Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Roman Jankowski: Chcemy szybko wyjechac na tor

TS
Roman Jankowski i Nicki Pedersen
Roman Jankowski i Nicki Pedersen Grzegorz Dembiński
Rozmowa z Romanem Jankowskim, jednym z najwybitniejszych polskich żużlowców w historii, a obecnie szkoleniowcem leszczyńskich Byków.

W ostatnim czasie miał Pan do dyspozycji całą kadrę zespołu. Dla trenera to chyba komfortowa sytuacja, zwłaszcza w okresie przygotowawczym.
Z pewnością. Zgrupowanie nie trwało może zbyt długo, ale było bardzo intensywne. W tym czasie odwiedzaliśmy sponsorów, spotykaliśmy się z kibicami, no i trenowaliśmy. Całość zakończył dwudniowy pobyt w Świeradowie Zdrój. Tam zawodnicy zaliczyli kilka zajęć w terenie. Mieli też okazję popływać w basenie.

W górach zawodnicy dostali mocno w kość?
Byliśmy tam raptem dwa dni, a to zbyt krótki okres, by zaplanować jakieś cięższe treningi. Bardziej chodziło o to, aby razem poćwiczyć i spędzić czas we własnym gronie. Zarówno ten obóz, jak i ten wcześniejszy, grudniowy, miał bowiem na celu integrację zespołu. A przy okazji aktywnie spędzaliśmy czas. I nie chodzi w tym przypadku tylko o same treningi. W trakcie tego zgrupowania żużlowcy grali przecież także w bowling, piłkę nożną, squasha oraz uczyli się gry... na instrumentach muzycznych. Na jednym z treningów na specjalnym symulatorze pracowaliśmy też nad techniką startu, co może być przydatne już w trakcie sezonu.

Podczas zgrupowania mógł się Pan przyjrzeć, w jakiej formie są Duńczycy, którzy mają indywidualny tok przygotowań. Jak Nicki Pederesen, Kenneth Bjerre i Mikkel Michelsen prezentują się na tle swoich kolegów z drużyny?
Widać, że nie leniuchują. Każdy z nich doskonale wie, co musi zrobić, aby w trakcie sezonu być w formie. Nicki wprawdzie nie uczestniczył w treningach wytrzymałościowych, ale w tym czasie pracował na siłowni i grał w squasha. Widać zresztą, że jest w niezłej dyspozycji. On, tak jak i Kenneth, muszą szybciej od reszty zespołu złapać wysoką formę, bo już 5 kwietnia w nowozelandzkim Auckland czeka ich start w inauguracyjnym turnieju Grand Prix. A tam walka pójdzie na całego.

A co ze zdrowiem Przemysława Pawlickiego oraz Tobiasza Musielaka?

Obaj przechodzą jeszcze rehabilitację po niedawnych zabiegach i cały czas nie mogą trenować na pełnych obrotach. Z ich zdrowiem jest już jednak coraz lepiej. Obaj pojechali zresztą z nami w góry. Jestem przekonany, że do rozpoczęcia sezonu zarówno Przemek, jak i Tobiasz będą w stu procentach gotowi do jazdy.

Większość Pana zawodników trenuje już też na crossie.
W okolicach stadionu mamy dwa tory, na których można nieźle poszaleć. Obecnie skupiamy się na specjalistycznym treningu wytrzymałościowym, bo jak wiadomo, w żużlu trzeba mieć silne ręce. Do tego zawodnicy chodzą na zabiegi w kriokomorze.

A kiedy po raz pierwszy w tym roku wyjedziecie na tor?
Gdyby było to możliwe, to choćby jutro. Niestety, nasz tor choć bardzo dobrze przygotowany do zimy, to jednak jeszcze nie nadaje się do jazdy. Wiadomo, że w tym przypadku wszystko uzależnione jest od pogody. Ta jest jednak coraz lepsza i dlatego liczymy na to, że w tym roku szybko uda nam się przeprowadzić pierwsze treningi na Smoczyku. Wcześniej musimy jednak pozałatwiać wszystkie sprawy organizacyjne związane z homologacją toru czy przygotowaniem band. A to zawsze trochę trwa. Odbiór obiektu jest zaplanowany na początek marca.

I pewnie dlatego wcześniej jedziecie do Włoch?
Tak, do Lonigo wybieramy się 1 marca. Zawodnicy będą w sumie tam trenować cztery dni. Codziennie zorganizujemy jedną długą sesję treningową, a nie dwie krótsze, jak to miało miejsce w poprzednich latach na torze w Gorican. Do Włoch jedzie cała drużyna, z Duńczykami na czele. No, a potem będziemy już trenować u siebie.

W poprzednich latach przygotowując zespół do sezonu, trenował Pan równie intensywnie jak zawodnicy. Jak to wygląda w tym roku?
Staram się cały czas być w formie, ale w hali już tak nie szarżuję. Trochę się oszczędzam i wykonuję tylko część ćwiczeń. Co innego, jak jesteśmy w górach. Na nartach czuję się bardzo pewnie i tam nie odstaję od reszty.

W nowym sezonie będzie Pan prowadził Fogo Unię wspólnie z Pawłem Jąderem, który został menedżerem drużyny. Jak ta współpraca będzie wyglądać?
Dla nas tak naprawdę nie będzie to żadna nowość, bo Paweł już w poprzednim sezonie był kierownikiem zespołu i razem byliśmy w parkingu. Każdy z nas wie, co ma robić i na pewno nie będziemy sobie wchodzić w drogę. Pawła znam zresztą od lat. Pamiętam go, jak był młodym chłopakiem i zaczynał swoją przygodę z żużlem. Z pewnością więc znajdziemy wspólny język. Liczę na to, że razem poprowadzimy Byki do sukcesów.

Rozmawiał Tomasz Sikorski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski