Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Potomek Chłapowskich jest... Polakiem. Musiał to udowadniać przed sądem

Agnieszka Świderska, DAN
Jerzy Mańkowski: Byliśmy tu od wieków, kiedy nie było jeszcze ani Agencji Nieruchomości Rolnych, ani starosty śremskiego
Jerzy Mańkowski: Byliśmy tu od wieków, kiedy nie było jeszcze ani Agencji Nieruchomości Rolnych, ani starosty śremskiego Paweł Miecznik
W czwartek w Sądzie Okręgowym w Lesznie zakończył się jeden z najbardziej kuriozalnych procesów. Potomek Chłapowskich został uznany za... Polaka.

Nie byłoby całej sprawy, gdyby Agencja Nieruchomości Rolnych i starosta śremski nie uparli się podważać polskich korzeni potomka najsłynniejszych polskich rodów: Chłapowskich, Potockich i Działyńskich. Zrobiły to jednak, by Jerzy Mańkowski nie mógł skorzystać z prawa pierwokupu rodzinnego majątku Brodnica odebranego po wojnie jego rodzinie przez komunistów.

Na wykupieniu go teraz z rąk ANR stanął brak w księdze wieczystej literki z dekretu o reformie rolnej określający podstawę przejęcia majątku. Mogła nią być albo jego wielkość - powyżej 100 hektarów (50 ha w innych częściach kraju), albo niemieckie pochodzenie jego właścicieli. Ziemię zabierano także zdrajcom.

Agencja wybrała drogę na skróty: brak literki oznaczał automatycznie niemieckie korzenie. J. Mańkowski musiał udowodnić, że było inaczej. Mimo bogato udokumentowanego drzewa genealogicznego starosta śremski odmówił mu zaprzeczenia niemieckiego pochodzenia. Musiał to zrobić za niego Sąd Okręgowy w Lesznie.

- Była to sprawa, podczas której mówiąc kolokwialnie, pan Mańkowski musiał udowodnić, że nie jest wielbłądem. W ocenie sądu dobitnie dowiódł, że jest Polakiem, że Polakiem był także jego ojciec oraz przodkowie - uzasadniał wyrok sędzia Michał Kuczkowski. - Trudno też zgodzić się z tym, że jego właściciel uciekający przed żołnierzami niemieckimi do Łodzi miałby w jakikolwiek sposób współpracować z III Rzeszą. Ten proces był spowodowany niechlujstwem komunistycznych władz, które nie wpisały do księgi wieczystej odpowiedniej litery z dekretu.

- Milczeniem należałoby zbyć twierdzenia, że prawnuk Dezyderego Chłapowskiego i syn senatora II RP Stanisława Mańkowskiego miał pochodzenie niemieckie - to już komentarz radcy prawnego Konrada Figurskiego, pełnomocnika Jerzego Mańkowskiego.

Sąd kosztami postępowania obciążył reprezentującego Skarb Państwa starostę śremskiego. W sumie z kieszeni podatników starosta przeznaczy prawie 19 tys. złotych na dogłębne badanie genealogii szlacheckich rodów.

- Byliśmy tu od wieków, kiedy nie było jeszcze ani Agencji Nieruchomości Rolnych, ani starosty śremskiego - komentuje wyrok Jerzy Mańkowski. - Byliśmy częścią tej ziemi. Już samo to, że jako prawowity właściciel muszę ją wykupywać jest absurdem. Kiedyś wydzieraliśmy ziemię zaborcom. Teraz wydzieramy ją Agencji. Nic się nie zmieniło. Jeszcze większym absurdem był ten proces. Państwo nie powinno w ten sposób upokarzać swoich obywateli.

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski