Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozliczajcie nas dopiero po sezonie, a nie w trakcie

Radosław Patroniak
Krzysztof Kotorowski uważa, że trener ma prawo żonglować składem, bo już zimą zapowiadał częste roszady
Krzysztof Kotorowski uważa, że trener ma prawo żonglować składem, bo już zimą zapowiadał częste roszady Fot. Marek Zakrzewski
W sobotę o godz. 19.15 rozpocznie się kolejna batalia Lecha o europejskie puchary. Mistrz Polski podejmuje PGE GKS Bełchatów i nie może sobie pozwolić na chwilę słabości. - Każdy mecz z dziewięciu pozostałych będzie dla nas jak finał, bo każde punkty będą dla nas na wagę złota - tłumaczył wczoraj bramkarz lechitów Krzysztof Kotorowski.

Po ostatnich dwóch wygranych pojedynkach w obozie piłkarzy Kolejorza nastroje wyraźnie zwyżkują, ale to nie oznacza, że sami zainteresowani już są zachwyceni swoją formą.

- Wiadomo, że kibice chcieliby, abyśmy zawsze wygrywali po 4:0. Tylko, że na fajerwerki i efektowny styl gry można sobie pozwolić, jak ma się komfort psychiczny. A my ciągle gramy pod presją. Oczywiście sami sobie zgotowaliśmy taki los. To jednak nie zmienia faktu, że każdy błąd może nas drogo kosztować. Mimo wszystko nie ma powodów do dramatyzowania. Zajmujemy trzecie miejsce w tabeli i zagramy w finale Pucharu Polski. Niczego jeszcze nie dokonaliśmy, ale też niczego jeszcze nie zmarnowaliśmy. Osobiście jestem za tym, żeby nas piłkarzy rozliczać po sezonie, a nie w jego trakcie. Apeluję o to nie tylko do kibiców, ale również do dziennikarzy - dodał popularny "Kotor''.

Według niego dyskusje na temat złego wpływu trenerskich roszad na grę zespołu są nieuzasadnione. - Po pierwsze to Jose Maria Bakero nie wyjdzie na boisko i nie będzie za nas grał. Po drugie już zimą trener wpajał nam, że każdy zawodnik będzie mu potrzebny. Po trzecie zapowiadał częste zmiany ustawienia, więc my piłkarze nie możemy być zaskoczeni rotacjami. Poza tym wreszcie za taktykę i wynik to on odpowiada, a to oznacza, że liczy się z konsekwencjami swoich decyzji - zauważył bramkarz niebiesko-białych.

Czytaj także: Bakero w niezwykłej koszulce na konferencji [WIDEO]

Jego odpowiednik w zespole sobotniego rywala Łukasz Sapela po ostatnim meczu z Wisłą Kraków, przegranym przez bełchatowian 1:3, na swoje konto mógł zapisać dwie bramki. - Gorsze dni każdemu się zdarzają, ale niezbyt często, więc nie liczyłbym na prezenty od Łukasza. Na pewno rywale nastawią się na kontry i na długie podania do szybkiego Dawida Nowaka. Musimy też uważać przy stałych fragmentach gry. Ogólnie jednak wydaje mi się, że GKS lepiej prezentował się jesienią - zakończył Kotorowski.

Goście mają znacznie więcej problemów kadrowych od Lecha, a wspomniany Nowak w taktyce trenera Macieja Bartoszka nie zawsze mieści się w wyjściowej jedenastce. W roli jokera też może być jednak groźny. Natomiast nawet do osiemnastki nie zostanie prawdopodobnie wpisany Marcin Kikut, który podczas wtorkowego spotkania z Podbeskidziem w Bielsku-Białej skręcił nogę. Ostateczna diagnoza znana będzie dopiero dziś, ale w jego miejsce szykowany jest do podstawowego składu Grzegorz Wojtkowiak. "Kiki" wczoraj nie trenował oczywiście z drużyną.

Bełchatowianie są przetrzebieni kontuzjami i kartkami, ale mogą się pocieszać... statystyką. Od prawie 13 lat nie przegrali na Bułgarskiej, a najczęściej tutaj remisowali (aż dziewięć razy). Czas więc przełamać złą passę i zgarnąć w sobotę całą pulę.

Czytaj i oglądaj: Kibice City znów "zrobili Poznań" [WIDEO]

Przewidywane składy
Lech: Kotorowski - Wojtkowiak, Bosacki, Arboleda, Henriquez, Wilk, Injac, Murawski, Stilic, Kriwiec, Rudnevs.

PGE GKS: Sapela - Fonfara, Drzymont, Lacić, Popek, Sawala, Mysiak, Baran, Cetnarski, Komolov, Żewłakow.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski