Puszczykowo: Zginął, bo za szybko wstał

Tragedia rozegrała się we wrześniu tego roku w podpoznańskim Puszczykowie. Para najpierw wspólnie wypiła litr wódki. Po libacji kobieta zaczęła przygotowywać mężowi kanapki. Ten poszedł do sypialni, ale nie zasnął. Doszło do kłótni. Przyczyną były pieniądze, które małżonkowie mieli przeznaczyć na wesele córki. Mieczysław K. zaczął wulgarnie wyzywać swoją towarzyszkę. Już po chwili trzymała ona nóż w dłoni i wymachiwała nim w stronę męża. Krzyczała, by się uspokoił. Gdy ten gwałtownie wstał z łóżka, chcąc wytłumaczyć swoje racje, nadział się na ostrze.
Szybkie wezwanie karetki niewiele pomogło. Pokrzywdzony zmarł w szpitalu. Prokuratura postawiła więc Teresie K. zarzut zabójstwa, a sąd aresztował ją na trzy miesiące.

Kobieta od początku nie przyznawała się do zamordowania męża. Tłumaczyła, że bardzo go kochała i nigdy nie zamierzała zrobić mu krzywdy. Do tragedii miało dojść jej zdaniem przez nieszczęśliwy zbieg okoliczności. Prokuratura przyjęła tę wersję za wiarygodną. Wsparła się także opinią biegłych z zakresu medycyny sądowej. Stwierdzili, że wszystko wskazuje na to, iż obrażenia ofiary powstały w sposób opisany przez podejrzaną.

Teresa K. w listopadzie wyszła z aresztu na wolność. Prokuratura Rejonowa Poznań Wil-da skierowała już do sądu akt oskarżenia. Kobieta chce dobrowolnie poddać się karze. Uzgodniła z prokuratorem, że wystarczającą formą odpokutowania za jej czyn będzie kara dwóch lat więzienia w zawieszeniu na pięć lat. Zobowiązała się także, iż będzie w przyszłości wystrzegać się alkoholu. To on przyczynił się do tragedii w rodzinie K.

Sąd rozpatrzy sprawę 13 stycznia. Wtedy okaże się, czy kara dla Teresy K., którą wdowa zaproponowała w prokuraturze, zostanie utrzymana.