MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nie żyje Stanisław Pytlak. Były piłkarz Lecha, właściciel Gościńca Sucholeskiego, oddany kibic Kolejorza i organizator spotkań jego oldboyów

Radosław Patroniak
Radosław Patroniak
Stanisław Pytlak podczas spaceru z kijkami w dresie z herbem ukochanego swojego klubu
Stanisław Pytlak podczas spaceru z kijkami w dresie z herbem ukochanego swojego klubu Archiwum Głosu Wielkopolskiego
W czwartkowe popołudnie, 23 maja, po długiej i ciężkiej chorobie, w wieku 66 lat zmarł w Poznaniu Stanisław Pytlak, były piłkarz i obrońca Lecha Poznań, Polonii Poznań, Energetyka Poznań i Dębu Dębno Lubuskie. Jako właściciel Gościńca Sucholeskiego był organizatorem spotkań byłych zawodników Kolejorza. Od zawsze kibicował Lechowi i rzadko kiedy opuszczał jego ligowe czy pucharowe spotkania.

Od małego mieszkał na słynnej poznańskiej ulicy, czyli Kolejowej. W wieku 12 lat trafił na pierwszy trening Lecha na jego dawnym obiekcie, a więc na Dębcu. Jego pierwszym trenerem był Florian Wojciechowski. Potem trafił pod skrzydła Tadeusza Polki. W wieku juniorskim nie przebił się do pierwszego składu i trafił na sezonowe wypożyczenie do drugoligowego Dębu Dębno Lubuskie. Potem wrócił do Lecha i przez trzy miesiące trenował z pierwszym zespołem, prowadzonym wówczas (sezon 1975/76) przez krakowianina Aleksandra Hradeckiego. Ostatecznie nie przebił się jednak do ligowej kadry i kontynuował swoją przygodę piłkarską w innych poznańskich klubach.


Zobacz też: Stanisław Pytlak o zniechęceniu przy Bułgarskiej

- Stasiu tak jak każdy z nas miał swoje ambicje i marzenia. Trzeba jednka pamiętać, że w tamtych czasach konkurencja w Lechu była ogromna. Poznaliśmy się na podwórku na Łazarzu, a potem nasza znajomość pogłębiła się w drużynie trampkarzy Kolejorza. Imponował sumiennością, warunkami fizycznymi i poczuciem humoru. Był duszą towarzystwa i miał w sobie taką niewymuszoną naturalność. Stylem gry przypominał dobrze znanego z obecnych boisk Mateusza Skrzypczaka, bo miał taką elegancję w ruchach i dobry przegląd pola - wspominał Maciej Markiewicz, były bramkarz Lecha z czasów gry w nim Pytlaka.

Zwrócił on też uwagę, że lechitą z krwi i kości zmarły był również po zakończeniu kariery piłkarskiej. -Stasiu miał mnóstwo znajomych wsród byłych piłkarzy Lecha, ale też nie tylko wśród nich. Pamiętam, że wiele razy do mnie przyjeżdżał z nieżyjącym już trenerem koszykarek Lecha, Kazimierzem Lewandowskim. Doskonale znał także słynną mistrzowską drużynę koszykarzy Lecha, a chyba najlbliżej z niej było mu do Jarosława Marcinkowskiego - dodał historyk i kronikarz klubu z Bułgarskiej.

Przyjaciel dziennikarzy i Balu Sportowca

Osobiście poznałem Stasia prawie 30 lat temu, kiedy jeszcze działał w branży odzieżowej i dopiero marzył o otwarciu własnej restauracji. Spotykaliśmy się kilka razy w roku, a koniecznie na Balu Piłkarza czy w ostatnich latach na Balu Sportowca. Lubił środowisko dziennikarskie, więc nic dziwnego, że najbardziej zaprzyjaźnił się z naszym byłym kolegą redakcyjnym, Markiem Lubawińskim. Często się z nim spotykał i często rozmawiał... o piłce nożnej. Chętnie słuchał naszych opinii i często wyrażał własne zdanie, o czym mógł się przekonać choćby Maciej Lehmann, na co dzień piszący w naszej redakcji o wzlotach i upadkach Kolejorza.

Na Balach Piłkarza i Sportowca czuł się jak ryba w wodzie, bo mógł dyskutować z byłym trenerem kadry, Jerzym Brzęczkiem, byłym prezesem WZPN, Stefanem Antkowiakiem czy byłym prezesem PKOl, Andrzejem Kraśnickim. Fundował nagrody i nie zapominał też o byłych kolegach, organizując spotkania oldboyów Lecha. Najdłuższe wyjście na bal miał w czasach słynnych "Złotek" Andrzeja Niemczyk, kiedy nasz były selekcjoner gościł w Poznaniu cztery dni zamiast jednego...

Oddany kibic szanujący tradycję Lecha

Jego przyjacielem był również Piotr Koperski, znany poznański cukiernik. Pamiętam jak po jego śmierci Stasiu prosił mnie o pomoc w przekazaniu tablicy ze znaczkami Lecha, tak zwanymi pinesami, do klubowego muzeum Kolejorza. Trwało to długo, ale w końcu dopiął swego. Wyjątkowy prezent w siedzibie Lecha odebrał od niego Wojciech Terpiłowski z Działu Marketingu. Satysfakcja Stasia była nie do opisania...

Tak samo zresztą jak wtedy, gdy Lech odnosił sukcesy w lidze i europejskich pucharach. Zawsze dobro klubu leżało mu na sercu, choć nie zawsze był gorącym zwolennikiem poczynań zarządu. Godzinami mógł dyskutować o transferach i strategii gry poznańskiej "Lokomotywy". Ostatni raz widzieliśmy się na premierze filmu "Okoń - moja droga". Trudno mi było Stasia poznać (bo bardzo schudł), ale jego tubalny głos ożywił wspomnienia i przekonał, że wciąż w nim jest ogromna pasja i chęć życia.

Pozostawił po sobie żonę Beatę, córki Patrycję i Kornelię, wnuki oraz braci. Wszystkim nam będzie Cię Stasiu bardzo brakowało...
Pogrzeb Stanisława Pytlaka odbędzie się w środę, 29 maja o godz. 11.30 na cmentarzu górczyńskim w Poznaniu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wyjazd reprezentacji Polski z Hanoweru na mecz do Hamburga

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski