Kilka dni temu marszałek województwa ogłosił przełom w negocjacjach z Komisją Europejską na temat współfinansowania budowy nowego szpitala dziecięcego w Poznaniu. Komisja wstępnie dała zielone światło, ale postawiła też warunek. Żadnych decyzji jeszcze nie ma. Wciąż aktualny jest więc wariant budowy w ramach partnerstwa publiczno--prywatnego, przy którym dokładać się ma też szpital. Jego dyrektor na te plany nie zważa. Za plecami urzędu dogadał się z prywatnym inwestorem, by wynajmować u niego pomieszczenia. Za około milion rocznie.
Zobacz: Szpital dziecięcy w Poznaniu: Unia da pieniądze na budowę?
Prywatna spółka Szpital Łazarski planuje postawić tuż za ścianą mieszczącego się przy ul. Jarochowskiego Szpitala Św. Rodziny (to część Specjalistycznego Zespołu Opieki Zdrowotnej nad Matką i Dzieckiem przy ul. Krysiewicza, zwanego szpitalem dziecięcym) nowy, prywatny szpital. Chodzi o ok. 3 tys. mkw. od ul. Bogusławskiego. Z tego blisko połowę chce wynająć Szpital Św. Rodziny. Za około 960 tys. złotych rocznie. Po co?
- Przez lata wykorzystywaliśmy tę działkę jako dojazd do szpitala - mówi dr Jacek Profaska, dyrektor szpitala dziecięcego. - Budynek prywatny zablokowałby go. Dlatego, gdy się dowiedzieliśmy, wynegocjowaliśmy ze spółką zarezerwowanie dla nas prawa do wynajęcia powierzchni. Inaczej, bez dojazdu, moglibyśmy mieć problem z kontraktem z NFZ. Rozwiązujemy też problem dostosowania pomieszczeń do wymogów ministra, które mają wejść od 2016 roku.
Dyrektor dodaje, że to korzystne dla wszystkich, także marszałka, rozwiązanie. - Mamy prawo do wynajmu przez co najmniej pięć lat, z możliwością przedłużenia o trzy - mówi dr Profaska. - Zakładam, że pięć lat to minimum na powstanie nowego szpitala dziecięcego. Zabezpieczamy więc interesy szpitala, a także dajemy marszałkowi warunki do spokojnego podjęcia decyzji o budowie i samej jej realizacji.
W wynajętych pomieszczeniach wstępnie ma znaleźć się izba przyjęć, blok operacyjny i porodówka. Dyrektor zapewnia, że prywatna placówka nie będzie konkurować z jego szpitalem ginekologicznym, bo zajmie się innymi dziedzinami medycyny. Jakimi? Na razie nie wiadomo.
W opisie inwestycji, który znaleźliśmy na stronie internetowej firmy zarządzającej projektem, część komercyjna jest tylko wspomniana. Jest za to szeroki opis pomieszczeń przeznaczonych dla Szpitala Św. Rodziny. Czytamy w nim też, że "główne przeznaczenie inwestycji to realizacja potrzeb Samodzielnego Zespołu Opieki Zdrowotnej Opieki Nad Matką i Dzieckiem w Poznaniu". To pierwszy zgrzyt. Drugi pojawia się przy twierdzeniu dyrektora, że poinformował marszałka o swoich planach.
- Departament Zdrowia otrzymał w połowie października nieoficjalne informacje o planach dyrektora. Według mojej wiedzy, wcześniej nie przekazano żadnej informacji zarządowi czy poszczególnym marszałkom - mówi Leszek Sobieski, dyrektor departamentu UMWW. - Skierowaliśmy pisemne zapytanie do dyrektora. I wtedy poznaliśmy jego plany.
Marszałek Marek Woźniak przyznaje, że słyszał o nich "tylko co nieco". - Nie znam nawet celu - przyznaje. - Ale nie widzę tu kolizji z nowym szpitalem, bo powinniśmy w pierwszej fazie budować mniejszy - pediatria, bez ginekologii. Powinniśmy więc zachować i dbać o infrastrukturę przy Jarochowskiego.
Tu następuje kolejny zgrzyt. Wciąż bowiem nie ma żadnej pewności, że UE da pieniądze na szpital. I jak mówi odpowiedzialny za zdrowie wicemarszałek Mateusz Klemenski, jeśli nie da albo da za mało, wciąż w grę wchodzi partnerstwo publiczno--prywatne (PPP - prywatna firma buduje szpital, zaciągając kredyt, który spłaci województwo, dzierżawiąc budynek). A wtedy nadal brany jest pod uwagę szpital dziecięcy z ginekologią.
- Przy PPP mamy wariant, by pieniądze, które wypracowuje szpital dziecięcy, były przeznaczane na tzw. opłatę za dostępność dla wykonawcy nowej placówki - mówi Leszek Sobieski. - Szpital miałby dawać ok. milion zł rocznie. Przez pięć lat mamy zatem ok. 5 mln zł, które mogłyby być już skumulowane.
Ale nie będą, bo dyrektor Profaska zamierza wydawać ok. mln zł (przy ok. 2,5 mln zł zysku - dane za 2013 r.) na wynajem.
- Jak można oszczędzać pieniądze na szpital, po którym nie ma śladu? - pyta Jacek Profaska. - Będziemy płacić, kiedy będzie szpital i jeśli będzie PPP. Póki co, musimy dbać o warunki w istniejącym szpitalu. Dlatego np. wydamy w 2015 roku około 2 miliony złotych na remont przy Krysiewicza.
O tej inwestycji urząd wie już jednak od dawna. O wynajmie w prywatnej klinice nie. Tak samo jak rada społeczna szpitala.
- Każda tak ważna sprawa powinna być omówiona - mówi Zbigniew Czerwiński, radny PiS, który jest w radzie, a o pomyśle Profaski dowiedział się dopiero od szefa departamentu UMWW. - Planujemy posiedzenie. Milion złotych to niebagatelna kwota. Musimy przeanalizować, czy wynajem jest konieczny, co może szpitalowi dać, czy może np. podnieść kontrakt z NFZ itd. Nie słyszałem o jakimś krótkoterminowym zagrożeniu pracy szpitala - dodaje.
- Jest też ryzyko, że zespół medyczny "zwiąże" się z miejscem i warunkami pracy nawet po rozwiązaniu umowy najmu i może nie przyjąć oferty pracy w naszym nowym szpitalu - mówi Leszek Sobieski z departamentu zdrowia Urzędu Marszałkowskiego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?