Prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego z wizytą w Poznaniu. Wizja igrzysk w stolicy Wielkopolski staje się coraz bardziej realna

Radosław Piesiewicz przyjechał na zaproszenie Łukasza Zarzyckiego, prezesa Wielkopolskiego Związku Koszykówki, z którym świetnie się zna, bo obaj są od dawna we władzach Polskiego Związku Koszykówki (Piesiewicz jest prezesem, a Zarzycki członkiem zarządu). Szef ruchu olimpijskiego miał okazję spotkać się z prezesem AZS, Tomaszem Szponderem, rektorem Politechniki Poznańskiej, Teofilem Jesionowskim oraz przedstawicielami władz Urzędu Marszałkowskiego, czyli z przewodniczącą Sejmiku Wojewódzkiego, Małgorzatą Waszak-Klepką i członkiem zarządu województwa wielkopolskiego, Jackiem Bogusławskim.

Zobacz też: Itaka sponsorem reprezentacji olimpijskiej

– Koncepcja infrastrukturalna igrzysk musi powstać w ciągu dwóch lat, dlatego zacząłem jeździć po urzędach marszałkowskich w całej Polsce. Nie chcę na tym etapie czegokolwiek przesądzać, ale my zgłaszamy do MKOl swoją kandydaturę jako państwo, a nie miasto. Trzy konkurencje prawie na 100 procent muszą trafić do Poznania, bo trudno sobie wyobrazić, by zawody wioślarskie i kajakowe oraz turniej hokeja na trawie odbył się w innym mieście. Niewykluczone, że po modernizacji hipodromu Wola także jeździectwo trafi do stolicy Wielkopolski, której na pewno w stosunku do innych miast brakuje hali na 15-20 tys. osób. Inna sprawa, że takiego obiektu nie ma też Warszawa – zauważył Radosław Piesiewicz.

Sternik PKOl zapowiedział również, że podczas przyszłorocznych igrzysk w Paryżu przy kortach Roland Garros powstanie Dom Polski. – To będzie zupełnie nowa jakość i miejsce promujące nie tylko polski sport, ale również nasze kuchnie regionalne. Wysokość nagród dla medalistów olimpijskich ogłosimy w listopadzie, ale już teraz mogę powiedzieć, że wejdziemy na kompletnie inny pułap –dodał gość AZS Poznań.

W czasie spotkania z dziennikarzami nie zabrakło też wątków koszykarskich. – Oczywiście, że cieszę się z awansów siatkarzy i siatkarek, ale równie mocno wierzę też w wyjazd do Paryża naszych koszykarzy. Pięć lat temu oni sami mieli małe poczucie swojej wartości. Teraz ich siłą jest kolektyw. Wierzę w tych chłopaków i wiem, że wstydu nam nie przyniosą – zakończył Piesiewicz.