Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Radio 357 ruszyło. Anna Dudzińska: To radio jest dowodem, że nie wszystko można zniszczyć i zawłaszczyć

Marek Twaróg
Marek Twaróg
Anna Dudzińska, dziennikarka radiowa, nagradzana na świecie reportażystka, katowiczanka, pracuje w zespole Radia 357
Anna Dudzińska, dziennikarka radiowa, nagradzana na świecie reportażystka, katowiczanka, pracuje w zespole Radia 357 Fot. Radosław Kaźmierczak
Dla mnie Radio 357 jest dowodem na to, że warto iść pod prąd, że trzeba być wiernym temu, w co się wierzy. Może to jest także sygnał dla władzy, że nie wszystko można zawłaszczyć. Każdej władzy. W moim odczuciu dajemy taką nadzieję innym - mówi Anna Dudzińska, reportażystka, katowiczanka, członkini zespołu redakcyjnego Radia 357, w rozmowie z Markiem Twarogiem.
  • Rozmowa z Anną Dudzińską, dziennikarką radiową, nagradzaną na świecie reportażystką, katowiczanką, która pracuje w zespole Radia 357
  • Radio to wykiełkowało z upolitycznionego Programu Trzeciego Polskiego Radia
  • 5 stycznia rozpoczęło regularne nadawanie i z miejsca odniosło spory sukces w rankingach słuchalności
  • Dziennikarka mówi o planach rozwoju rozgłośni oraz radiowym reportażu, który ma szansę zaistnieć poza oficjalnymi strukturami PR
  • "To jest zupełnie inna filozofia myślenia o radiu. Nowoczesny, otwarty na przyszłość projekt, który nazywamy radiem 2.0."

***

Trójka - matka, która zeszła na złą drogę – wydała dwoje dzieci: Radio 357 i Radio Nowy Świat. Wszystkie dzieci nasze są, czy jedno kochamy bardziej?

Kochamy wszystkie dzieci. Bez wyjątku. Ale dzieci mają różne temperamenty i czym innym się interesują. Kiedy to się zrozumie, to łatwiej wychwycić różnice między tymi dwoma zespołami. Jednak ja zrobiłabym wszystko, aby obie stacje mogły się wspierać. To byłby jasny komunikat dla słuchaczy, którzy nie są przecież podzieleni.

No tak, za bardzo nie wiedzą teraz, co robić.

Słuchacze dawnej Trójki to jakaś fenomenalna grupa, nadająca się do opisu przez socjologów. Okazuje się, że to audytorium pójdzie wszędzie za swoimi ulubionymi głosami. Kto wie, co będzie za kilka lat i czy wszyscy nie spotkają się ponownie w jednym budynku? A może wtedy radio FM - takie, jakie znamy dziś - w ogóle nie będzie potrzebne? Nie wiem, czy potrafimy to dzisiaj przewidzieć. Zresztą dzieci Trójki są nie tylko w tych dwóch miejscach. Agnieszka Szydłowska prowadzi świetne programy w Newonce.Radio, Michał Nogaś w Gazecie Wyborczej, Darek Rosiak właśnie został Dziennikarzem Roku. Gdybyś mnie zapytał, dlaczego jestem w Radiu 357…

…no, mam to na kartce…

…to musiałabym odpowiedzieć szczerze, że i z jedną, i z drugą rozgłośnią rozmawiałam na temat współpracy. W planach 357 znalazło się miejsce na reportaż.

Przyznam, że gdy we wtorek rano - pierwszego dnia - was słuchałem, to jakbym wrócił w normalne czasy, kiedy Trójka znaczyła Trójkę.

Prawda? Wielu słuchaczy chyba dzieliło z tobą to wrażenie. Zabawię się teraz w niepopartą ani narzędziami, ani wykształceniem próbę analizy.

Śmiało.

Marcel Łukawski, Krystian Hanke i inne ulubione głosy pojawiały się każdego ranka w twoim domu. Dzwonił budzik, robiłeś kawę, włączałeś radio, a oni mówili, jaka jest temperatura w Katowicach. Potem mówili coraz mniej, a obok nich występowali redaktorzy, którzy przestali przepytywać polityków, a zaczęli im tylko potakiwać. Więc pewnego dnia tych ulubionych głosów zabrakło. Dla słuchaczy to było zburzenie odwiecznego porządku dnia.

Tak, mówisz między innymi o mnie. Zostawiłem Trójkę po 25 latach, gdy wstawiony za Marcina Zaborskiego Paweł Lisicki w porannej rozmowie gorliwie zgodził się z każdym zdaniem jakiegoś swojego gościa.

Ale to działa w obie strony. Ci wszyscy redaktorzy zostali pozbawieni możliwości mówienia do swoich słuchaczy. Stąd tak wielka energia i entuzjazm, które towarzyszą otwarciu nowej stacji. Po jednej i po drugiej stronie. Obserwuję to wszystko z pewnego oddalenia. Z jednej strony żałuję, że nie mogę chwycić za śrubokręt i skręcać z nimi mebli, a z drugiej - cieszę się, że mam do tego dystans i mogę zobaczyć coś wyraźniej. I naprawdę zachwyca mnie ten żar po obu stronach. To jakaś metafizyka.

Jest żar, a miłość kwitnie. Jest bardzo słodko na razie.

Tak, jasne, że wszystko aż lepi się od lukru, ale skąd brać inne telefony od słuchaczy? Warto poświętować teraz, bo ci ludzie przez ostatnie cztery miesiące nie spali po nocach. Walczyli o każdy kabel, gąbki na mikrofon, kolory identyfikacji wizualnej i program emisyjny. Spierali się także ze sobą. Nie ma co ukrywać, że niejedna osoba chciała zamknąć za sobą drzwi i już nie wracać do remontowanej siedziby przy Teatrze Komedia na Żoliborzu. Ale pierwszego dnia wzruszenie dopadło wszystkich. Ernest Zozuń opowiadał mi, jak jechał rano do rozgłośni, słuchając radia. Marcel Łukawski brzmiał jak zawsze. Profesjonalnie z uśmiechem i na luzie. „Gdy otworzyłem drzwi, zobaczyłem zielonego faceta” – opisywał kilka godzin później Ernest. – „Marcel był zielonkawy i skupiony do granic możliwości. Telefony, goście, łączenia, dźwięki, maile. Tyle że tego nie było słychać. To jest właśnie magia radia”.

Zawsze wszyscy będą was porównywać do Trójki. To dobrze, czy źle?

To jest zupełnie inna filozofia myślenia o radiu. I to też wyjątkowo mi odpowiada. Nowoczesny, otwarty na przyszłość projekt, który nazywamy radiem 2.0. Opisałabym to jako hybrydę stacji radiowej i interaktywnej aplikacji, w której słuchacz sam dobiera sobie treści i programuje to, czego chce posłuchać. Przykłady? Proszę bardzo. Układasz sobie audycje: interesuje cię, co ma do powiedzenia Kasia Borowiecka o premierach filmowych i chcesz dowiedzieć się od Ernesta Zozunia o tym, co ważnego wydarzyło się na świecie. Układasz sobie w kolejce te audycje, dodajesz jeszcze muzykę Marka Niedźwieckiego na zakończenie i wyjeżdżasz z domu do pracy. Albo nie masz ani czasu ani ochoty na taką zabawę i będziesz słuchał radia linearnie. Genialne w swojej prostocie. Znakiem firmowym Radia 357 jest też młoda polska muzyka, którą szczególnie mocno chcemy promować. Chcielibyśmy być radiem swobodnym, odważnym, nieprzewidywalnym i międzypokoleniowym.

No tak, ale pytam o tę Trójkę, bo z jednej strony ramówka, głosy, audycje to stara Trójka, a na stronie internetowej piszecie – jakby złośliwie - o „pewnym radiu, które dobrze znamy” albo „innym radiu”.

Chciałabym mówić tylko w swoim imieniu, jednak jestem przekonana, że nikt z tego zespołu nie wyrzeka się przeszłości. Chociaż trudno pewnie zapomnieć o ciężkich doświadczeniach ostatnich miesięcy czy nawet kilku ostatnich lat. Wszyscy mają wspólną, trójkową, historię. Teraz tworzą coś nowego. Jestem pewnie jedną z nielicznych spoza tamtego zespołu. Nie spotykałam się z nimi na korytarzach przy ulicy Myśliwieckiej w Warszawie. Może poza krótkim, kilkumiesięcznym epizodem sprzed wielu lat. Potem pracowałam w Polskim Radiu Katowice, więc byliśmy połączeni szyldem Polskiego Radia. Trójka emitowała moje reportaże, relacje ze Śląska, materiały o architekturze, a niedawno korespondencje ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Byłam z tego powodu bardzo dumna, bo od zawsze myślałam, że to wyjątkowy zespół, za którym stoją wyjątkowi słuchacze.

Trójka ma dziś nieograniczone finansowanie, ale jej słuchacze są u was i w Nowym Świecie. Wy macie sympatię słuchaczy, ale czy macie pieniądze?

W tej chwili mamy oddane grono patronów. Ono się zmienia i my będziemy się zmieniać. To, co teraz słyszysz, to dopiero początek konceptu Radia 357. Ramówka startowa. Wkrótce pojawią się serwisy i informacje sportowe. Program będzie rozbudowywany, a my każdego dnia będziemy przekonywać naszych słuchaczy, że za takie radio warto płacić. Mam nadzieję, że zaskarbimy sobie ich sympatię na wiele lat.

Na teraz możecie liczyć od nich na pół miliona złotych miesięcznie.

Z danych na portalu Patronite, gdzie zbieramy pieniądze, wynika, że już teraz przekonanych jest o tym, że warto płacić, ponad dwadzieścia tysięcy ludzi.

Ktoś napisał Ci rano na Facebooku „Po 20 minutach nadal Cię nie słychać. Co się dzieje?”. Wiesz, myślę, że od czasu Twojego odejścia z Radia Katowice nie tylko ja czekałem, by usłyszeć Twój głos na antenie.

Może wstyd się przyznać, ale tę tęsknotę zaspokoiły jakoś liczne moje aktywności. Współpracuję z „Raportem o stanie świata” Darka Rosiaka, więc przez te miesiące odbywałam podróże do Bangladeszu, Japonii, Demokratycznej Republiki Konga czy na Filipiny. Oczywiście tylko radiowe podróże. W tym czasie współpracowałam też z SARP-em i Zamkiem Cieszyn. W „Dzienniku Zachodnim” opowiadałam o zachwycających obiektach architektonicznych na Śląsku. Pod koniec grudnia wysłałam też do wydawnictwa Marginesy książkę o ludziach mieszkających w Dubaju. Kiedy o tym wszystkim mówię, to mam wrażenie, że najwyższy czas na wakacje…

Ale zanim wakacje, to chyba masz w Radiu 357 ważną rolę do odegrania. Jesteś wielkim nazwiskiem radiowego reportażu. Czy mam rozumieć, że oto nadchodzi przełomowa chwila: reportażem radiowym na poważnie zajmować będą się już nie tylko rozgłośnie publiczne?

Dziękuję Ci za to pytanie, bo dokładnie tak o tym myślę. Po raz pierwszy w historii mamy szansę zaistnieć z reportażami poza oficjalnymi strukturami Polskiego Radia. To wielka dla nas szansa, ale też ogromne wyzwanie. Nie mamy przecież zaplecza w postaci świetnych realizatorów, wsparcia rozbudowanych działów techniki czy budżetu pozwalającego na kilkudniową delegację. Ale świat się zmienił. Wiele rzeczy wydaje się prostszych.

Lecz wciąż do reportażu trzeba czasu i pieniędzy.

Dobry reportaż nie może powstać, gdy brakuje czasu do namysłu. By był czas, potrzebne jest też zabezpieczenie finansowe. Powinnam może powiedzieć, ile kosztuje produkcja reportażu za granicą, ale pewnie uśmiechnąłbyś się pobłażliwie. W Radiu 357 reportażem będą zajmować się też Roma Leszczyńska i Agnieszka Szwajgier. A to dopiero początek. Już dzisiaj wiem, że chcą z nami współpracować doświadczeni reportażyści z Polski. Marzy mi się, aby reportaż radiowy uzyskał wreszcie należną sobie promocję i miejsce w świadomości słuchaczy. A słuchacze, tak jak ja, wierzą w moc dobrze opowiadanych historii. Zresztą popatrzmy na to, co w ostatnich miesiącach zdarzyło się w Polsce, jaką rangę zyskały podcasty. Ich twórcy też czasami wykorzystują elementy reportażu radiowego. Jestem przekonana, że będą to robili coraz częściej. Przypominam sobie opowieść o próbie zmiany alfabetu arabskiego…

O Jezu…

Nudne, prawda? Tak to brzmi, a jednak nie potrafiłam się oderwać od opowieści o architekcie Nasirze Khattarim, który chciał stworzyć uproszczony system liter arabskich, tak by mogły pojawić się na klawiaturze maszyny do pisania. Pracował nad tym przez prawie pięćdziesiąt lat i poniósł porażkę. Tę opowieść fantastycznie przetłumaczoną na język radiowy usłyszałam w anglojęzycznym podcaście Kerning Cultures. Wszystko można opowiedzieć, jeśli zrobi się to ciekawie. Branża przewiduje, że ten rok będzie rokiem słowa. To brzmi wspaniale, a ja dodałabym do tego dźwięki, muzykę oraz dobrze skonstruowaną opowieść - i mamy przepis na dobry reportaż.

Jesteście radiem internetowym. A Trójka była radiem. Czym to się różni w sensie technologicznym? Krótko mówiąc, wytłumaczmy, bo może nie wszyscy wiedzą – jak was słuchać?

Podstawowa różnica polega oczywiście na tym, że nie ma nas na falach FM. Żeby posłuchać Radia 357 trzeba wykonać prostą operację, która wcześniej nie była potrzebna. Wystarczy podłączyć swój telefon do sprzętu grającego albo kupić radio, które można połączyć z internetem. Ten pierwszy sposób jest znacznie prostszy, bo przecież wszyscy siedzimy w naszych telefonach. Aplikacje już czekają na słuchaczy w App Store (iPhone i iPad), a dla użytkowników Androida są do pobrania - też za darmo - w Google Play. Te aplikacje też będą się zmieniały i rozwijały.

Byle nie za szybko, byśmy nadążyli za nowinkami.

Myślę, że wcześniej czy później i tak wszyscy będziemy słuchać radia właśnie w ten sposób.

I prędzej czy później wszyscy będziemy doceniać, że politycy i politrucy nie wtrącają się w media? Mogę tak skończyć patetycznie?

Dla mnie Radio 357 jest dowodem na to, że warto iść pod prąd, że trzeba być wiernym temu, w co się wierzy. Najpierw Radio Nowy Świat, a teraz 357, postanowiło zweryfikować się w oczach (czy raczej uszach) swoich słuchaczy. Poprosiło ich o wsparcie, bo bez pieniędzy nie można działać. To są gigantyczne koszty, które jesteśmy w stanie pokryć właśnie dzięki naszym patronom. Bo są ludzie, którzy tę intelektualną jakość cenią tak bardzo, że pozwalają ją urzeczywistniać. Okazuje się, że nie wszystko można zniszczyć.

No tak... mów, mów do mnie jeszcze, miło się tego słucha.

Nie wszystko można zniszczyć. Przecież to, co się stało z Trójką, zostało zaplanowane. Powoli, krok po kroku, precyzyjnie - jakby ktoś pracował skalpelem i wycinał wszystko, co niewygodne. Może to jest także sygnał dla władzy, że nie wszystko można zawłaszczyć. Każdej władzy. W moim odczuciu dajemy taką nadzieję innym.

Rozmawiał: Marek Twaróg

Kościół  św. Franciszka i św. Klary w Tychach

Dobrze zaprojektowane: Mówią o nim polski Gaudi, czyli opowi...

Bądź na bieżąco i obserwuj

od 7 lat
Wideo

echodnia Policyjne testy - jak przebiegają

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Radio 357 ruszyło. Anna Dudzińska: To radio jest dowodem, że nie wszystko można zniszczyć i zawłaszczyć - Dziennik Zachodni

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski