18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Naukowcy odkryli nowy portret Chrystusa

David Leppard
Portret Jezusa wykonano na tabliczce, którą znaleziono wraz z 70 metalowymi  księgami w jaskini niedaleko Jeziora Galilejskiego. Mają od 7 x 5 cm do 25 x 20 cm
Portret Jezusa wykonano na tabliczce, którą znaleziono wraz z 70 metalowymi księgami w jaskini niedaleko Jeziora Galilejskiego. Mają od 7 x 5 cm do 25 x 20 cm archeological news
Tabliczki odnalezione w jordańskiej jaskini zawierają liczące 2 tys. lat teksty, które należą do najstarszych pism chrześcijańskich. Wśród nich znajduje się najwcześniejszy, jak twierdzą naukowcy, portret Jezusa - pisze David Leppard.

Wydawało się, że to tylko kolejne, rutynowe odkrycie archeologiczne. Szybko jednak okazało się, że może chodzić o prawdziwy przełom, bo w Jordanii znaleziono nowe poszlaki na temat narodzin chrześcijaństwa.

Ale w największe zdumienie wprawił badaczy portret Jezusa. Na jednej ze stron odnalezionego w jordańskiej grocie ołowianego kodeksu widać dokładnie brodatego mężczyznę z ciemnymi kręconymi włosami. Postać ta przypomina wizerunek Jezusa, którego znamy z późniejszych przedstawień. Badacze już teraz mówią, że to może być najwcześniejszy portret Chrystusa.

Uważają, że wykonał go ktoś bliski Jezusowi, ktoś, kto znał go osobiście. Na potwierdzenie autentyczności tej sensacji trzeba jednak poczekać, naukowcy muszą bowiem dokładnie przebadać znalezisko, które liczy blisko 70 ołowianych kodeksów. Są one niewielkie, wymiarami przypominają nasze karty kredytowe. Składają się z ośmiu lub dziewięciu stron. Wielu z nich nie uda się już odczytać, czas i rdza zrobiły swoje...

Epokowe odkrycie
Właścicielem skarbu jest niejaki Hassan Saida, mieszkaniec wioski Umm. Bada on obecnie wartość skarbu, nie chce go sprzedać, dał brytyjskim i szwajcarskim ekspertom jedynie próbki do zbadania.
Kodeksy zostały odnalezione pięć lat temu w jaskini w pobliżu wioski Saham w Jordanii. W tym, że w ogóle ujrzały światło dzienne, niemały udział miała powódź, która wówczas nawiedziła tamte rejony Jordanii. Woda po prostu wypłukała z dna jaskini i wyniosła na powierzchnię metalowe tabliczki.

Zdaniem historyków w okolicach Saham chronili się Żydzi, którzy po kilku nieudanych powstaniach przeciwko Rzymowi w II w. n.e. szukali tam kryjówki . Jaskinia położona jest około 150 km od słynnych ruin osady Qum-ran. To tu w 11 grotach w latach 1947-1956 znaleziono słynne "rękopisy znad Morza Martwego". A 100 km od jaskini w Saham leży z kolei Masada, gdzie w 72 r. n.e. doszło do masowego samobójstwa Żydów, którzy nie chcieli wpaść w ręce Rzymian.

Głośno o odkryciu zrobiło się już w 2006 r. roku, kiedy odnaleziono tabliczki . Już wtedy po okolicy rozniosła się informacja, że ktoś stara się przeszmuglować nieznane stare księgi. Potem jednak sprawa ucichła. Aż do kwietnia tego roku, kiedy sensacja wybuchła ze zdwojoną siłą. Rozeszła się bowiem pogłoska, że nieznany Beduin nosi się z zamiarem sprzedania tabliczek.

Jeden ze znawców tego okresu historii, brytyjski naukowiec dr Peter Northover, specjalista od archeologii i metalurgii, twierdzi, iż mamy do czynienia z epokowym odkryciem, a wartość skarbu jest ogromna.

Nigdy bowiem nie mieliśmy w ręku liczących 2000 lat tekstów, a to znaczy, że należą one do najstarszych znanych nam pism chrześcijańskich. Maleńkie ołowiane księgi zawierają hebrajski tekst mówiący o Mesjaszu, zmartwychwstaniu i świętach religijnych - a także charakterystyczne zwoje.

Kolejna mistyfikacja?
Co ciekawe, wiele kodeksów zostało spiętych metalowymi klamrami, jakby ktoś zostawił wiadomość przyszłym pokoleniom, by ich nie otwierać. Naukowcy spekulują, jakie teksty mogą zawierać tabliczki. Niektórzy skłaniają się do hipotezy, że mogą znajdować się na nich tajemne teksty, o których wspomina apokryficzna Księga Ezry, stanowiąca aneks do niektórych wersji Biblii. Inni z kolei badacze sugerują powiązania z Księgą Objawienia. Według części historyków, kodeksy mogły być napisane już w I stuleciu n.e., w okresie ukrzyżowania i zmartwychwstania Chrystusa. Znaczna część tekstu jest zaszyfrowana, ale specjalistom udało się zinterpretować obrazy, symbole i część słów, które prawdopodobnie odnoszą się do Mesjasza i być może do zmartwychwstania. Na kilku tabliczkach można też odczytać wyraźne przesłanie dla Bar Kochba, lidera powstania w Judei przeciwko Rzymianom w II w. n.e. oraz dla mistyka Shimon bar Yochaia, który ukrywał się przed Rzymianami w jaskini przez 13 lat.

Możliwość, że znalezione kodeksy mogą zawierać ówczesne relacje z ostatnich lat życia Jezusa, zafascynowała biblistów. Jednak ich entuzjazm studzi świadomość, że już kilka razy eksperci dali się nabrać na doskonale spreparowane fałszywki.

Intrygi spod znaku płaszcza i szpady
Wśród osób, które już przeanalizowały kodeksy, jest Margaret Barker, była przewodnicząca Stowarzyszenia Badań Starotestamentowych i jedna z najwybitniejszych brytyjskich specjalistek od wczesnego chrześcijaństwa. To do niej w ubiegłym roku zgłosił się tajemniczy Beduin, który poprosił ją o potwierdzenie autentyczności znaleziska, aby można je było sprzedać na czarnym rynku.

- Było mnóstwo machinacji. Wymieniano kolosalne sumy pieniędzy, na przykład 250 tysięcy funtów jako cenę za jeden przedmiot - powiedziała Baker.

Twierdzi, że znalezisko otacza intryga towarzysząca opowieściom spod znaku płaszcza i szpady - atmosfera, w której znalazły odbicie potajemne kombinacje, typowe dla krajów Bliskiego Wschodu uwarunkowania polityczne oraz zasady gry kwitnące na czarnym rynku. Czyli dokładnie taki sam klimat, jaki towarzyszył odkryciu słynnych zwojów znad Morza Martwego. Specjalistka przypomina, że co najmniej jednemu archeologowi miano grozić śmiercią, a w całej operacji uczestniczyły podejrzane postacie powiązane z gangami, które manipulują czarnym rynkiem na starożytne przedmioty z Bliskiego Wscho-du. Brzmi to jak zapis fabuły powieści kryminalnej, ale tym bardziej podbija atmosferę tajemniczości, jaka towarzyszy znalezisku.

Sceptycy i przekonani
Barker przeanalizowała do tej pory setki fotografii znalezionych obiektów wykonanych przez Davida Elkingtona, historyka, który niemal od początku zajmuje się sensacyjnym odkryciem.

- Początkowo byłam bardzo sceptyczna. Zareagowałabym tak wobec każdego uczonego, ponieważ historia zna wiele fałszerstw - wyznała Margaret Barker.

W miarę upływu czasu, kiedy historyczka studiowała coraz więcej tekstów i symboli religijnych wygrawerowanych na kodeksach, była nimi coraz bardziej zafascynowana.

- Gdyby te materiały okazały się autentyczne, byłoby to przełomowe odkrycie. Te metalowe księgi mogą być unikatowym śladem po pierwszych chrześcijanach w ich ojczyźnie. Jeśli to fałszywki, to musi paść od razu pytanie: na czym były wzorowane? Większość fałszerstw opiera się przecież na autentycznym materiale. Jednak muszę przyznać, że nigdy wcześniej nie widziałam niczego podobnego - dodaje Baker.

Ale okazuje się, że już wcześniej, dwa lata temu, pewien Beduin przywiózł jedną z ksiąg do Wielkiej Brytanii, aby poddać ją badaniom metalurgicznym. Dwa elementy kodeksu wysłano do laboratorium w Oksfordzie. Badał je Peter Northover, szef archeologicznego zespołu materiałoznawczego.

Według niego skład chemiczny kart "wskazuje na ołów pochodzący z czasów starożytnych". Korozja powierzchniowa nie pozostawia najmniejszych wątpliwości, że księga - jak mówi Northover - "nie została wytworzona niedawno".

- Z pewnością może to być ołów z czasów starorzymskich - powiedział Northover, który zabrał głos zaraz po tym, jak na początku kwietnia rozeszła się plotka o zamiarach Beduina. Jednak wcale jego ustalenia nie są tak przekonujące, jak sam twierdzi. Podaje bowiem, że przeprowadzone przez niego badania nie pozwalają wyciągnąć jednoznacznych wniosków, ponieważ próbki ołowiu, z którymi można by porównać kodeksy, są zbyt nieliczne. Northover bierze pod uwagę dwie podstawowe możliwości: przedmioty są autentyczne albo zostały podrobione w XIX wieku.

Ostateczne rozstrzygnięcie wymaga dalszych badań
Do ekspertów, którzy są skłonni uwierzyć w autentyczność znalezionych obiektów, należy m.in. Philip Davies, emerytowany profesor biblistyki z Sheffield University. Davies zbadał co najmniej jeden z kodeksów i rozmawiał o nich z Margaret Barker i grupą innych naukowców, którym powiedział prywatnie, że według niego znalezisko raczej nie jest sfałszowane.

A co na te rewelacje izraelscy archeolodzy? Najbardziej utytułowani z nich dosyć sceptycznie wyrażają się o znalezisku i domagają się kolejnych badań i dowodów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski