Pożar śmieci w Rawiczu
Pożar na terenie firmy z Rawicza przy ulicy Tysiąclecia zajmującej się recyklingiem odpadów wybuchł tuż po północy (19 lipca). Po przyjeździe na miejsce pierwszych zastępów ogniem zajęta była hałda śmieci o powierzchni 2,5 tys. metrów kwadratowych i wysokości 4 metrów.
Sytuacja była poważna, dlatego na miejsce zadysponowano znaczne siły i środki. W kulminacyjnym momencie w akcji w Rawiczu uczestniczyło ponad 40 zastępów (około 150 strażaków) nie tylko z jednostek w powiecie rawickim, ale też z powiatów: krotoszyńskiego, gostyńskiego, leszczyńskiego, śremskiego i poznańskiego.
Zobacz też:
Brakowało wody
Strażacy nie mieli łatwego zadania - akurat tej nocy w Rawiczu prowadzone były prace na sieci wodociągowej, dlatego większość miasta była odcięta od wody. Brakowało jej także w hydrantach, dlatego gaszący musieli dowozić wodę z wodociągów w Szymanowie i Sarnowie.
Pożar udało się opanować nad ranem, ale jeszcze przez cały dzień nad miastem unosił się słup dymu z dogaszanego pogorzeliska. Strażacy zbudowali też magistralę o długości 2,5 kilometra, dzięki której pobierano wodę ze zbiornika "poligon" w Sierakowie i przekazywano ją na drugą część miasta.
Chociaż od rozpoczęcia akcji minęło już ponad 30 godzin, nadal trwa szczegółowe dogaszanie pogorzeliska.
- Aby całkowicie ugasić pożar, konieczna jest rozbiórka hałdy i obfite zraszanie jej fragmentów
- informuje bryg. Krzysztof Skrzypczak, zastępca komendanta powiatowego PSP.
Pożar w składowiska. Przypadek czy podpalenie?
O pożarze mówi cały Rawicz. Nie tylko przez widoczny dym, dźwięki strażackich syren czy utrudnień w poruszaniu się po mieście. Wszyscy dyskutują o tym, jak doszło do pożaru. Szczegółowe przyczyny pożaru będą analizowane przez śledczych, ale część mieszkańców nie czekając na ich ustalenia wydała już własny werdykt - wietrzy spisek właściciela, który podpalając śmieci miałby dokonać ich częściowej utylizacji a przy okazji mógł walczyć o odszkodowanie.
Czytaj też:
Nie jest też żadną tajemnicą, że zakład w którym wybuchł pożar należy do Sławomira Knopa - biznesmana i prezesa Metaliki Recycling Kolejarz Rawicz. On również dostrzega możliwość podpalenia, ale przez kogoś, kto chce mu zaszkodzić.
W rozmowie z działem sportowym serwisu Interia, prezes Knop mówi o pogróżkach, jakie miał otrzymywać od czasu przejęcia sterów w rawickim klubie żużlowym, które miały dotyczyć m.in. podpalenia. Dodaje, że chociaż firma działa w Rawiczu już 20 lat, to pierwszy pożar w jego zakładzie, a zarówno on, jak i jego pracownicy pomagali podczas akcji gaśniczej lokalnym strażakom.
Duże straty po pożarze odpadów w Rawiczu
Sławomir Knop straty wycenił na około pół miliona złotych.
- Tam, gdzie wybuchł pożar leżały butelki pet, które sprzedaję nawet po 5 tysięcy złotych za tonę. Wiele ludzi pracowało, żeby posortować te butelki według kolorów. Wszystko poszło z dymem
- cytuje Sławomira Knopa serwis sport.interia.pl.
Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected]
Źródło: rawicz.naszemiasto.pl
Strefa Biznesu: RPP zdecydowała ws. stóp procentowych? Kiedy obniżka?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?