Prezes Radia Gdańsk wpadł pewnie w panikę, gdy zobaczył, że niczego już się zrobić nie da i zdecydowanym zwycięzcą nagrody Złotego Klakiera dla najdłużej oklaskiwanego filmu został „Kler” Wojciecha Smarzow-skiego. Wydał więc oświadczenie, że zdecydował o nieprzyznawaniu nagrody, bo... „nie można obiektywnie ocenić prawidłowości przeprowadzonych pomiarów długości oklasków publiczności po poszczególnych pokazach.” Nieważne, że na stronie jego radia na bieżąco publikowano owe wyniki.
TVP Kultura też błysnęła wycinając niewinną wypowiedź Smarzowskiego, o tym, że liczył, że w tym roku nagrodę wręczy mu sam prezes TVP. I czego się obawiali telewizyjni decydenci, puszczejąc transmisję z półgodzinnym poślizgiem? Przewrotu artystycznego? Gwoli ścisłości odnotuję jeszcze, że w pofestiwalowej dyskusji krytyków i wybranych laureatów nikt o „Klerze” nie wspomniał, choć o nim podczas całej imprezy mówiło się najgłośniej. Nad gdyńskim festiwalem pojawiły się bardzo czarne chmury. A jeśli jego współorganizatorem pozostanie Telewizja Polska to mogą być jeszcze czarniejsze. Cenzura nie jest potrzebna, wystarczy autocenzura szefostw radia i telewizji. Nie chcą narazić się swoim prezesom, ci z kolei nie chcą podpaść temu najważniejszemu z prezesów.
A „Kler”? Chociaż publiczność zagłosowała na niego rękoma, nie dostał „Złotego Klakiera”. Na szczęście widzowie oprócz rąk mają też nogi i nimi zagłosują już w piątek. Idąc do kina na wchodzący wówczas film.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?