Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pogoń Szczecin w ostatniej minucie ratuje remis z Wartą Poznań (1:1). Zieloni sensacyjnie remisują i... czują wielki niedosyt

Maciej Lehmann
Maciej Lehmann
Warta Poznań traci ważne dwa punkty w ostatniej akcji meczu. Drugi raz tak samo w przeciągu dwóch tygodni.
Warta Poznań traci ważne dwa punkty w ostatniej akcji meczu. Drugi raz tak samo w przeciągu dwóch tygodni. Sebastian Wołosz
Kilkanaście sekund dzieliło Wartę Poznań od sensacyjnego zwycięstwa w Szczecinie. Wicelider tabeli wyrównał dopiero w czwartej minucie doliczonego czasu gry za sprawą Triantafyllopoulosa. Przez kwadrans Zieloni niespodziewanie prowadzili po golu Adama Zrelaka. Ten wynik z satysfakcją przyjęli też... kibice Lecha Poznań, bo bez względu na rezultat niedzielnego meczu z Górnikiem Zabrze, Kolejorz przezimuje przerwę w rozgrywkach, na pierwszym miejscu w tabeli. Z kolei Warcie po czasie ten remis w Szczecinie będzie smakował lepiej, niż teraz.

- Do meczu z Pogonią trzeba podchodzić tak, że to rywale walczą o mistrzostwo Polski. Jedziemy tam po to, aby ten plan zepsuć i pokazać się z dobrej strony. Od nas nikt nie wymaga, że mamy jechać na Pogoń i nie wiadomo, co tam zrobić. Sami od siebie wymagamy tego, aby sprawić niespodziankę - mówił przed starciem w Szczecinie trener Warty Dawid Szulczek i trzeba przyznać, że w pierwszej połowie jego piłkarze zaskoczyli gospodarzy przede wszystkim organizacją w grze defensywnej.

Zieloni świetnie poruszali się pod swoją bramką, ustawili kompaktowy blok obrony i właściwie nie dopuszczali Portowców do okazji strzeleckich. Pogoń była częściej w posiadaniu piłki, lecz oprócz dwóch zagrań w pole karne, nie potrafiła znaleźć sposobu na sforsowanie defensywy rywali.

Warciarze nie komplikowali sobie zadania. Jak trzeba było wybić piłkę w aut lub na korner to wybijali. Kilka razy z rzutów rożnych dośrodkował Kamil Grosicki, ale na posterunku był Lis i jego partnerzy.

Warta Poznań mogła sprawić sobie i kibicom niesamowity prezent. Niestety znowu zrobiła to samo, co w meczu z Wisłą Kraków - straciła gola w ostatniej akcji meczu. Największa sensacja tej serii gier była już na wyciągnięcie ręki, ale portowcy grali do końca. Na plus dla warciarzy, że to trzeci mecz z rzędu bez porażki. Po takim remisie Zieloni mogą czuć się jak przegrani, choć punkt wywalczony w Szczecinie i tak po czasie będzie można uznać za dobry wyniki. Dawid Szulczek dalej będzie czekał na przełamanie swojej passy bez wygranej na wyjeździe, która trwa od 15 maja - 12 spotkań.Zobacz oceny piłkarzy Warty Poznań. Skala ocen 1-10 --->

Warta Poznań znowu robi to samo. Remisuje z Pogonią Szczecin...

Do przerwy oba zespoły oddały po dwa strzały, ale co ciekawe te celne były na koncie tylko Warty. W 24 min goście wyprowadzili groźny kontratak, Szymon Czyż uwolnił się spod opieki Macieja Żurawskiego, ale trochę spanikował i zbyt szybko zdecydował się na strzał. W efekcie trafił wprost w Dante Stipicę, choć gdyby zrobił jeszcze dwa kroki do przodu miały wręcz komfortową sytuację, by uderzyć lepiej.

Mecz swoim poziomem na pewno nie powalał na kolana. Dużo więcej spodziewaliśmy się zwłaszcza po bardzo ostatnio chwalonej Pogoni, która na dodatek miała trochę szczęścia w końcówce pierwszej części. Adam Zrelak wygrał powietrzny pojedynek, zgrał piłkę do Czyża, a ten uderzył w kierunku dalszego roku. Stipica spodziewał się uderzenia w tę stronę i złapał piłkę. Ciekawe czy byłyby równie skuteczny, gdyby pomocnik Warty strzelił w przeciwny narożnik.

W każdym razie do przerwy wynik 0:0 był jak najbardziej zasłużony.

Już w 2 min. po zmianie stron Pogoń miała szansę, by zmienić rezultat. Lewą stroną popędził Grosicki, ale jego dośrodkowanie przeciął Ivanov. Pogoń mocniej przycisnęła i zaczęły się pierwsze problemy Warty na bokach obrony. Zieloni dopiero po kwadransie przenieśli ciężar gry na połowie gospodarzy, ale z dośrodkowaniem Kiełba poradził sobie Stipica.

Minuty mijały, ale choć Pogoni zaczęło się śpieszyć, mogła podobać się konsekwencja taktyczna Warty. Polegała ona tak, jak w pierwszej części, też na błyskawicznych przejściach do ataku.

I właśnie po akcji lewą stroną, którą rozpoczął Ivanov poznaniacy w 74 min. objęli sensacyjne prowadzenie. Fin minął rywala i idealnie wyłożył piłkę Adamowi Zrelakowi, który z najbliższej odległości wpakował piłkę do bramki Pogoni!

Wiadomo było, że nie mający już nic do stracenia gospodarze ruszą do zmasowanej ofensywy. Obrona Warty, dwoiła się i troiła, ale poza strzałem Parzyszka w 85 min. nie dopuszczała Pogoni do czystych sytuacji. Portowcy co prawda egzekwowali kilka rzutów rożnych, ale Lis i jego koledzy byli czujni.

Kiedy zostały jeszcze 4 minuty doliczonego czasu gry, kibice Warty, pamiętni tego co stało się w pojedynku z "Białą Gwiazdą", pewnie zaczęli już odliczać sekundy do ostatniego gwizdka sędziego.

Historia niestety się powtórzyła. W ostatniej akcji meczu Pogoni udało się dograć do obrońcy Kostasa Triantafyllopoulosa, który płaskim strzałem z 11 metrów doprowadził do wyrównania.

Szkoda, bo Warta, choć zadanie swoje wykonała, mogła mieć 2 punkty więcej przed rundą wiosenną, w której przyjdzie jej walczyć o ligowy byt.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski