Pierwszym i głównym winowajcą jest stale zmieniający się system, nad którym - mam wrażenie - nikt już nie ma kontroli. Nowa podstawa programowa, nowa formuła egzaminów, tylko reformatorzy starzy zostali. Choć jest ich wielu, ludzi brakuje. A ci, którzy są, pracują dopóty, dopóki starczy im zapału. Słomianego, niestety. Potem zawsze będzie można winę zrzucić na nauczycieli. To drugie psujące się ogniwo, od którego wymaga się nie tego, by uczyli i wychowywali młodzież, ale by osiągali wyniki. Więc zamiast uczyć samodzielnego myślenia, uczą, jak rozwiązywać testy. Bo tego od nich wymagają. Świetnych wyników w tabelce!
I jak tu się dziwić, że gimnazjaliści mają kłopoty ze zrozumieniem czytanego tekstu, bezbłędnym napisaniem wypracowania czy wyliczeniem zadania. Siadają do testu i zamiast formułować własne myśli, próbują trafić w klucz egzaminacyjny. A ten, jak wiadomo, bywa zdradliwy.
Czy to już wtórny analfabetyzm? Mam nadzieję, że nie. Bo jeśli to prawda, to nikt się nie przyzna do zepsucia polskiej szkoły.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?