Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Policja bada sprawę referendum w Komornikach. Do przesłuchania jeszcze 800 osób

SAGA
Policja sprawdza, czy podczas zbierania podpisów pod wnioskiem o referendum w sprawie odwołania wójta dochodziło do nieprawidłowości
Policja sprawdza, czy podczas zbierania podpisów pod wnioskiem o referendum w sprawie odwołania wójta dochodziło do nieprawidłowości Fot. Archiwum
900 mieszkańców gminy Komorniki złożyło już zeznania. Do kolejnych 800 wysyłane są wezwania. Policja sprawdza, czy podczas zbierania podpisów pod wnioskiem o referendum w sprawie odwołania wójta dochodziło do nieprawidłowości.

- W trakcie postępowania chcemy sprawdzić, czy nie używano podstępu w trakcie zbierania podpisów pod wnioskiem o referendum - mówi Ewa Ochocka z Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu.

Zaczęło się od zgłoszenia policji naruszenia miru domowego przez mieszkańca oburzonego - jak tłumaczył funkcjonariuszom - postępowaniem osób zbierających podpisy. Później jednak zaczęły wychodzić na jaw kolejne wątpliwości.

- Przyszła do mnie para. Akurat byłam zajęta domowymi obowiązkami. Powiedzieli, że zbierają podpisy pod petycją do wójta o drogę i oświetlenie - opowiada nam jedna z mieszkanek. Niebawem zostanie przesłuchana przez policję. - Powiedziałam, że mam drogę i światło, wtedy usłyszałam, że to również protest przeciwko spalarni zwłok. No to wzięłam długopis i podpisałam. A później doszły mnie słuchy, że to był wniosek o odwołanie wójta.

Podobnych komentarzy jest więcej, także w internecie, dlatego policja zamierza przesłuchać wszystkich, których nazwiska widnieją pod wnioskiem. Dopiero później zapadnie decyzja czy i komu przedstawić zarzuty.

- Zastanawiam się, czy nie chodzi o piętnowanie przejawów demokracji. Gdy ludzie dowiedzą się, że za złożenie podpisu wzywa się ich na policję, więcej nie będą chcieli się angażować - mówi Mariusz Matuszewski, jeden z inicjatorów referendum. Słysząc opowieść naszej czytelniczki mówi krótko: - Sądziłem, że to tylko plotki. Jeśli takie sytuacje naprawdę miały miejsce mogę powiedzieć tylko tyle, że jestem wstrząśnięty.

Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że jeden z wolontariuszy zeznał, że za każdy podpis dostawał złotówkę. Jeśli to prawda, to znaczy, że opłacało się zebrać jak największą liczbę podpisów. Zapytaliśmy o to Mariusza Matuszewskiego: - Wypłacane były pieniądze, ale na pokrycie kosztów, a nie za podpisy - tłumaczy i zaznacza, że osobiście nie brał czynnego udziału w organizowaniu i prowadzeniu zbiórki podpisów.

Choć komisarz wyborczy odrzucił wniosek (zakwestionowano prawidłowość 737 z 1694 podpisów) w Komornikach ciągle wrze na hasło "referendum".

- Ta sprawa wywołała zamęt - mówi Marian Adamski, przewodniczący Rady Gminy Komorniki. Inicjatorzy referendum zarzucali mu utrudnianie zbierania podpisów. - Rozmawiałem z wolontariuszami, którzy chcieli bym podpisał się na liście. Przyznali mi się, że dostają pieniądze. I to znano za "utrudnianie".

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski