Badanie przeprowadzane było w gabinecie wynajętym od przychodni "Amicus" na poznańskiej Wildzie.
- Córka została zbadana, a wyniki miały przyjść dwa tygodnie później pocztą - opowiada czytelniczka "Głosu Wielkopolskiego". - Do tej pory ich nie ma.
Kobieta zaczęła dzwonić pod podane na ulotkach numery i tam dowiedziała się, że o wyjaśnienia należy prosić Ewę D. - szefową firmy. Niczego jednak w ten sposób nie uzyskała - podobnie jak nam nie udało się jej do Ewy D. dodzwonić.
Wpisaliśmy więc nazwisko Ewy D. w wyszukiwarkę. Okazuje się, że badania kręgosłupa trwają w całej Polsce od co najmniej trzech lat. Wykonują je różne firmy - łączy je to, że są zarejestrowane w Łowiczu na nazwisko Ewy D. Wszędzie schemat jest ten sam - w przychodni wynajmowane są pomieszczenia, w lokalnej prasie ukazują się anonsy o atrakcyjnych cenowo i bezbolesnych badaniach, akcja trwa dwa, trzy dni i firma znika jak kamfora. Pacjenci po wyniki zgłaszają się do tych przychodni, które podnajmowały pomieszczenia i odchodzą z kwitkiem. Za to właśnie, że dostaną te wyniki płacili - od 15 do 25 zł.
Firmy pani D. kręgosłupy Polaków badają niemal codziennie w innym mieście. Wczoraj było na przykład w przychodni Medicus w Lubinie na Dolnym Śląsku. Zapytaliśmy, czy pracownicy i kierownictwo przychodni wiedzą, kto je przeprowadza.
- Mamy taką akcję profilaktyczną - potwierdziła recepcjonistka. Chwilę później udało nam się skontaktować z szefem przychodni. - Po pani telefonie, już w naszej przychodni jest policja - zareagował dr Artur Kwaśniewski, kierownik placówki.
Policjanci mogli jednak tylko wylegitymować pracowników firmy (Ewy D. nie było).
Poznański "Amicus", który wynajął na badania gabinety na Wildzie, ma nauczkę. - Podczas ich badania pojawił się nawet tutaj sanepid - mówi Andrzej Pieluszyński, prezes przychodni "Amicus". - Musieli być jednak o wizycie w jakiś sposób uprzedzeni, bo tego dnia ich urządzenie nagle przestało działać. Badań więc nie wykonywali, a sanepid stwierdził, że nie ma ono odpowiednich atestów - dodaje.
Pacjenci firm badających kręgosłup czują się oszukani, ale... nigdzie (poza mediami) tego nie zgłaszają!
- Do żadnego ze sprawdzonych przez nas komisariatów nie dotarło zgłoszenie od osoby, która czułaby się skrzywdzona przez firmę pani D. - mówi st. asp. Jan Pociecha, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Lubinie. - Koledzy prześledzili działania tej pani i jej firm w internecie i rzeczywiście tam jest tego mnóstwo, ale żadnych zgłoszeń na policję nie zarejestrowaliśmy.
A jak nie ma zgłoszeń - nie ma też sprawy.
- Osoby, które skorzystały z takich badań, powinny to zgłosić, jeśli czują się pokrzywdzone- przekonuje Andrzej Borowiak, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu.
A czy badania przeprowadzane metodą "topografii interferencyjnej", czyli - jak to obrazowo wyjaśniła pani w infolinii "wykonywane białym światłem halogenowym" - mogą mieć w ogóle jakąś wartość?
- Trudno mi się na ten temat wypowiadać, bo nie widziałem wyników - mówi dr Witold Perkowski, ordynator oddziału ortopedycznego z pododdziałem dla dzieci i młodzieży Szpitala Wojewódzkiego w Poznaniu.
Wyników, niestety, zaprezentować lekarzowi nie możemy, bo... ich nikt na oczy w Poznaniu nie widział. Pytamy więc o badanie światłem halogenowym.
- Kiedyś o tym słyszałem, ale trudno mi to sobie wyobrazić - mówi Perkowski. - Kręgosłup powinien badać lekarz. Bez tego to jest tylko wstępna ocena sylwetki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?