Pięć wniosków po porażce Lecha Poznań z Glasgow Rangers
Lech trochę postraszył Rangersów
W Lechu brakowało reżysera gry Pedro Tiby oraz błyskotliwego skrzydłowego Kuby Kamińskiego. Mimo tak poważnych osłabień, bo nie ma co ukrywać, Kolejorz nie ma tak wyrównanej kadry jak jego grupowi rywale, rozegrał dobre spotkanie, zmuszając Rangersów do sporego wysiłku. Klasę Lecha i jego styl gry, ofensywny pozbawiony kompleksów, momentami nawet bezczelny, jak to określił trener Benfiki, docenili też rywale.
- Pokonaliśmy dobry i niebezpieczny zespół, zespół, który agresywnie gra w środku pola. To dla nas wielka wygrana. Zanotowaliśmy naprawdę mocny start w mocnej grupie - powiedział menedżer Rangers Steven Gerrard.
Choć wicemistrzowie Szkocji dysponują kadrą trzy razy więcej wartą niż kadra Lecha, a w poprzednim sezonie ograli Porto, Feyenoord czy Bragę i doszli do 1/8 finału Ligi Europy, nie był to na pewno mecz do jednej bramki. I rozstrzygnął go nie byle kto, tylko piłkarz, który zapisał się w historii Rangersów tym, że wyrównał strzelecki rekord tego klubu w Europie, zdobywając swojego 21. gola w międzynarodowych rozgrywkach.
"Pewne są śmierć, podatki i gole Morelosa w Europie" - napisał o wyczynie Morelosa "The Scotsman".
Zobacz pozostałe wnioski po meczu ---->