał" (1956) Dona Siegela do dziś bronią się dobrze opowiedzianymi historiami, połączonymi z trudnym do skopiowania klimatem fantastyki retro.

Ale to tylko wyjątki. Sprzyjająca koniunktura była wodą na młyn dla dwuleworęcznych reżyserów, którzy chcieli wystraszyć widownię na amen. Na czele armii kinowych nieudaczników stał Ed Wood.

Uważany za najgorszego reżysera w historii X Muzy Wood urodził się w 1924 roku jako syn pocztyliona i gospodyni domowej. Podobno jego matka tak bardzo chciała mieć córkę, że aż do 12. roku życia ubierała Edwarda w dziewczęce ubranka. To odcisnęło ślad na psychice przyszłego reżysera, który do końca życia przejawiał zainteresowania transseksualizmem. Na pierwszym miejscu Ed Wood stawiał jednak kino. Jeszcze jako nastolatek kradł z afiszy filmowe plakaty, a później, po otrzymaniu pierwszej kamery, rozpoczął produkcję niszowych filmów na szeroką skalę.

Producentów Wood przyciągał do siebie kuszącymi ofertami. Przedstawiał się jako człowiek, który potrafi zrobić film za śmiesznie małe pieniądze i faktycznie udawało mu się tego dokonywać. Co prawda budżet odbijał się na ich jakości - czas, w którym przeciętnemu reżyserowi udało się nakręcić jedną scenę, Wood wykorzystywał do produkcji trzydziestu.

Za duble chwytał się tylko w ostateczności - na przykład, gdy kartonowa dekoracja spadała mu na kamerę. Do grona stałych współpracowników reżysera zaliczała się barwna gromadka aktorów. Był wśród nich słynny Bela Lugosi, przedwojenny odtwórca Draculi. Jednak w czasach pracy z Woodem aktor był już silnie uzależnionym, także od leków, alkoholikiem.

Nieprawdą są plotki, jakoby reżyser przekupywał Lugosiego morfiną, wiadomo za to, że gdy podczas kręcenia "Planu 9 z kosmosu" (1956) aktor już nie żył, Wood wykorzystał fragmenty jego starych ujęć, a na planie rolę Lugosiego odgrywał statysta, zasłaniający sobie twarz czarną peleryną.

Był szwedzki zapaśnik Tor Johnson, którego Wood angażował do filmów, by tylko móc za darmo wypożyczać mundury od jego syna, policjanta, była wreszcie demoniczna Maila Nurmi, regularnie pojawiająca się w filmach reżysera jako Vampira. Dlaczego - tego nikt nie ma pojęcia, ponieważ sceny z jej udziałem zwykle nie wnosiły nic do fabuły.

Ed Wood kochał epatowanie strasznymi historiami. "Plan 9 z kosmosu" to historia ataku ufoludków, którzy - jakże by inaczej - przywracają zmarłych do życia. Niestety to, co miało przerażać, powalało na ziemię niezamierzonym komizmem. Statki kosmiczne w "Planie 9 z kosmosu" poruszały się na widocznych gumkach, aktorzy nie do końca wiedzieli, kiedy znajdują się w oku kamery (w kilku "przerażających" scenach statyści oddają się w najlepsze pogawędce, czego reżyser dziwnym trafem nie zauważył), a cała ekipa musiała się ochrzcić - pieniądze na film Wood zdobył od kościoła baptystów. Znakomitym przykładem myśli technicznej reżysera była także "Narzeczona potwora" (1955) - podczas sceny walki z ośmiornicą zepsuł się jeden z silników, więc aktor musiał widowiskowo tarzać się na ziemi z gumową macką. Warto dodać, że sztuczna ośmiornica została skradziona z konkurencyjnego studia filmowego.

Zresztą podczas zimnej wojny w kinie można było się nieźle pośmiać. Rolę tytułowego "Potwora z Czarnej Laguny" (1954) Jacka Arnolda odgrywało niezidentyfikowane monstrum, naprędce sklecone z kostiumu strażackiego, kasku płetwonurka i gogli. To i tak lepiej, niż bohaterowie "Ataku pijawek gigantów" (1959) Bernarda Kowalskiego, którzy uciekali przed ludźmi, przebranymi za gumowe pijawki. Albo "Zabójcze ryjówki" (1959) Raya Kellogga - tu z kolei aktorzy są ścigani przez tytułowe ryjówki, grane przez zawinięte w wycieraczki psy.

Może coś nowszego? Proszę bardzo! W "Maglownicy" (1995) wielkiego Tobe’a Hoopera (autor słynnej "Teksańskiej masakry piłą mechaniczną") maszyna z magla ma apetyt nie na świeżą pościel, lecz ludzkie mięso. Bohaterowie "Ataku zabójczej lodówki" (1990), niszowego horroru Michaela Savino podczas suto zakrapianej imprezy zabawiają się poniżaniem (!) lodówki, która w odwecie pożera czwórkę z nich. Dopiero piąty wpada na pomysł, żeby odłączyć niebezpieczny sprzęt od prądu. Zresztą większość tytułów najgłupszych filmów świata zaczyna się od słowa "atak". Na przykład "Atak pomidorów zabójców" (1978) Johna DeBello, czyli jak zmutowane warzywa sieją popłoch w Stanach.

Bo do kręcenia najgorszych filmów świata trzeba mieć talent. Takowy posiadali na pewno Lloyd Kaufman i Michael Herz. Co prawda nie poznała się na nim kadra naukowa uniwersytetu w Yale, która solidarnie wyrzuciła obu dżentelmenów ze studiów. To stało się dla nich bezpośrednim impulsem do idei tworzenia złego kina i założenia specjalizującej się w tego typu produkcjach wytwórni Troma. Dziś to nazwa - synonim złego smaku, firma odpowiedzialna za szereg filmów z absolutnie najdurniejszymi fabułami w historii. To oni wymyślili "Mordercze klowny z kosmosu" (1988), które zabijały ofiary popcornem i zawijały je w watę cukrową.

A największe absurdy X Muzy? Na pewno "Bubba Ho-Tep" (2002) w reżyserii Dona Coscarellego, czyli rzecz o tym, że Elvis wciąż żyje, jest obecnie spokojnym emerytem, który nagle musi stanąć do walki ze śmiercionośnymi starożytnymi mocami... I prawdopodobnie naprawdę najgorszy film w historii kina, "Dünyay Kurtaran Adam" (1982) znany bardziej jako "Tureckie Gwiezdne Wojny". Tak, dobrze myślicie. To turecka przeróbka sagi George’a Lucasa. Nawet sam Jacek Rokosz, pomysłodawca objazdowych pokazów najgorszych filmów świata (pojawił się m.in. na ubiegłorocznym Transatlantyku) zarzeka się, że nigdy nie widział na własne oczy czegoś tak złego.

Jest jednak różnica pomiędzy współczesnymi twórcami najgorszych filmów świata a ich kolegami po fachu z lat 50. Tamci reżyserzy kochali kino na tyle, że nie widzieli dla siebie innej możliwości zarobku, niż poprzez kręcenie filmów. Ich produkcje były napędzane szczerą motywacją zmiany świata przez opowiedzenie mu niesamowitej historii. Dziś kino klasy B przypomina zawody w pluciu na odległość. Twórcy rywalizują o to, komu uda się nakręcić coś głupszego, a cynizm zastąpił miłość do X Muzy. Pamiętajcie o tym za każdym razem, gdy ktoś ośmieli się porównać dowolny, współczesny film do produkcji Eda Wooda...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski