Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oskarżony dwa razy "umarł", by uniknąć kary

Barbara Sadłowska
Na fałszywych zgonach Zdzisława W. najwięcej zarobiły firmy pogrzebowe
Na fałszywych zgonach Zdzisława W. najwięcej zarobiły firmy pogrzebowe B. Tajl
Jutro poznański sąd będzie słuchał wyznań... nieboszczyka Zdzisława W. Jest on jednym z oskarżonych w procesie o próbę wyłudzenia miliarda złotych za nieistniejące mienie zabużańskie. Pierwszy wyrok w tej sprawie został uchylony, jednak wówczas wśród skazanych nie było Zdzisława W. Sąd w jego przypadku umorzył postępowanie, gdyż W. "zmarł". Jak się potem okazało - aż dwa razy...

A jeszcze kilkanaście lat temu Zdzisław W. był znanym biznesmenem i sponsorem poznańskiej policji. Jako prezes spółki Rival, kupował sprzęt i wyposażenie dla K-17, wydziału, który utworzono dla ścigania afer gospodarczych. Zdzisław W. bywał wtedy częstym gościem w komendzie przy ulicy Kochanowskiego. Do czasu, gdy stał się podejrzanym o wyłudzanie towarów i kredytów. Postępowanie przeciwko prezesowi spółki Rival wszczęto w 1993 roku.

Proces toczył się wiele lat. Wyroku, który zapadł w 2003 roku, Zdzisław W. wysłuchał jako aresztowany do sprawy wyłudzenia mienia zabużańskiego. Pomagał Marii T. i Stanisławowi P., którzy starali się o rekompensatę za 40 tysięcy hektarów na Kresach Wschodnich. Na podstawie sądowych orzeczeń jako spadkobiercy otrzymali z urzędów zaświadczenia o przysługującym im ekwiwalencie, który wyceniono na miliard złotych.

W tej sprawie Zdzisławowi W. zarzucono oszustwo i poświadczenie nieprawdy. Areszt opuścił wiosną 2004 r. Latem zmarł w Bytomiu. Po raz pierwszy. Wątpliwości pojawiły się rok później, gdy kierownik Urzędu Stanu Cywilnego w Bytomiu odwiedził prokuraturę i poinformował, że dostarczona mu karta zgonu została sfałszowana. Za Zdzisławem W. poszły listy gończe. Biznesmen musiał więc umrzeć po raz drugi. W 2006 r. zginął pod kołami pociągu. Jego wspólnicy (jeden z nich był policjantem) zgłosili najpierw zaginięcie, a potem rozpoznali Zdzisława W. w niezidentyfikowanej ofierze wypadku kolejowego. Zwłoki denata skremowano i pochowano. Zdzisław W. odwdzięczał się swojemu zmiennikowi. Jako Alain F. odwiedzał jego - a oficjalnie swój - grób, zapalał na nim znicze i układał kwiaty. Wpadł, ponieważ informacja o jego śmierci nie zdążyła zablokować listów gończych. - Istnieje obawa, że W. ucieknie i będzie się ukrywał. Biorąc pod uwagę fakt, że już dwukrotnie sfingował swoją śmierć, może... znowu "umrzeć" - stwierdził słupski sąd, uzasadniając decyzję o aresztowaniu biznesmena.

W piątek ożywiony Zdzisław W. zasiądzie na ławie oskarżonych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski