Dlaczego widzowie stali przy samej jezdni? Bo nikt im tego nie zabronił. Na rajdach staliby co najmniej kilkanaście metrów dalej i za bandami z opon i słomy lub beczek z wodą. Dlaczego nie tu?
Bo to nie był rajd. Najszybsze seryjne auta świata zjeżdżają do Poznania na pokazy, a ćwiczyć w ekstremalnych warunkach ich kierowcy mają na Torze Poznań. Mieliśmy więc pokaz, którego nie obowiązywały rajdowe przepisy bezpieczeństwa, ale prowadzony według zasad, które pozwalały kierowcom pokazywać - jak na rajdach - pełną skalę swoich możliwości. Lub ich braku. Bo, żeby zasiąść za sterami takiej rakiety, nie trzeba mieć umiejętności i licencji kierowcy rajdowego. I tak kierowca niepanujący nad autem o mocy 10-krotnie większej od przeciętnej wjechał w tłum ludzi. Którzy mieli prawo przypuszczać, że jest bezpiecznie. Nie było. Jeśli dobrze pamiętam, ograniczenie prędkości w tym miejscu wynosi 60-70 km/h. I najszybsze czy nie - tyle powinny jeździć samochody. Czy organizatorzy kierowcom takie ograniczenia przekazali? Jeśli tak: to zawinił kierowca, który je przekroczył. A jeśli nie, to organizatorzy zrobili rajd na warunkach pikniku. Nie ograniczyli ryzyka i trafili na kierowcę, który sobie nie poradził. Na Hlonda narwani kierowcy to zresztą norma.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?