Notariusz C., wraz ze wspólnikiem, od lat prowadził jedną z największych kancelarii w Poznaniu. Wśród jego klientów jest m.in. Urząd Miasta Poznania oraz różni przedsiębiorcy. W samorządzie zawodowym cieszył się bardzo dobrą opinią. Kiedy zaczął mieć kłopoty z prawem, koledzy notariusze udzielili mu poręczenia, że nie będzie mataczył w prowadzonym śledztwie. Potem jednak C. trafił za kratki właśnie pod zarzutem matactwa i próby tworzenia fałszywych dowodów.
Kłopoty prawne rejenta C. zaczęły się w 2011 roku. Poznańska prokuratura postawiła mu wtedy zarzuty ws. dotyczącej przejmowania nieruchomości i oszustw. Chodzi o tzw. aferę gruntową. Dotyczy działalności dużej grupy przestępczej. Zdaniem śledczych, grupa przejmowała nieruchomości pod pozorem udzielania pożyczek. U notariusza C. podpisywano akty, na mocy których rzekomo nieświadomi klienci tracili swoje majątki. Rejent miał odgrywać aktywną rolę w procederze.
Potem notariusza C. oskarżono o nielegalną współpracę z Bartoszem W. i Tomaszem L., którym także zarzucono przejmowania nieruchomości pod pozorem pożyczek.
Teraz rejent C. ma kolejne kłopoty. Do sądu trafił właśnie trzeci akt oskarżenia przeciwko niemu. W tej sprawie także chodzi o współpracę z grupą rzekomo nielegalnie przejmującą nieruchomości. Tym razem współoskarżonymi są przedsiębiorca Grzegorz K. i były wojskowy Paweł L., który w przeszłości był już karany. Oprócz nich zarzuty usłyszało jeszcze dziewięć innych osób. Wspomniany Paweł L. miał swoje biuro po sąsiedzku z kancelarią rejenta. A klienci mieli się do niego zwracać "panie mecenasie", choć prawnikiem nie jest.
Oskarżonym zarzucono również, że trudnili się lichwą. Jak podają śledczy, wykorzystywali przymusową sytuację klientów i nakładali na nich obowiązki niewspółmierne do wzajemnych świadczeń. Zdaniem poznańskiej Prokuratury Okręgowej i CBŚ, wspólnie prowadzących śledztwo, celem było zmuszenie klientów do szybkiego zwrotu pożyczki powiększonej o bardzo wysokie odsetki albo o przejęcie nieruchomości. Rola notariusza miała z kolei polegać na nieczytaniu klientom całości umów i wprowadzaniu ich w błąd. Oskarżeni nie przyznali się do winy.
– Stawiane zarzuty to nieporozumienie. Prokuratura prowadziła inne sprawy dotyczące przejmowania nieruchomości i uznała, że my działaliśmy podobnie. Jednak w stosunku do nas myli się, bo działaliśmy legalnie. Mogę stanąć przed kamerą z każdą rzekomo oszukaną osobą i udowodnić, że jestem niewinny. Nie mam niczego do ukrycia, o wszystkim opowiem w sądzie. Zapewniam też, że notariusz czytał umowy w całości, niczego nie zatajał przed naszymi klientami – mówi nam oskarżony Grzegorz K.
Śledczy podają tymczasem, że oskarżeni wyłudzili 2,8 mln zł i usiłowali wyłudzić kolejne 7,3 mln zł. Wobec oskarżonych zastosowano dozory policyjne oraz poręczenia majątkowe. Z kolei notariusza C. zawieszono w czynnościach, co oznacza, że nie może pracować w kancelarii. Choć notariusz odwołał się od tej decyzji do sądu, ma ona natychmiastową wykonalność.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?